Głosowanie nad obywatelskim wnioskiem o przeprowadzenie referendum w sprawie przyszłości polskiej edukacji poprzedziła kampania oczerniania nie tylko jej inicjatorów, lecz także około miliona Polaków, którzy ów wniosek poparli. Politycy koalicji rządzącej mówili wprost: ludzie nie odczytali wszystkich proponowanych pytań referendalnych, nie wiedzieli, co podpisują.
To nowy zwyczaj tej władzy – wmawianie wyborcom braku świadomości. Podobne wypowiedzi, ale nieco bardziej zakamuflowane, pojawiły się już przed referendum warszawskim. Wówczas nie spotkały się z odpowiednio stanowczym napiętnowaniem. Tym razem rządzący pozwolili sobie na więcej. Władza bez kontroli mediów i organizacji społecznych czuje się bezkarna i pozwala sobie – jak widać – nawet na deprecjonowanie tych, których interesy ma reprezentować. Warto to zauważyć, bo ten zgubny dla demokracji proces w ostatnich tygodniach nabrał tempa. Okazało się bowiem, że nieświadomi obywatele nie tylko podpisywali, co popadnie, ale, co gorsza, są gotowi jeszcze zniszczyć państwo, gdy do referendum rzeczywiście dojdzie. O zgrozo, to otumanione społeczeństwo może… – to doprawdy przerażające – może głosować! Nie przesadzam.
Na własne uszy słyszałam wypowiedzi ważnych i mniej ważnych parlamentarzystów koalicji rządzącej, którzy tłumaczyli, że dopuszczenie do referendum edukacyjnego będzie jak otwarcie puszki Pandory. Ludzie będą chcieli więcej i więcej. Polska znajdzie się na ostatniej prostej do takiego szaleństwa jak choćby ustalanie w drodze referendum równej pensji dla wszystkich, likwidowanie podatków czy wydłużanie urlopów. Przekaz płynący z wypowiedzi tych polityków da się streścić jednym zdaniem: obywatele nie powinni móc decydować, bo są ciemni i nieodpowiedzialni. Takie występy przedstawicieli władzy świadczą o słabnięciu naszej demokracji. O niewydolności mechanizmu kontroli. Nie można nad tym przechodzić do porządku dziennego, bo brak reakcji obywateli jedynie zachęca rządzących do stopniowego ograniczania naszych praw.
Źródło: Gazeta Polska
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Katarzyna Gójska-Hejke