"W ciągu dwóch lat zmieniliśmy jako PGG coś, co trwało przez lat trzydzieści. Teraz każdy obywatel w Polsce może kupić węgiel bezpośrednio od producenta, w cenie producenta, dobrej jakości i jest on mu dostarczony przez naszą sieć kwalifikowanych dostawców, których ceny dystrybucji są bardzo niskie. Do 2021 r. poza osobami, które mieszkały blisko kopalni, wszyscy inni musieli korzystać z sieci pośredników, co tylko podnosiło koszty" - mówi portalowi Niezalezna.pl dr Tomasz Rogala, prezes PGG S.A. największego przedsiębiorstwa górniczego w Europie i największego producenta węgla kamiennego w Unii Europejskiej; prezydent Europejskiego Stowarzyszenia Węgla Kamiennego i Brunatnego EURACOAL.
Rada Nadzorcza Polskiej Grupy Górniczej ponownie powierzyła panu funkcję prezesa zarządu. Jakie wyzwania stoją teraz przede wszystkim przed spółką? Czego się pan obawia najbardziej, a co będzie atutem PGG w najbliższym czasie?
Tomasz Rogala: - Nasze zadania koncentrują się przede wszystkim wokół zagadnień uczestniczenia we wniosku notyfikacyjnym i przekonywania Komisji Europejskiej do tego, że program odchodzenia od węgla do 2049 r., który w Polsce przygotowaliśmy, jest zasadny. Przyjęte założenie redukcji mocy produkcyjnej w okresie 26 lat jest zrównoważone, a jego celem jest systematyczne odchodzenie od węgla, powiązane z budową nowych źródeł energii - OZE i atom - oraz zapewnienie czasu niezbędnego dla stworzenia nowych, stabilnych i - co bardzo istotne - dobrze płatnych miejsc pracy.
Program jest również mocno ukierunkowany na zminimalizowanie kosztów transformacji górniczej Górnego śląska. Prościej ujmując, celem jest uniknięcie skutków, jakie spotkały rejon wałbrzyski czy Bytom, gdzie nagłe zamknięcie wielu kopalń w krótkim okresie wywołało duże bezrobocie i zubożenie społeczeństwa, czego skutki widać było przez wiele lat.
Dla PGG występują trzy główne obszary, na których trzeba będzie się skupić: po pierwsze wniosek notyfikacyjny i uargumentowanie słuszności programu (w tym monitorowanie wszelkiego rodzaju nowych regulacji, które się pojawiają, a których skutkiem jest faktyczne przyspieszenie likwidacji kopalń, tak jak w przypadku dyrektywy metanowej). Po drugie zapewnienie dostaw paliwa do naszych kluczowych odbiorców, takich jak: energetyka zawodowa, ciepłownictwo, przemysł i gospodarstwa domowe. I trzeci komponent: polityka kosztowa, czyli restrukturyzacja zakładów spółki, by koszty produkcji węgla były jak najniższe. Rok 2022 dobitnie pokazał również, jak bardzo ważne jest posiadanie własnych źródeł energii. Bez nich gospodarka europejska może być narażona na ogromne koszty. Na przykład Polska musiałaby zapłacić o ok. 50 mld zł rocznie więcej za importowany węgiel, gdybyśmy nie mieli źródeł własnych.
W Unii Europejskiej mamy politykę "Zero Pollution" forsowaną przez Ursulę von der Leyen...
- Nie ulega wątpliwości, że wszystkie polityki, które są prowadzone w Unii Europejskiej, zmierzają do tego, by usunąć paliwa kopalne. Naszym zadaniem jest pokazywanie, że prowadzimy politykę odchodzenia od węgla, natomiast tempo jej realizowania nie może być ustalane przez państwa, które nie mają przed sobą tak ogromnego wyzwania, jak my. Czas i zakres tych prac to domena krajowa. Data końcowa odejścia od węgla jest znana i jako członek Unii Europejskiej przyjęliśmy wspólną datę 2050 r., przy czym wyraźnie zastrzegaliśmy, że Polska historycznie jest najbardziej spośród innych krajów zaangażowana w węgiel i w związku z tym potrzebuje innych instrumentów i więcej czasu, by osiągnąć wspólne standardy.
Polska bardzo mocno uczestniczy w programach związanych ze zmianą źródeł energii; dowodem tego jest, że w fotowoltaice mamy ok. 13,9 GWp mocy zainstalowanych. To najmocniej rozbudowujący się sektor w Polsce i dowód na to, że nikt rozwoju OZE nie blokuje. To jednak źródło niestabilne, które nie pracuje tak samo przez cały rok, trzeba go uzupełnić np. energetyką jądrową, a dopóki ona nie powstanie, chcemy korzystać z węgla. Nie możemy też eksperymentować, zwalniając nagle kilka tysięcy ludzi z pracy. Typowa kopalnia łącznie z firmami kooperującymi zatrudnia 8-9 tys. osób!
Taki sam racjonalny program odchodzenia od węgla miały kilkanaście lat temu Niemcy, gdzie przez 18 lat punkt po punkcie realizowano zrównoważoną politykę przechodzenia z jednych źródeł energii na inne, a pracownikom kopalń oferowano zamianę jednych miejsc pracy na inne.
Mamy też w Polsce, przykład Turowa, któremu grozi zamknięcie... NSA na razie odroczyło decyzję w tej sprawie, ale będzie rozpatrywało decyzję Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który wstrzymał na wniosek ekologów - wykonanie decyzji środowiskowej dotyczącej wydobycia w kopalni „Turów”, ponieważ jej działalność zagraża środowisku. Jak pan postrzega ten problem?
- Tu dochodzi do bardzo interesującego konfliktu wartości. Za stałe dostawy energii odpowiada państwo. Bez względu na to, jaki jest rząd, to państwo jest odpowiedzialne za wstrzymanie dostaw energii i za jej braki. Tymczasem w przypadku Turowa następuje ingerencja podmiotów trzecich, które nie ponoszą żadnej odpowiedzialności, a wymuszają zamknięcie zakładu, który odpowiada za produkcję 7-8 proc. energii w kraju. Organizacje, które nie odpowiadają za dostawy energii, chcą określać, które jej źródła - OZE czy inne - powinny pracować i w jakim czasie.
Gdy przystępowaliśmy do Unii Europejskiej, w traktacie wyraźnie zapisano, że za miks energetyczny odpowiada państwo członkowskie i jest to jego domena. Paradoks polega jeszcze na tym, że zgodnie z planem - po 2035 roku – działać będzie niewiele kopalń. Odchodzenie od węgla zamyka się w dwóch dekadach, a i tak jest przedmiotem ogromnej presji. To bardzo ambitne zadanie dla każdego rządu Rzeczypospolitej Polskiej, by w dwie dekady skutecznie i w sposób bezpieczny przetransformować system. Jesteśmy w jakimś niezrozumiałym strumieniu emocji, który w pewien sposób nie pozwala dostrzec, jak wielki obowiązek ciąży na rządzie RP. To mój apel - szanuję stanowisko oponentów, bo to istota demokracji, jednak pamiętajmy, że za podjęte decyzje trzeba ponosić odpowiedzialność.
Wróćmy do tematu węgla. Polska już rok temu odeszła całkowicie od węglowodorów rosyjskich. Jak teraz na ceny energii wpływa trwająca nadal wojna w Ukrainie i niepokoje w Rosji?
- Ceny energii spadają i będą spadać nadal. W mojej ocenie wynika to z tego, że jest coraz więcej OZE oraz ze... spowolnienia gospodarczego w całej Europie. W trybie pilnym zbudowano gazoporty, które zmieniły kierunki dostaw gazu. Więcej błękitnego paliwa gotowe są dostarczać Stany Zjednoczone oraz kraje arabskie. Sytuacja odwróci się, gdy recesja się zakończy i po wojnie trzeba będzie odbudowywać Ukrainę. Będzie to bardzo dobre dla wszystkich krajów, zwłaszcza dla Polski, bo staniemy się naturalnymi hubami, które będą uczestniczyły w wielkim procesie logistycznym odbudowy tego kraju, ale to będzie wymagało energii.
Gospodarka jest cykliczna, zapotrzebowanie na energię raz się zmniejsza, raz zwiększa, jej ceny wzrastają i spadają. Natomiast wojna pokazała nam jeszcze jedną rzecz. Państwa europejskie wydały prawie pół biliona euro na osłony dla obywateli, dla przedsiębiorstw, by nie musiały płacić wysokich cen energii, by nie wywołać hiperinflacji i wielkiego skoku cen w całej Unii Europejskiej. To był koszt bezpieczeństwa. Przekonaliśmy się też, ile kosztuje niefrasobliwe podejście do sprawy energii.
Jeszcze mamy lato, ale przed nami kolejny sezon grzewczy. Porozmawiajmy o odbiorcach indywidualnych.
- Dostarczamy rocznie ponad 3 miliony ton węgla gospodarstwom domowym. W ciągu dwóch lat zmieniliśmy jako PGG coś, co trwało przez lat trzydzieści. Teraz każdy obywatel w Polsce może kupić węgiel od producenta, w cenie producenta, dobrej jakości i jest on mu dostarczony przez naszą sieć kwalifikowanych dostawców. Ceny dystrybucji są bardzo niskie, ponieważ dostawców wyłaniamy we wspólnym postępowaniu przetargowym. Działa ich ok. 200 i obsługują prawie milion klientów.
Do 2021 r. poza osobami, które mieszkały blisko kopalni, wszyscy inni musieli korzystać z sieci pośredników, co podnosiło koszty. Teraz koszt dostarczenia 2-3 ton węgla do gospodarstwa domowego na odległość prawie 200 km to 80 zł. Taka jest w przeliczeniu wartość całego kosztu logistycznego dostarczenia węgla do domu jednego naszego odbiorcy...