Piłkarze Stali Mielec po 24 latach ponownie zagrają w Ekstraklasie. Awans drużyny z Podkarpacia niezwykle ucieszył króla strzelców mistrzostw świata z 1974 roku Grzegorza Latę, który w trakcie jedenastu sezonów zdobył dla Stali 112 goli.
Niezalezna.pl: - Stal znów w elicie. Myśli pan, że obecna drużyna ma szanse choćby w małej części nawiązać do sukcesów tamtej wielkiej Stali z lat 70-tych?ę
Grzegorz Lato: - Jestem dumny, że moi następcy wygrali I ligę, ale nawet w marzeniach nie posuwajmy się za daleko. My dwukrotnie zdobywaliśmy mistrzostwo Polski, graliśmy w ćwierćfinale Pucharu UEFA, a w składzie była cała plejada znakomitych piłkarzy. Jak choćby Henio Kasperczak, Andrzej Szarmach, Krzysiek Rzeźny, Jasio Domarski, Włodek Gąsior czy Zygmunt Kukla. Obecni zawodnicy z Mielca będą mieli zupełnie inne cele. Priorytetem jest utrzymanie w Ekstraklasie. Będzie im o tyle łatwiej, że w nadchodzącym sezonie z najwyższej klasy spadnie tylko jeden zespół, a od edycji 2021/2022 liga będzie 18-sto drużynowa. I dobrze, że wreszcie skończyła się ta błazenada z dzieleniem punktów i podziałem na grupy. Nie wiem, kto to wymyślił, ale taki system gry był dla mnie wyjątkowo głupi.
- Dlaczego? Wielu fachowców podkreślało, że podział na grupy wpłynął na uatrakcyjnienie rozgrywek, że nie było meczów o nic.
- Teraz też nie będzie meczów o nic, bo każda drużyna walczy o jak najwyższe premie z praw telewizyjnych. Im jesteś wyżej w tabeli, tym z tego tortu dostaniesz więcej. A co do podziału na grupy, to był to skrajnie niesprawiedliwy system. W sezonie 2018/2019 po 30. kolejkach w tabeli prowadziła Lechia Gdańsk i to ona powinna być mistrzem Polski. Po podziale na grupy wszystko się jednak przetasowało i tytuł zdobył Piast. Wystarczyło, że gliwiczanie zagrali świetnie ostatnich siedem meczów. I gdzie tu sprawiedliwość, duch fair play?! Albo przykład Podbeskidzia, które kilka lat temu biło się o grupę mistrzowską. Zabrakło im punktu. Wylądowali w grupie spadkowej i ostatecznie spadli z Ekstraklasy. Dobrze, że wycofano się z tych anomalii regulaminowych.
#TegoDnia 5⃣0⃣ lat temu - Henryk Kasperczak oraz Grzegorz Lato debiutują w Ekstraklasie w barwach @fksstalmielec i zdobywają swoje dwie pierwsze bramki w lidze! pic.twitter.com/9sdAsxfBWo
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) August 9, 2020
- Wróćmy do Stali. Po awansie w klubie doszło do wielkich przetasowań. Odeszło dziesięciu zawodników i trener Dariusz Marzec, który wprowadził zespół do Ekstraklasy. Jego miejsce zajął Dariusz Skrzypczak. To niecodzienna sytuacja, żeby zwalniać szkoleniowca tuż po awansie...
- Nigdzie się nie zdarza, by trener, który wywalczył awans był wyrzucany z klubu. To nie fair. Dariusz Marzec powinien dostać szansę i poprowadzić drużynę w elicie. Zasłużył na to. Nie wiem dlaczego z niego zrezygnowano. Stal wydała lakoniczny komunikat, że klub i szkoleniowiec nie doszli do porozumienia. Uważam, że to duży błąd działaczy, bo Marzec to niezły fachowiec, który – co najważniejsze – pokazał, że ma pomysł na tą drużynę. O ile rezygnacja z trenera jest dla mnie zupełnie niezrozumiała, to godzę się z odejściem sporej grupy piłkarzy. Co prawda z zespołu, który wszedł do Ekstraklasy zostały tylko strzępy, ale prawda jest taka, że odeszli głównie piłkarze wypożyczeni z innych klubów. Dlatego, że Stali zwyczajnie nie było stać na ich wykupienie. Wiadomo, szkoda tej klasy graczy co Bartek Nowak, który poszedł do Górnika Zabrze czy oddany do Piasta Gliwice Michał Żyro, ale realia finansowe są w Mielcu takie jakie są i nic się na to nie poradzi.
- Wśród tych, którzy mają zastąpić odchodzących jest mistrz strzałów z dystansu Fin Petteri Forsell, który wyglądem zupełnie nie przypomina zawodowego sportowca.
- Zgadza się. Jest po prostu pulchny. Ale nie ma co patrzeć na jego wagę i zaokrąglone kształty. Liczą się umiejętności piłkarskie. A boiskowych atutów nikt mu nie może odmówić. Kapitalnie wykonuje stałe fragmenty, świetnie strzela z dystansu. A że wolno biega? Na boisku lepiej mądrze stać, niż głupio biegać...
ℹ️Zarząd Klubu FKS Stal Mielec informuje, że nie doszedł do porozumienia z Trenerem Dariuszem Marcem w zakresie przedłużenia współpracy na nadchodzący sezon.
— PGE FKS Stal Mielec (@fksstalmielec) July 31, 2020
Trenerze DZIĘKUJEMY!🤝https://t.co/UmxNI45SJv
- Jaki będzie ten nadchodzący sezon? Znajdzie się drużyna, która przerwie dominację Legii?
- Na pewno groźny będzie Piast, bo ma świetnego trenera Waldka Fornalika. W tabeli może też namieszać młodzież z Lecha, ale nie sądzę, by ktoś na poważnie zagroził Legii. Warszawianie dokonali ciekawych transferów, są najlepiej zorganizowani i najbogatsi w Polsce.
- Ekstraklasę opuścili czołowi strzelcy poprzednich rozgrywek. Christian Gytkjaer wyjechał do drugoligowej włoskiej Monzy, a Igor Angulo zamienił Górnika Zabrze na indyjski FC Goia. Kto zatem będzie walczył o tytuł najlepszego snajpera i czy w tym gronie znajdzie się Polak?
- Wyjazdy najskuteczniejszych pokazały, że dla zawodników z innych państw polska liga jest poczekalnią, w której mogą się pokazać i ruszyć dalej. Takiemu Angulo Górnik uratował życie. Gdyby nie trafił do Zabrza, to pałętałby się po hiszpańskiej trzeciej lidze. A tak w Indiach zarobi sobie na solidną emeryturę. Szczerze mówiąc nie wiem, kto z polskich graczy może powalczyć o koronę króla strzelców. Może Piotr Parzyszek, który w poprzednim sezonie zdobył 12 bramek? Teraz w ataku Piasta będzie miał wsparcie w sprowadzonym z bułgarskiego Ludogorca Jakubie Świerczoku. Obaj mogą nastrzelać trochę goli.
- A kto będzie czarnym koniem rozgrywek? Stal?
- Bardzo bym sobie tego życzył. Ale to okaże się dopiero po pięciu, sześciu meczach. Ważny będzie początek sezonu. Jeśli chłopaki wygrają pierwsze spotkanie z Wisłą w Płocku, to zbuduje to ich pewność siebie. I potem będzie już łatwiej.
- Szefowie Stali nie zwrócili się do pana z propozycją pracy w zarządzie klubu? Doświadczenie, znajomości, kontakty z czasów kiedy rządził pan w PZPN mogłyby się okazać dla mieleckiego klubu bezcenne.
- Nikt mnie nie zapraszał do współpracy i... dobrze! W kwietniu skończyłem 70 lat i już nic nie muszę! Zdrowie i humor dopisuje, ale nie zamierzam spędzać kilkunastu godzin dziennie w klubie. Teraz robię to na co mam ochotę. Spotykam się z przyjaciółmi, dopinguję Stal, a jak się zmęczę życiem w mieście, to wsiadamy z żoną w samochód i jedziemy w Bieszczady. Nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba.