10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Bolesna lekcja Komorowskiego

Złośliwi mogliby powiedzieć, że podczas pobytu w Łucku do Bronisława Komorowskiego w bolesny sposób powróciły jego własne słowa, którymi szydził ze śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego po incydencie gruzińskim. Obecna głowa państwa mówiła wówczas prześm

Złośliwi mogliby powiedzieć, że podczas pobytu w Łucku do Bronisława Komorowskiego w bolesny sposób powróciły jego własne słowa, którymi szydził ze śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego po incydencie gruzińskim. Obecna głowa państwa mówiła wówczas prześmiewczo o tym, iż jakość zamachu jest wprost proporcjonalna do rangi polityka, przeciw któremu jest on skierowany. Dziś ta wypowiedź Komorowskiego może być najbardziej krytyczną oceną jego znaczenia. Prawda jest jednak taka, iż prezydent padł ofiarą przede wszystkim swojej antypaństwowej walki politycznej. Czy może być zdziwiony bezładem BOR, skoro sam osobiście promował jego nieudolność i wynosił ją do rangi największego profesjonalizmu? Jakie konsekwencje wyciągną po incydencie w Łucku minister spraw wewnętrznych czy sam szef rządu wobec szefostwa Biura? Rekomendują ich do awansów i odznaczeń państwowych? Czemu nie? Tak przecież uczynili po katastrofie smoleńskiej. Czy może zapewnią odpowiedzialnym za nieudolną ochronę prezydenta RP podczas wizyty na Ukrainie dalszy komfort pracy bez stresu konsekwencji niedopełnienia obowiązków? Dziś jak na dłoni widać tragiczne skutki wykorzystywania instytucji państwa do niemoralnej, bo pozbawionej wszelkich zasad walki politycznej. BOR zawiódł w Łucku, bo przez ostatnie trzy lata działał w przekonaniu, iż niezapewnienie bezpieczeństwa prezydentowi Kaczyńskiemu i towarzyszącej mu delegacji w drodze na uroczystości katyńskie nie jest żadnym problemem. To przeświadczenie kompletnie zdemoralizowało tę służbę. Teraz jest nie tylko nieudolna, ale także niezdolna do skutecznej i profesjonalnej pracy. Prymitywne akcje degradowania instytucji państwa, jak choćby nagradzanie szefa BOR po 10 kwietnia 2010 r., powróciły rykoszetem do ich pomysłodawców i autorów. Dramat tej sytuacji polega jednak na tym, że uderzają one nie tylko w nich, ale również w państwo, w jego prestiż.

 



Źródło: Gazeta Polska

Katarzyna Gójska-Hejke