W sobotę rozgrywała się ostatnia w Seefeld konkurencja z udziałem naszych reprezentantów. Ozdobą występu Polaków był znakomity skok świeżo upieczonego mistrza świata - Dawida Kubackiego, który ustanowił rekord obiektu.
Nasz zespół po raz pierwszy startował w konkursie skoków drużyn mieszanych. Biało-czerwoni wystąpili w składzie: Kamila Karpiel, Kinga Rajda, Dawid Kubacki i Kamil Stoch. Wiadomo było, że Panie debiutujące w imprezie tej rangi nie należą do ścisłej światowej czołówki. Jednak nie znaczyło to wcale, że nie mają zamiaru powalczyć o dobry rezultat.
Po pierwszym skoku Kingi Rajdy (91,5 m) zajmowaliśmy 8. pozycję, ale rekordowy lot Kubackiego (112 m.) sprawił, że awansowaliśmy na 5. miejsce. Trzeba podkreślić, że skok był nie tylko odległy, ale znakomity technicznie. Wszyscy sędziowie byli zgodni przyznając Polakowi noty 19,5. Gdy swoje próby wykonali jeszcze Kamila Karpiel (91,5m.) i Kamil Stoch (100 m.), biało-czerwoni znaleźli się na trzecim miejscu. To - na półmetku rywalizacji - była już mała sensacja. Strata do prowadzących Niemców i Austriaków była duża, a za plecami z minimalnymi różnicami punktowymi mieliśmy Norwegię, Japonię, Słowenię i Rosję.
Tak wygląda klasyfikacja po pierwszej serii ? Trzymamy mocno kciuki, szansa na medal jest realna❗️??? #skokitvp #skijumpingfamily #Seefeld2019 pic.twitter.com/bESEM8emn1
— TVP Sport (@sport_tvppl) 2 marca 2019
Przepięknie drugą serię otworzyła Kinga Rajda. Jej próba na odległość 97 m. w dobrym stylu, to był wynik, który pozwalał nam wciąż marzyć o medalowym zakończeniu sobotniej rywalizacji. Dawid Kubacki wysoką formę potwierdził po raz kolejny - 110 m. Jednak sędziowie ocenili tym razem Polaka dość surowo - trzeba przyznać, że chyba niezasłużenie. Po tym skoku zajmowaliśmy 5. miejsce, ze stratą 4,2 pkt do trzecich Norwegów. Kamila Karpiel była bardzo niezadowolona ze swojej drugiej próby, ale uzyskała przyzwoite 97 m. Chociaż trzeba zauważyć, że zawodniczki skaczące przed nią i po niej lądowały dalej. Przed ostatnim skokiem Kamila Stocha spadliśmy na 6. miejsce, a podium stało się bardzo odległe.
105,5 m. Stocha to było piękne zwieńczenie zawodów w wykonaniu Polaków. Nie mogło to jednak wystarczyć do zdobycia medalu, bo skaczący po nim Kobayashi uzyskał 113 m. Odebrał tym samym rekord skoczni Dawidowi Kubackiemu.
Konkurs wygrali Niemcy, przed Austrią i Norwegią. Polska na szóstym miejscu. Były to jednak piękne zawody i dobry występ naszej reprezentacji. Debiut na miarę naszych aktualnych możliwości.