Ruszył proces o zniesławienie, jaki komendant powiatowy policji ze Strzelec Opolskich wytoczył policjantce nagranej podczas rozmowy z komendantem wojewódzkim policji w Opolu. Kobieta mówiła, że strzelecki komendant jeździł radiowozem korzystać z usług prostytutek.
Adwokat Witold Ginalski, który reprezentuje strzeleckiego komendanta Dariusza Wierzbickiego, na wtorkowym posiedzeniu nie doszło do pojednania, dlatego bezpośrednio po posiedzeniu rozpoczęła się rozprawa. Przesłuchano policjantkę i komendanta. Strona pozywająca złożyła też wnioski dowodowe, m.in. o przesłuchanie jednego świadka. Adwokat nie potwierdził, że chodzi o nagranego z policjantką byłego już komendanta wojewódzkiego policji w Opolu Leszka Marca.
Podczas potajemnie nagranej rozmowy z byłym już komendantem wojewódzkim policji w Opolu gen. Leszkiem Marcem policjantka mówiła, że
komendant jeszcze przed swoim awansem został przyłapany na tym, jak jeździł radiowozem, by skorzystać z usług prostytutek. Miało do tego dojść podczas akcji prowadzonej przeciwko "tirówkom".
Sprawą zajął się Wydział Kontroli KWP w Opolu, który ostatecznie odmówił wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec Wierzbickiego, bo "nie znaleziono ku temu żadnych podstaw". Płytę z nagraniem rozmowy naczelniczki z Marcem anonimowy informator przesłał do redakcji "Nowej Trybuny Opolskiej". W maju gazeta napisała, że komendant został potajemnie nagrany w swoim gabinecie podczas rozmowy z wysoko postawioną oficer policji, a "w rozmowie pełnej zażyłości mieszają się wątki służbowe i obyczajowe".
W dniu ujawnienia nagrania gen. Marzec został zdymisjonowany i przeszedł na emeryturę. Policjantkę zawieszono na czas postępowania dyscyplinarnego.
Śledztwo w sprawie nielegalnego podsłuchu oraz ujawnienia nagrania w mediach prowadzi Prokuratura Okręgowa w Legnicy.
Źródło: PAP,niezalezna.pl
JW