70-letni kierowca tak zaufał swojej nawigacji, że wjechał nowym samochodem z nabrzeżnego pirsu wprost do Wisły. Przeprawa promowa w miejscowości Gassy była w tym miejscu możliwa, ale tylko do listopada - poinformował dzisiaj nadkom. Jarosław Sawicki z Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie. Dodał, że na szczęście mężczyzna zdołał wydostać się z zatopionego auta o własnych siłach.
Jak przekazał policjant, tuż przed godz. 18 we wtorek dzielnicowi z komisariatu w Konstancinie–Jeziornie zostali wezwani do miejscowości Gassy (woj. mazowieckie). Powodem wezwania była informacja o tym, iż w miejscu przeprawy promowej z pirsu do Wisły wpadł samochód.
- Na miejscu policjanci zastali 70-letniego kierowcę, mieszkańca Warszawy, który zdołał wydostać się z zatopionego pojazdu o własnych siłach
- poinformował nadkom. Jarosław Sawicki z KPP w Piasecznie.
Dodał, że mężczyzna został zabrany do komisariatu w Konstancinie-Jeziornie. Tam oświadczył, że jechał kierując się informacjami przekazywanymi mu z nawigacji satelitarnej, a z uwagi na opady deszczu widoczność była bardzo ograniczona.
- Po prostu nie zauważył końca drogi i wjechał z impetem do Wisły. Na szczęście mężczyzna nie odniósł żadnych obrażeń - wyjaśnił Sawicki.
Strażacy po kilku godzinach wyciągnęli nową kię z rzeki.
- Nawigacja GPS to z pewnością użyteczny wynalazek, jednak, jak pokazuje ten przykład, wsłuchując się posłusznie w głos automatycznego pilota, można skończyć w polu, lub jak w tym przypadku w rzece - powiedział Sawicki.