Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Pociąg jak malowana trawa

Na wrocławski dworzec wciągnięto pendolino. Pociąg sam jeździć nie może – nie ma atestów – ale PKP zrobiły wszystko, by ściągnięta gawiedź odniosła wrażenie, że kolejka własnymi siłami sunie po torach. Cała to scenka – transmitowana przez ogólnokrajo

Na wrocławski dworzec wciągnięto pendolino. Pociąg sam jeździć nie może – nie ma atestów – ale PKP zrobiły wszystko, by ściągnięta gawiedź odniosła wrażenie, że kolejka własnymi siłami sunie po torach. Cała to scenka – transmitowana przez ogólnokrajowe stacje telewizyjne! – nie byłaby warta choćby zdania, gdyby nie to, że jest w rzeczy samej symbolem wszechobecnej za Tuska prymitywnej propagandy. Czym bowiem różni się pendolinowa feta od malowania trawy? Na powitanie pociągu stawili się właściwy minister, wicemarszałek Sejmu, były wicepremier. Uradowani oglądali tę szopkę. Minister na fali wzruszenia w świetle kamer obiecał narodowi, że uczyni wszystko, by owe cudo było dostępne nawet dla ubogich. Tak to wyglądało w wersji propagandy. A teraz rzeczywistość. Wciągnięta na wrocławski peron kolejka to dobry standard w większości europejskich krajów, a nie szczyt luksusu. Dla współpracowników premiera Tuska jest jednak jak manna z nieba – niczym innym nie mogą się pochwalić. Ale czy naprawdę pendolino, dreamliner, pół kilometra autostrady lub nowy wiadukt to powody do świętowania dla prawie 40-milionowego narodu? Czy robienie z przyjazdu seryjnie produkowanego pociągu niemal państwowego święta nie jest w rzeczywistości pokazem miernoty władzy? Wiele lat temu szef rządu pisał, że polskość to nienormalność. Trudno nie odnieść wrażenia, iż to myśl, której jest wyjątkowo wierny. Tak jak w polityce zagranicznej obecna ekipa rządząca sprowadziła Polskę do biernego obserwatora działań innych, tak obywatelom funduje pokazy potęgi i nowoczesności pt. holowane pendolino. A gdybyśmy tak popuścili wodze propagandowej fantazji: włoski pociąg jest przepychany nie tylko przez wrocławski dworzec, ale przez całą Polskę. Na stacje miast i miasteczek wciągają go delegacje samorządowe i administracji państwowej, jak niegdyś politycy PO przeciągali po gdańskim lotnisku samolot założyciela Amber Gold. Orkiestry dęte, dzieci z kwiatami i nieodłączna telewizja, która non stop nadaje całą prawdę. Czy naprawdę kompletnie nierealny scenariusz?

 



Źródło: Gazeta Polska

Katarzyna Gójska-Hejke