Król strzelców mistrzostw świata 1974 i jeden z najlepszych piłkarzy w historii - Grzegorz Lato - w rozmowie z "Niezależna.pl" odpowiedział na pytanie o reprezentacyjną przyszłość Roberta Lewandowskiego. Były prezes PZPN w okresie, gdy Polska wspólnie z Ukrainą przygotowała mistrzostwa Europy, skomentował też kłopoty organizacyjne Niemców podczas Euro 2024.
Janusz Milewski: Niemcy są dość głośno krytykowani za organizację Euro 2024. Eksperci podnoszą m.in. kwestię bezpieczeństwa. Niektórzy kibice chwalili się, że na mecze wchodzili, chociaż nie mieli biletów. Jeszcze chyba nigdy w poważnym turnieju nie było też tylu wtargnięć na boisko, by zrobić sobie "selfie" z najlepszymi piłkarzami. Podczas meczu Portugalii z Turcją z trybun na murawę wdarło się aż pięć osób i podbiegło do Cristiano Ronaldo. Za pierwszym razem przyjął to z uśmiechem, ale za czwartym nie był już szczęśliwy.
Głośno też jest o kłopotach z niemiecką koleją, którą drużyny muszą podróżować na wiele spotkań. Grzegorz Lato był prezesem PZPN, gdy Polska wspólnie z Ukrainą organizowała Euro 2012. Jak Pan porównałby przygotowanie tych dwóch turniejów.
Grzegorz Lato: Powiem Panu, że jeżeli chodzi o organizację Euro 2012 – pomijając kwestę wyników – a zostawiając same sprawy organizacyjne… My zostaliśmy perfekcyjnie ocenieni przez UEFA i dostaliśmy pełną premię za przygotowanie turnieju. Nie było żadnych problemów. Natomiast, co się dzieje w Niemczech mało mnie interesuje. Co się dzieje poza stadionami, czy się pociągi spóźniają, to jest problem niemieckich organizatorów. Ja oglądam mecze… Zawsze w Niemczech było dobrze z organizacją. Pamiętam igrzyska w Monachium i mistrzostwa świata w 1974. Było perfekcyjnie poza jednym meczem… Naszym z Niemcami (chodzi o słynny „mecz na wodzie” decydujący o awansie do finału mundialu – jm). Ich urządzał remis, my potrzebowaliśmy zwycięstwa. Powinniśmy wtedy odmówić gry i zażądać przygotowania boiska do gry w piłkę, a nie w waterpolo.
Jak Pan ocenia występ Polaków na mistrzostwach Europy? Biało-czerwoni zakończyli turniej po trzech meczach w grupie, ale trzeba przyznać, że rywali mieliśmy z najwyższej półki...
Ja cały czas mówiłem, że jestem za polskimi trenerami. Nie wyglądało to tragicznie, jak niektórzy to mówią. Zremisowaliśmy z Francuzami, Holendrzy wygrali z nami dość szczęśliwie, też mogło się skończyć remisem. Najgorzej zagraliśmy z Austrią, ale oni byli bardzo mocni na tym turnieju. Pokazało się u nas kilku młodych, dobrych zawodników. Niektórzy z naszych czołowych piłkarzy mają swoje lata i są natomiast u kresu kariery.
Po Euro 2024 pojawiły się głosy, że Robert Lewandowski powinien dać sobie spokój z grą w reprezentacji. Czy Pan również należy do grona osób, które wysyłają snajpera Barcelony na emeryturę, przynajmniej jeżeli chodzi o występy w narodowych barwach?
Nikt nie będzie grał do pięćdziesiątki. Każdy z zawodników powinien wiedzieć, kiedy odejść. Ja wiem, że to jest ciężka sprawa powiedzieć „cześć”. Powiem panu… Ja odszedłem w 82 roku, kiedy z Piechniczkiem powtórzyliśmy sukces Kazia Górskiego i zdobyliśmy trzecie miejsce na świecie. W wieku 32 lat powiedziałem „stop”. Gram oczywiście dalej w piłkę, ale zostawiam miejsce w reprezentacji dla młodszych zawodników. Ja zamykam – jeżeli chodzi o reprezentację – moją karierę. A niektórzy nasi zawodnicy… Grzegorz Krychowiak zrezygnował i słusznie. Kamil Grosicki, Kamil Glik… gra dalej w klubach, ale w reprezentacji powiedział „stop”. Ludzie nie pamiętają, że ktoś kiedyś dobrze grał, ludzie będą pamiętać ostatnie mecze. Trudno odejść niektórym zawodnikom, którzy są na topie. Tak patrzymy teraz na Cristiano Ronaldo… 40 lat, ale to już nie jest ten Ronaldo. Trzeba wiedzieć, kiedy odejść i być zapisanym złotymi zgłoskami w historii kraju.
Za kogo będzie Pan trzymał kciuki w finale Euro 2024?
Ja jestem kibicem polskiej reprezentacji, ale patrząc na ostatnie mecze to Hiszpanie grają ładniejszą piłkę… Chociaż mecz Anglików z Holendrami też był ciekawy.