Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Komisja do spraw wpływów diabelskich

Dlaczego nie rosyjskich? Bo te, podobnie jak wpływy niemieckie, są tylko jednostkowym przejawem dokonanego już w raju przez Szatana uwiedzenia ludzkości. Zawsze chodzi o to samo: zmanipulowanie umysłu słabego w logicznym myśleniu, czyli przewidywaniu skutków, poprzez ukazanie płynących stąd rzekomo zysków. Gdy wsparta myśleniem tylko o własnym interesie pazerność zwycięża, zaczyna się dramat, który można by przez analogię nazwać „O jedno jabłko za daleko”. Choć wystarczyło tylko jedno…

Grzesznik zawsze się swej winy wypiera, także przed samym sobą (chyba, że świadomie podpisał diabelski cyrograf za cenę duszy), Adam zwala winę na Ewę, a pośrednio nawet na Stwórcę: „To niewiasta, którą mi dałeś, mnie namówiła”, Ewa na węża, a z powodu katastrofalnych skutków cierpią nie tylko oni sami, lecz i ich nieszczęśni spadkobiercy, czyli my. Tak samo jest dzisiaj – twórcy resetu z Rosją, mniej lub bardziej świadomie, wyciągnąwszy dla siebie osobiście zyski i zaszczyty, Polskę wpędzili nie tylko w upodlenie, szczególnie widoczne podczas kuriozalnego śledztwa smoleńskiego, lecz i w wielce niekorzystną zależność, czy wręcz podległość zarówno wobec Rosji, jak i sprzymierzonych z nią Niemiec. 

Wina jest jasna

Spowiadać się nikt nie lubi, a szczególnie ten, którego podpis na cyrografie spoczywa w jakiejś zagranicznej kasie pancernej. Dlatego też w pierwszej kolejności trzeba w zarodku zdusić wszelkie próby wyjaśnienia nieprzyjemnej, a dla niektórych śmiertelnie wręcz niebezpiecznej prawdy. Wspominałem niedawno, że na uroczystościach 11 listopada w święto Polski odrodzonej prezydent Andrzej Duda, mówiąc o upadku I Rzeczypospolitej, słusznie wskazał jako poważne tego przyczyny warcholstwo – często przeradzające się w zdradę. Owszem, warto uświadomić sobie własne winy, jak w komentarzu do mojego artykułu napisał Czytelnik podpisujący się „Bolesław”: „Zasłużyliśmy sobie na taki los! W tym miejscu Europy, pomiędzy dwoma zaborcami, Polska mogła trwać tylko dzięki łasce Bożej. A my teraz, żyjąc dzięki PiS w dobrobycie, Boga już nie potrzebujemy. Bluźnimy przeciw Niemu ustami strajku kobiet, zboczeńców, marksistowskich i liberalnych antychrystów, wyuzdanych celebrytów, zdeprawowanych smarkaczy. Zasłużyliśmy na karę. Nie dziwmy się zatem, że Bóg, chcąc nas ukarać, rozum nam odebrał i głosowaliśmy na zdrajców, oszustów i złodziei”. 

I kto ich popiera

Ale wszak by zdradzić skutecznie, musi istnieć ktoś z zewnątrz, kto we własnym interesie zdrajców wspiera, cennym więc uzupełnieniem myśli prezydenta RP i Czytelników jest dogłębna diagnoza także współczesnego stanu Polski z artykułu prof. Andrzeja Nowaka z 2018 r.: „Podległość nie jest tylko samozawiniona, ale także zawiniona i podtrzymywana przez zewnętrzne wobec Rzeczypospolitej siły. To jednak interwencja zbrojna Rosji, a potem jej dominacja polityczno-militarna (sprawowana przy pomocy Wiednia i Berlina, a czasem w rywalizacji z tymi ośrodkami imperialnymi) jest widomą siłą, która tworzy i zarazem ujawnia stan podległości Rzeczypospolitej od 1733 r. oraz w ciągu następnych wieków. Ostatni transport wojsk rosyjskich, kontrolujących kraj nad Wisłą ponownie od 1944 r., opuścił Polskę 18 września 1993 r., równo 260 lat po wysłaniu interwencyjnych wojsk rosyjskich na Warszawę. Z owych 260 lat tylko przez lat 19 (od października 1920 do sierpnia 1939 r.) Polska była wolna od najazdów, okupacji czy dominacji imperialnych sąsiadów. W ostatnich trzech wiekach mamy więc ponad 240 lat praktycznej szkoły podległości. 

Wróg niepodległości jest nie tylko we własnej »gnuśności« czy braku oświecenia, ale także w postaci obcego ambasadora, okupanta, w końcu zaborcy. Walka o niepodległość po części więc będzie zgadzała się z wektorem oświeceniowej rewolucji krytycznego rozumu, ale po części będzie odpowiedzią na rzeczywiste doświadczenie przemocy zewnętrznej: zawinionej przez innych, nie przez samą Rzeczpospolitą. Strasznie to uwiera tych, którzy całe zło chcą widzieć w Polsce samej”.

Siły zła się przyciągają i uzupełniają

Zaiste, trzeba to wiedzieć, a nawet – by nie zapomnieć – studiować na nowo kulisy dawniejszych resetów, także w wykonaniu całej Europy, wyzutej przez fałszywe oświecenie z moralności chrześcijańskiej, czyli z wyrzutów sumienia wraz z samym sumieniem jako takim. Pisałem wielokrotnie o mistrzowskich wiwisekcjach śmiertelnie niebezpiecznej nie tylko dla Polski mentalności rosyjskiej autorstwa niezwykle przenikliwego Francuza, markiza ­Astolphe’a de Custine’a i naszego „trzeciego wieszcza”, Zygmunta Krasińskiego z pierwszej połowy XIX w. Warto zauważyć, że obaj dożyli początków komunizmu, umownie datowanego na pojawienie się „Manifestu komunistycznego” Marksa i Engelsa w 1848 r. Zwłaszcza polscy badacze imperializmu moskiewskiego powiązali go szybko z groźbą wykorzystania przezeń rewolucyjnych ruchów europejskich przeciw samej Europie, a co przenikliwsi dopatrzyli się komunistycznego w istocie despotyzmu... w samej carskiej Rosji! 

Zapomniany zupełnie Józefat Bolesław Ostrowski, jak pisze prof. Nowak, „warchoł i paszkwilant, ale także zdolny publicysta i pisarz polityczny”, w 1851 r. wydał w Paryżu swą broszurę, której też nie mógł się nachwalić hrabia Zygmunt. Ostrowski na pozór paradoksalnie stwierdza: „Na Zachodzie obawiają się socjalizmu czy komunizmu, tymczasem Rosja jest państwem, w którym komunizm jest powszechnie stosowany. W Rosji jest on prawem państwa”. 

I dalej: „Zepsucie europejskie wzywa zepsucia moskiewskiego. Siły zła przyciągają się i uzupełniają. Podbój Europy przez Rosję dokona się metodą zupełnie nową. Rozszerzy się i ustanowi bez oddania przez Rosję jednego wystrzału”.

Polska wyrzutem sumienia

Jak wskazuje prof. Nowak, groźbę tego podboju Ostrowski upatruje w obojętności i bierności Zachodu wobec sprawy polskiej: „Myślicie zaspokoić Rosję, pozostawiając jej Polskę, a oto sprawiedliwość Boska już was rzuciła pod jej stopy. Polska walczyła i padła jak męczennica. A co robi Europa? Zadowolona z siebie ogłasza swój upadek”. 

Ta krytyka zachodniej fatalistycznej bierności, powodującej oddanie na pastwę Rosji całej Europy Wschodniej, brzmi, o zgrozo, nader aktualnie, podobnie jak finalna diagnoza Ostrowskiego, że ostatnią – i jedyną – szansę obrony upatruje w Stanach Zjednoczonych. Jak to ładnie ujął twitterowiec o wdzięcznym nicku Józef Hydraulik: „Poniekąd rozumiem determinację świata w chęci unicestwienia Polski. Dla wszystkich jest nieskończonym wyrzutem sumienia. Dla szwabów jesteśmy rejestrem ich zbrodni. Dla Rosji podobnie. Dla Zachodu jesteśmy dokumentem ich zdrady. Dla UE jesteśmy lustrem ich hipokryzji”.

W ten dzień grudniowy, kiedy to piszę, niemal 200 lat temu po raz kolejny zerwali się do boju o odrodzenie Polski, powstańcy, czyli, jak zawsze na ogół dość niewielka liczba obywateli świadomych, inaczej mówiąc – patriotów – mających nadzieję pociągnąć za sobą resztę narodu. Wspierało ich wolne i płomienne słowo Maurycego Mochnackiego, założyciela pierwszej „Gazety Polskiej”, na jej łamach właśnie wzywającego do powszechnego udziału narodu w walce o wolność Rzeczypospolitej. Różnie z tym bywało. Jak gorzko ujął to poeta Konstanty Ildefons Gałczyński w wierszu „Noc listopadowa”:

„Widać, jak idą! Nowym Światem
rwie nawałnica, burza młodych -
»Podchorążowie, hańba katom!«
»Witaj, jutrzenko swobody...«.
Hej, Polacy! Na ulice!
Garstka serc u waszych bram - 
na latarnię Targowicę!
Wolność niesiem!....
Ale tam
śpi na pokojach ciepło złote,
w niszach rzeźbione kandelabry
i damy nad Walterem Scottem”.

 Na latarnie Targowica akurat trafiała wyjątkowo rzadko… Za to zemsta targowicy zwycięskiej, a właściwie jej zagranicznych protektorów, zawsze przede wszystkim skupiała się na wolnym słowie i tych, co je głoszą. Odpowiedzmy im słowami Krasińskiego – co prawda wiersz nazywa się „Do Moskali”, ale odnosi się on i do ich sługusów:

„Wolno wam mówić, żem dziwak, żem dumny!
Prawda, trzymają się mnie dziwne smaki:
Od słońca z wami wolę ciemność trumny,
Od twarzy waszych – szkieletów robaki!”.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie, Niezalezna.pl

Jerzy Lubach