Restart kampanii PO okazał się udany – trzeba to przyznać, by także docenić przeciwnika. Rafał Trzaskowski powtarza, że Andrzej Duda przegra wybory – to bardzo dobry przekaz dla kampanii obecnego prezydenta. Polacy powinni usłyszeć, że recydywa pseudoliberalnych rządów postkomuny jest możliwa.
Andrzejowi Dudzie potrzebna jest teraz mobilizacja wszystkich tych, którzy tego powrotu nie chcą. Oraz uświadomienie rzeczywistego zagrożenia tym, którzy zapomnieli już, czym były rządy formacji pana Trzaskowskiego. Zimny prysznic w postaci spadających sondaży i nieustającego, brutalnego ataku większości mediów przyda się także dlatego, że sporo osób po prawej stronie uwierzyło w ostateczną przegraną postkomuny oraz w to, że już można zająć się sobą, wewnętrznymi sporami i ambicjami. Nic bardziej błędnego, a awantura wokół radiowej Trójki pokazuje, jak łatwo w pułapki postkomuny potrafią wpadać – kibicując jej – politycy obozu Zjednoczonej Prawicy i tzw. „prawicowi” publicyści. Cały czas trwa najważniejsze starcie polityczne w historii III RP. Cztery kolejne wybory, jak cztery kolejne bitwy torują drogę do budowy normalnej, wolnej Rzeczypospolitej. Przed nami jest ta czwarta, decydująca na kolejne pięć lat, bitwa. Jej przegrana będzie kosztować Polskę zbyt dużo i im więcej Polaków zda sobie teraz z tego sprawę, tym lepiej. Zwłaszcza że w politycznych kuluarach politycy PO snują spekulacje, iż po ewentualnej wygranej Trzaskowskiego zmieni się w sejmie układ sił i przy wsparciu niektórych posłów Porozumienia będą mogli zbudować nowy rząd. Jeśli traktować te plotki poważnie, nieco bardziej zrozumiałe staje się postępowanie Jarosława Gowina i jego współpracowników, którzy w czasie tej kampanii wprost występują – jak Andrzej Sośnierz – przeciw działaniom PiS i rządu. Warto zatem, by Polacy mieli świadomość, że sytuacja jest poważna, że trzeba zdobyć się na maksymalny wysiłek, aby wygrać wybory prezydenckie. Postkomuna, ci nasi rodzimi barbarzyńcy, stoi u bram. To oznacza, że musimy o tym rozmawiać, namawiać, przekonywać, uświadamiać naszych znajomych, krewnych i sąsiadów. Polacy raczej nie uwierzą obietnicom Platformy – zbyt mocno zostali przez jej polityków oszukani. Ale trzeba im przypomnieć, że w razie zwycięstwa Trzaskowskiego czy innego kandydata opozycji jest pewne, że zamiast 500 plus w ofercie będzie szczaw i mirabelki. Rafał Trzaskowski jako poseł naśmiewał się przecież z tego programu i nazywał go „rozdawnictwem”. Trzeba też przekonać Polaków, by nie dawali wiary temu kłamliwemu przekazowi, że trzeba głosować na opozycję, „by cała władza nie była w jednym ręku”. Powszechna jest teraz ta szeptanka pracująca dla PO, której politycy oczywiście nie głosili, gdy PO miała i rząd, i prezydenta. Jest dokładnie odwrotnie – wybór Trzaskowskiego oznacza wielką awanturę i konflikt na szczytach władzy, a w efekcie paraliż sprawnego rządzenia. Tak jak teraz oznacza totalną nienawiść sączoną przez media postkomuny i zatrudnianych przez Platformę profesjonalnych hejterów, jak twórcy Soku z Buraka. Manifestacją hipokryzji dużego kalibru był wywiad Trzaskowskiego w „Gazecie Wyborczej”, w którym kandydat PO twierdził, że skończy z nienawiścią – w tym samym czasie płacąc pensję jednemu z autorów najbardziej znanego hejterskiego portalu Platformy.
Polacy będą nie tylko wybierać miedzy Polską Plus Dudy i Polską Minus Trzaskowskiego, ale także między spokojem i współpracą a wojną i niszczeniem. Konflikt uderzy w zwykłych ludzi, tak jak teraz uderza w warszawiaków. Opóźnienia w wypłatach 500 plus przed kilkoma miesiącami, a teraz w obsłudze wniosków w ramach Tarczy Antykryzysowej mogą być spowodowane nieudolnością w zarządzaniu miastem, albo to przejaw walki z rządem. Nie od dziś wiadomo, że postkomuna wychodzi z założenia, że im gorzej dla zwykłych Polaków, tym lepiej dla nich – utrudnianie, szkodzenie, opóźnianie to rutynowe działania tej formacji czy to w kwestii zorganizowania wyborów w czasie epidemii, czy wypłacania środków potrzebnych ludziom.
Zatem powtórzę jeszcze raz – musimy się wszyscy raz jeszcze zmobilizować. Gdy wygramy i tę bitwę, będzie można kontynuować wielkie zmiany, jakie rozpoczęły się w 2015 roku. Polska już jest w nieporównanie lepszym miejscu, ale ciągle jest mnóstwo do zrobienia. Warto więc przypomnieć hasło wymyślone kiedyś przez Janusza Rewińskiego: „Andrzej Duda to się uda” i ruszyć do przodu z kampanią w każdym mieście, miasteczku i wiosce.