Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Polskie złoto dla polskich rodzin. Rozmowa z Tomaszem Zdzikotem, prezesem KGHM „Polska Miedź” SA

Działamy tylko na rynku biznesowym, świadczymy usługi, sprzedajemy nasz główny produkt klientom instytucjonalnym, nie mamy kanału detalicznego, ale pracujemy nad tym, żeby go stworzyć, tj. nad projektem, który zautomatyzuje produkcję i w przyszłości da początek sprzedaży detalicznej złota i srebra. Projektowane zmiany poszerzą portfolio świadczonych przez KGHM usług i umożliwią klientom lokowanie ich oszczędności – mówi Tomasz Zdzikot, prezes KGHM „Polska Miedź” SA w rozmowie z Tomaszem Sakiewiczem. Wywiad ukazał się w najnowszym numerze tygodnika "Gazeta Polska" dostępnym w sprzedaży od 1 lutego.

media.kghm.com

Jaki jest cel pobytu w Davos kierownictwa KGHM „Polska Miedź”?

Jesteśmy siódmym na świecie największym producentem miedzi i drugim producentem srebra, więc siłą rzeczy stanowimy firmę, która musi i powinna tutaj być obecna. To miejsce spotkań firm z różnych branż, liczących się na światowych rynkach, jedną z nich bez wątpienia jest KGHM. Przy tym KGHM to spółka dosyć specyficzna, działamy na Dolnym Śląsku, w dosyć hermetycznym obszarze geograficznym: Lubin, Legnica, Polkowice, Głogów, a więc w obszarze zagłębia miedziowego, jednocześnie jesteśmy jedną z  najbardziej globalnych firm działających na czterech kontynentach: w Ameryce Północnej i Południowej, w Azji i oczywiście w Europie. Jesteśmy w Davos by rozmawiać o perspektywach dla rynku miedzi, rozwiązaniach gwarantujących stabilny zysk w warunkach zrównoważonego rozwoju. Jednym z tematów agendy Polish House w Davos jest energetyka.

Dlaczego to właśnie energetyka jest dla KGHM ważna?

Po pierwsze dlatego, że miedź jest kluczowym surowcem w transformacji energetycznej, ponieważ np. samochód elektryczny potrzebuje trzy razy więcej miedzi niż samochód tradycyjny. Przeciętna turbina wiatrowa potrzebuje do jej wyprodukowania ok. 15–20 ton miedzi, a panele fotowoltaiczne o mocy 1 MW to jakieś 3 ton miedzi, więc perspektywy dla rynku, dla naszego głównego surowca, są bardzo dobre. Rozmawialiśmy też o decyzjach, które zapadają w Chinach, bo to kluczowy odbiorca miedzi na świecie. Decyzje dotyczące polityki „zero-COVID” i otwarcia Chin w tym zakresie, wpłynęły pozytywnie na rynek miedzi, jej ceny rosną, co też na dzień dzisiejszy gwarantuje stabilność i stwarza możliwości prowadzenia inwestycji i rozwoju.Natomiast w perspektywie najbliżych lat musimy pamiętać, że Chiny zdecydowanie obrały kierunek na samowystarczalność. Mają uruchomionych w tej chwili szereg projektów, których celem jest ograniczanie importu miedzi o 75 proc. I to oczywiście stanowi wyzwanie dla takich firm jak nasza, dla całej branży. W tym kontekście pojawiają się pytania o to w jaki sposób prowadzić biznes stabilnie. KGHM to strategiczna polska firma, stanowiąca jeden z filarów polskiej gospodarki, mająca istotny wkład w rozwój gospodarczy kraju. Jesteśmy przecież firmą, która płaci, jako grupa kapitałowa, największy CIT w Polsce – 1,5 mld zł (co roku otrzymujemy wyróżnienie od ministra finansów z tego powodu). Płacimy też wiele miliardów podatku od wydobycia w naszych kopalniach, tzw. podatku miedziowego, więc kontrybuujemy w rozwój gospodarczy Polski. KGHM to także, jeden z największych pracodawców oraz lider innowacyjności. Interesy naszych akcjonariuszy jak też inwestowanie w krajowy kapitał, traktujemy z pełną odpowiedzialnością, co oznacza iż stabilność firmy jest dla nas priorytetem.

Czy w Davos udało się coś konkretnego załatwić? Czy jakieś biznesy można tu zrobić, czy są to tylko kurtuazyjne spotkania?

Davos to przede wszystkim miejsce debat i dialogu. Tutaj są obecni wszyscy interesariusze światowego rynku. Spotykamy się z różnymi podmiotami, często z polskimi, bo są tutaj reprezentanci także wielu polskich firm. Zależy nam by prowadzone rozmowy dały impakt do przyszłych relacji biznesowych na płaszczyśnie krajowej i międzynarodowej. Spotkaliśmy się np. z naszą poniekąd konkurencją, czyli z firmą chilijską, prowadzącą biznes w tym samym obszarze, w którym my działamy, tj. w wydobyciu i dystrybucji miedzi, z Antofagasta Minerals.

O czym z nimi rozmawialiście?

M.in. o tym, o co jesteśmy często pytani w Polsce, tj. o kwestie dotyczące zmian podatkowych na rynku miedzi w Chile, o stanowisko branży wobec propozycji, które są obecnie dyskutowane w chilijskim parlamencie. Okazuje się, że konkurując, można jednocześnie poszukiwać płaszczyzn współpracy. Davos to bardzo dobre miejsce do wymiany takich doświadczeń. Jeżeli chodzi o rozmowy z firmami polskimi, dla przykładu szukamy nowych kanałow dystrybucji związanych z naszym nowym projektem. KGHM jest głównie postrzegana jako spółka wydobywacza, w zasadzie nie prowadzimy relacji B2C, działamy strategicznie na rynku biznesowym, świadczymy usługi, sprzedajemy nasz główny produkt klientom instytucjonalnym, nie mamy kanału klienckiego, ale pracujemy nad tym, żeby go wytworzyć, nad projektem, który umożliwi nam sprzedaż detaliczną złota i srebra. Stworzy naszym klientom możliwości lokowania ich kapitału , bezpośrednio dzięki KGHM.

Dla większości kolekcjonerów sprzedaż detaliczna to nie jest kupienie sztabki, bo rzadko kogo stać na sztabki, tylko raczej monety.

Chodzi przede wszystkim o to, jaka będzie objętość tej przysłowiowej sztabki. Monety najczęściej spotykane, tzw. bulionowe, ważą 1 uncję (tj. 31,1 g); może być także uncjowa sztabka. Generalnie chodzi o to, że nasze złoto często sprzedawane jest jednostkowo po kilkaset tysięcy zł. A my planujemy zakupienie linii produkcyjnej i wdrożenie produkcji złota o objętościach i ciężarze znacznie mniejszym.

Ile trzeba będzie zainwestować, żeby można było móc ulokować swoje oszczędności w KGHM?

Obecnie na rynku złota w Polsce bulionowe (czyli złote) monety kosztują w okolicach 8,5 tys. zł za sztukę. Ale są też monety pół uncjowe, a także ćwierć uncjowe czy ważące 1/10 uncji. Kosztują one rzecz jasna odpowiednio mniej. Na rynku występują podobne monety amerykańskie, australijskie, brytyjskie czy chińskie. W sprzedaży na rynku są również sztabki złota. Jako firma KGHM nie mamy kanału sprzedaży takich akcesoriów dla klientów detalicznych. Będziemy chcieli zautomatyzować produkcję, a następnie znaleźć partnera, który zapewni nam w Polsce sieć dystrybucji. W tej sprawie rozmawiamy np. z bankami w naszym kraju.

Dużo złota wydobywa Państwa firma?

Jest to dla nas w gruncie rzeczy, mówiąc żartobliwie, produkt uboczny, biorąc pod uwagę, że przecież głównym produktem naszej działalności jest wydobywanie miedzi. Złota rocznie wydobywamy do 3 ton. Przy czym 12,5-kilogramowa sztabka złota warta jest obecnie ok. 2,8 mln zł.

Można więc powiedzieć, że dla kilkudziesięciu tysięcy Polaków wasze złoto będzie stanowiło istotną lokatę ich oszczędności. Przy okazji zresztą wielu z nas pamięta opowieści swoich dziadków czy babć, którzy przed wojną na tzw. czarną godzinę zachowywali złote sztabki, monety (np. „świnki”) czy biżuterię.

W Polskim Domu w Davos rozmawialiśmy o naszym projekcie związanym z dystrybucją detaliczną złota jak też uczestniczyliśmy m.in. w panelu dyskusyjnym dotyczącym energetyki. Tematyka dywersyfikacji źródeł energii była w centrum zainteresowania prezydenta Andrzeja Dudy, wicepremiera Jacka Sasina i przedstawicieli biznesu z Korei.

Skoro jesteśmy przy tematach energetycznych, zwraca uwagę fakt, że KGHM coraz mocniej angażuje się w tzw. małe elektrownie atomowe. Bo, jak rozumiem, Pana firma sama potrzebuje takich elektrowni, by dysponować tańszą energią. Korzystanie z nich zdaje się pomogłoby w sposób istotny zmniejszyć koszty waszej produkcji.

Jesteśmy w Polsce drugim (po Grupie PKP) pod względem wielkości odbiorcą energii elektrycznej. Nasze zapotrzebowanie na tę energię wynosi 3 TWh. Sytuacja geopolityczna związana z wojną w Ukrainie i spowodowany tym kryzysenergetyczny, nie pozstaje bez wpływu na poziom ponoszonych przez nas kosztów, a tym samym na rentowność naszego biznesu. Dlatego potrzebujemy nowych źródeł energii, które są stałe, stabilne, bezpieczne i – rzecz jasna – tańsze niż te, z których korzystamy obecnie. Mamy w związku z tym dwa cele strategiczne.

Jak jest pierwszy?

Do 2030 roku chcemy mieć co najmniej połowę zużywanej energii pokrytą z własnych (różnych) źródeł. Drugi zaś cel – do 2050 roku chcemy osiągnąć neutralność klimatyczną. Jako firma działająca globalnie jesteśmy o to bardzo często pytani: jaki mamy udział zielonej energii w naszym miksie energetycznym. Po prostu takie są wymogi współczesnej ekonomii, że fundusze inwestycyjne czy banki, z którymi kooperujemy na świecie, mają to w swoich strategiach działania.Biznes pyta nas o to jak pozycjonujemy się na rynku energii z OZE. Stąd oprócz wspomnianego przez pana projektu atomowego jesteśmy jednocześnie aktywni na rynku zielonej energii, zależy nam na udziale w realizacji polityki zrównoważonego rozwoju. I to nie tylko w Polsce. Możemy się w tym miejscu pochwalić naszym najnowszym sukcesem.

Jakim?

Od stycznia bieżącego roku w naszym największym aktywie zagranicznym, tj. w kopalni miedzi Sierra Gorda w Chile, 100 proc. zapotrzebowania na energię pokrywana jest z OZE. Tym samym jest to pierwsza „zielona kopalnia”.

O jaki rodzaj energii chodzi w tym przypadku?

Kopalnia usytuowana jest na pustyni Atacama, stąd wykorzystujemy energię ze słońca. Baterii słonecznych nie budowaliśmy tam jednak samodzielnie. Podpisaliśmy bowiem w tym celu kontrakt z tamtejszą firmą energetyczną, która produkuje dla nas stosowne instalacje i sprzedaje energię z odpowiednim certyfikatem potwierdzającym, że jest ona rzeczywiście zielona. Chcemy również powielać ten model działania w naszym kraju.

Z tym że w Chile sytuacja jest inna, bo tam nie mają zimy.

Fakt rejon kopalni Sierra Gorda to bodaj najbardziej nasłoneczniony obszar na świecie, wobec tego tamtejsza kultura wykorzystywania energii słonecznej jest bardzo rozwinięta. A w Polsce, tak jak była o tym mowa na jednym z paneli dyskusyjnych w Davos, mówił o tym nasz prezydent – słońce nie świeci 365 dni w roku, a także wiatr nie wieje w ciągu roku z taką samą intensywnością. Musimy w związku z tym w naszych aktywach w różnych rejonach świata wykorzystywać wszystkie instrumenty dostępne dla rozwoju produkcji energii z OZE. I tak też działamy. W Polsce także stawiamy na fotowoltaikę – mamy w związku z tym otwartych 10 projektów inwestycyjnych na budowę własnych farm PV. Ale bardzo aktywnie pracujemy też nad potencjalnymi akwizycjami na tym polu. Jesteśmy więc gotowi, by ewentualnie kupić gotowe projekty fotowoltaiczne. Spodziewamy się, że pierwsze decyzje w tym zakresie będziemy podejmować jeszcze w I półroczu bieżącego roku. Oczywiście nie pozwoli to, tak jak w Chile, na pokrycie 100% zapotrzebowania na energię, ale pozwoli na redukcję kosztów i korzystnie wpłynie na środowisko.

Czy wasze projekty obejmą tylko fotowoltaikę?

Nie, złożyliśmy też do ministra infrastruktury wnioski o uzyskanie koncesji na projekty z zakresu off-shore, tj. o budowę farm wiatrowych na Bałtyku. Decyzje w tym względzie mają zapaść w jeszcze styczniu oraz w lutym i w maju bieżącego roku.. O uzyskanie podobnych koncesji zabiegają zresztą także inne spółki z udziałem Skarbu Państwa. Wreszcie wspomniane inwestycje z zakresu energetyki atomowej: mamy projekt, wspólnie z amerykańską firmą NuScale, dotyczący SMR, tj. małych modułowych reaktorów jądrowych. Właśnie regulator amerykański Nuclear Regulatory Commission orzekł o zatwierdzeniu certyfikacji technologii VOYGR od firmy NuScale. To krok milowy przybliżający do wdrożenia jej, między innymi w Polsce. Dodam, że podczas obecnego szczytu w Davos rozmawialiśmy także z naszym drugim partnerem, tj. rumuńską firmą Nuclearelectrica. Jesteśmy umówieni na kontynuację tych rozmów po powrocie do kraju. Rumuni bowiem również współpracują z NuScale, z którą i my podjęliśmy współpracę. Chodzi w tym przypadku o projekt, który obecnie znajduje się na etapie uzgodnień z Polską Agencją Atomistyki. Złożyliśmy tam odpowiednie wnioski.

To wszystko będą małe reaktory atomowe?

Tak. Chodzi o SMR – na nasze, własne potrzeby KGHM.

Ale, jak rozumiem, mieszkańcy terenów, gdzie znajdują się Wasze kopalnie, również będą mogli korzystać z waszej energii?

Zakładamy, że może jej powstać więcej, ponad nasze potrzeby. Wobec tego wytwarzana w ten sposób energia stanie się po prostu częścią miksu energetycznego naszego kraju, bo, jak wspomniałem z uwagi na charakter produkcji, jesteśmy jej bardzo dużym odbiorcą, zużywającym jej 3 TWh, a więc niemal 2 proc. wielkości zużywanej energii w kraju (niecałe 175 TWh). W każdym razie prowadzimy prace analityczne nad studium lokalizacyjnym pod instalację SMR. Musimy przy tym pamiętać, że nie chodzi tu o projekt, który może zostać zrealizowany w krótkim czasie . Wszystkie nasze inwestycje: górnicze, hutnicze, a także i energetyczne z uwagi na ich zasięg mają charakter długoterminowy . Dla przykładu proces inwestycyjny związany z budową szybu górniczego w okolicach Głogowa trwa 8–10 lat. Jeśli chodzi z kolei o projekt SMR, firmy pracujące nad wdrożeniem tej technologii, deklarują różne daty. Wszystkie one zaczynają się od 2030 roku lub nieco później.

Należy przy tym założyć ciągłość decyzji podejmowanych w tym względzie przez obecne kierownictwo KGHM, a więc że będą one podtrzymane przez kolejne kierownictwa waszej firmy. Przecież we wcześniejszych latach pojawiały się koncepcje prywatyzacji KGHM, a to już zasadnicza zmiana koncepcji działania firmy, co nie sprzyja podejmowaniu decyzji o współpracy Waszym potencjalnym partnerom finansowym.

To faktycznie bardzo ważne. W przypadku naszej firmy musi obowiązywać stabilność jej działania i zasada kontynuacji. A trzeba pamiętać, że wszystkie prowadzone przez nas inwestycje te krajowe i zagraniczne są kosztowne i wieloletnie. I nasi potencjalni następcy kierujący KGHM, nie będą mieli tak naprawdę możliwości swobodnej zmiany podjętych wcześniej decyzji . Zatem stabilność decyzyjna jest niezwykle ważna w przypadku działalności takich firm jak nasza.

Wiemy już, że wojna Rosji w Ukrainie fatalnie wpłynęła na ceny energii, co Państwa firmie już przyniosło dodatkowe koszty. Chociaż wojna jednocześnie spowodowała wzrost popytu na miedź – produkt strategiczny w czasie działań wojennych, przecież powszechnie używanym w przemyśle zbrojeniowym. A także przy produkcji zielonej energii, m.in. do budowy farm fotowoltaicznych.

Faktycznie popyt na miedź rośnie. I to w różnych obszarach. M.in. szczególnie „miedziochłonny” jest obszar energetyczny. Jest ona potrzebna do produkcji wszystkich instalacji z OZE, w przemyśle zbrojeniowym, nowoczesnych technologiach mikrokomputerowych. Rynek miedziowy jest bardzo duży, a ceny miedzi rosną, choć jednocześnie są one niestabilne. W ostatnich latach jej cena wahała się od 4,6–4,8 tys. dol./tonę, a w marcu ubiegłego roku cena doszła do historycznego poziomu 10,8 tys. dol./tonę. W ostatnich kilku miesiącach, odkąd kieruję KGHM, cena tego surowca rosła od ok. 7 do – obecnie – 9,5 tys. dol./tonę. Taka sytuacja stwarza trudności w planowaniu biznesu i budżetowaniu, bo te wahania cen surowca są ogromne. A ponadto dla nas w tym kontekście bardzo ważnym czynnikiem są wahania kursu dolara, bo rozliczenia w handlu miedzią na rynku światowym dokonywane są w amerykańskiej walucie. I wreszcie trzeci ważny w tym obszarze czynnik – ceny energii. Jak więc widać, na finanse naszej firmy wpływa wiele zmiennych.

Na co w takim razie macie wpływ?

Na pewno na inwestycje.

Są tu jednocześnie dwa korzystne dla KGHM czynniki: wzrost zapotrzebowania na miedź i niski kurs złotego sprzyja Wam, bo sprzedajecie ją za granicę. Natomiast wyjątkowo nie sprzyjają Wam wysokie ceny energii.

Paradoksalnie jest tak, że dla nas im słabsza złotówka, tym dla naszych finansów lepiej. Mamy bowiem rozliczenia w dolarach, ale składamy sprawozdania finansowe w polskich złotych. Zatem siłą rzeczy dla naszych finansów kurs dolara ma ogromne znaczenie.

Powoduje to chyba, że KGHM ma w sumie stabilne finanse.

Stabilne od zawsze, bowiem silne są nasze podstawy funkcjonowania. Mamy stabilną produkcję, mimo że mamy zróżnicowane geologicznie i jakościowo złoża miedzi. W kolejnych latach operujemy w obszarach , w których zawartość pierwiastków, takich jak molibden, złoto czy srebro, jest zróżnicowana. Mimo to, dzięki wieloletniemu doświadczeniu naszych pracowników zachowujemy stabilność produkcji. To stanowi podstawę naszego funkcjonowania. Mamy zdrowe finanse, zdrowe podstawy naszej podstawowej działalności. Dzięki temu możemy bezpiecznie inwestować. I nie jesteśmy w związku z tym bardzo podatni na wstępujące zawirowania na rynkach światowych. Możemy aktywnie korzystać z instrumentów zabezpieczających, ale to osobna gałąź finansowej wiedzy, którąprofesjonalnie stosujemy.

Czy w KGHM widoczne są większe zamówienia np. ze strony armii czy przemysłu zbrojeniowego?

Sprzedajemy miedź przede wszystkim poprzez giełdy w Londynie czy Szanghaju, a nie klientom indywidualnym, którzy są jej końcowymi odbiorcami. Jesteśmy sprzedawcami hurtowymi. Jeśli nie sprzedajemy jej poprzez giełdy, to tylko dużym odbiorcom, którzy transferują ją następnie do odbiorców końcowych. Chcemy jednocześnie dodawać kolejne elementy do naszego łańcucha wartości, bo dziś sprzedajemy miedź jako surowiec. Ale przecież możemy wytwarzać z niej produkty, które będziemy mogli sprzedawać już odbiorcom bezpośrednim. W tym obszarze także prowadzimy zaawansowane prace np. projekt, który uważam za niezwykle obiecujący, tj. przewód energetyczny niskostratny ze stopów miedzi i srebra. To jest nasz patent, nasz pomysł.

Chodzi o to, że ma większą wydajność? Srebro jest lepszym przewodnikiem.

Znacząco większą. A przy tym przewód ten charakteryzuje się bardzo niskimi stratami w trakcie przesyłu. Testy co do jego wyjątkowych właściwości prowadziliśmy z Tauronem, i są one bardzo obiecujące. Uważam tak, mimo że oczywiście przewód energetyczny ze stopu miedzi i srebra będzie droższy od tradycyjnie używanego. Według rozmów z fachowcami z energetyki korzyść uzyskiwana na tej jego niskostratności jest na tyle atrakcyjna, że warto ten projekt rozwijać. Jesteśmy po wstępnej fazie testów i jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem, mam nadzieję, że dalej tak będzie.

Taki przewód jest bardziej odporny na uszkodzenia, bo każdy stop jest bardziej odporny na uszkodzenia. Wracając do wojny u naszego wschodniego sąsiada, Ukraina była przecież producentem miedzi, ma jej złoża, zresztą niemałe, tylko słabo wykorzystywane. Rosja też jest producentem miedzi. Ta wojna jakoś wpłynęła na rynki miedziowe?

Niektóre kraje, instalacje z miedzi traktują to jako rodzaj inwestycji, a wracając do Pana pytania, w obliczu wojny ceny miedzi wzrosły, to jest jedna z tendencji, które zaobserwowaliśmy, czyli jest w tej chwili bardzo duży popyt na nasz główny produkt. Natomiast faktycznie, jesteśmy jedną z polskich firm, które wspólnie z Ministerstwem Aktywów Państwowych są rozważane jako potencjalny inwestor na terenie Ukrainy. Faktycznie jest to kraj niezwykle bogaty w złoża różnego rodzaju.

Posiada ogromne pokłady złota przy granicy z Węgrami.

Lit, tytan, nikiel, metale rzadkie, jesteśmy więc zainteresowani współpracą z naszymi ukraińskimi partnerami, prowadzimy w tej sprawie rozmowy.

Uran też mają w dużych ilościach.

Tego na razie nie rozważaliśmy.

Ale będzie trzeba to robić, bo skądś uran musimy importować. Na Ukrainie też będzie potrzebny, bo ich energetyka jest wciąż oparta na rosyjskiej.

Mamy doświadczenie w niklu, złocie, srebrze, molibdenie…

W licie też?

Polska staje się jednym z największych na świecie wytwórców baterii litowych. Wobec tego powinniśmy w tym łańcuchu wartości uczestniczyć, tak - jesteśmy zainteresowani.

Miedź była uważana za produkt przeszłości, mówiło się o epoce miedzi, która dawno odeszła. Natomiast to chyba COVID spowodował, że się przeprosiliśmy z miedzią, bo okazało się, że miedź i srebro to metale zdrowe, nie lubią ich bakterie i wirusy. Medycyna także zaczęła się skłaniać w stronę miedzi.

Gdy rozpoczęła się pandemia koronawirusa, ceny miedzi bardzo mocno spadły. To był okres wyczekiwania, lockdownów. Jej ceny obniżyły się w okolice 4 tys. dol. za tonę, nic dziwnego priorytetem było zdrowie, rwały się łańcuchy dostaw, jednak z czasem ceny miedzi poszybowały. Miedź jest istotna w wielu branżach. Perspektywy tego rynku są ogromne, dlatego mówimy, że chcemy być firmą, która zapewnia bezpieczeństwo surowcowe naszego kraju. Nie chcemy być koncernem multienergetycznym, bo nie jesteśmy firmą energetyczną, ale odbiorcą energii i jej potrzebujemy. Stąd mamy projekty energetyczne. One są dla nas środkiem do celu: rentownego wydobywania, przeróbki i produkcji miedzi – w różnych formach i postaciach. Chcemy pod tym względem zapewniać bezpieczeństwo dostaw także dla naszego kraju. Mamy konkretne plany inwestycyjne i w związku z tym perspektywy rozwoju. Stanowimy do tego fachowy instrument, który posiada Polska. Nasza przewaga konkurencyjna, związana jest z tym iż, wydobycie odbywa się w Polsce,posiadamy wielkie złoża miedzi na Dolnym Śląsku. Ale jesteśmy przy tym otwarci na inne rodzaje surowców, przykładowo mamy bardzo obiecujący projekt związany z wydobyciem polihalitu, czyli solii potasowo-magnezowych, które mają bezpośrednie i kluczowe zastosowanie w rolnictwie, stanowią naturalny substytut nawozów azotowych, przy obecnych cenach nawozów to w mojej ocenie projekt strategiczny dla rolnictwa Mamy kilkudziesięcioletnie doświadczenie w projektowaniu szybów i ich budowie, w tym kontekście zmienia się tylko przedmiot wydobycia. Złoża polichalitu występują na pomorzu w tej chwili prowadzimy tam zaawansowane prace eksploracyjne. Jesteśmy na etapie dokonywania odwiertów, które pozwolą nam ostatecznie potwierdzić zasoby i wystąpić o koncesję eksploatacyjną.

Zużycie gazu w Polsce spadło o 20 proc. wobec tego do produkcji nawozów wykorzystywalibyśmy naturalne złoża polihalitu.

To jest nasz kierunek, myślę, że niezbyt odległy. Bo jeżeli wszystko będzie postępowało zgodnie z planem, to będziemy w tym roku gotowi do wystąpienia o koncesję wydobywczą. Jej uzyskanie i realizacja procesu inwestycyjnego to jednak perspektywa kilkuletnia.

(współpraca Maciej Pawlak)


Tekst ukazał się w najnowszym numerze tygodnika "Gazeta Polska" dostępnym w sprzedaży od 1 lutego.

 



Źródło: Gazeta Polska

#KGHM #Tomasz Zdzikot

Tomasz Sakiewicz,Maciej Pawlak