Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Skradziono nam Polskę

W roku 1836 Adam Mickiewicz zaczął pisać dramat, który miał mieć tytuł „Jacques Jasiński ou Les deux Polognes” (Jakub Jasiński, czyli Dwie Polski).

W roku 1836 Adam Mickiewicz zaczął pisać dramat, który miał mieć tytuł „Jacques Jasiński ou Les deux Polognes” (Jakub Jasiński, czyli Dwie Polski). Bohater dramatu, Jakub Jasiński, organizator i przywódca wileńskiej insurekcji w roku 1794, miał być przez Mickiewicza przeciwstawiony braciom Kossakowskim: biskupowi Józefowi i samozwańczemu hetmanowi Szymonowi.

W pierwszej scenie występuje stary szlachcic Stanisław, który w swoim dworze na prowincji obserwował upadek Polski: "Com miał przed oczyma, To mi nie powiadało, że się Polska zmienia, / Że się zmieniła, czyli, że już Polski nie ma. / Jest to tak, jakby podczas nocnego uśpienia / Skradziono nam Polskę; a dzień po to się budzi, / Żeby oko patrzało na diabelskie sztuki, / Żeby widziało fraki, ogony, peruki, / Wojsko we frakach, w perukach; z ogonami ludzi”. Jak stwierdza poeta Jarosław Marek Rymkiewicz, który wydobył z zapomnienia ten zalążek dramatu Mickiewicza, „szlachcic ten mówi o Polsce, która została ukradziona Polakom przez jakichś innych Polaków. Czyli Mickiewicz uczy nas, po pierwsze, że istnieją oraz istniały dwie Polski”. Minęło 280 lat. I oto inny polski poeta, Adam Zagajewski, udzielił wywiadu gazecie „Tagesspiegel”, dramatycznie skarżąc się niemieckiemu dziennikarzowi: „Ukradziono nam nasz kraj – nawet jeśli teraz, w przeciwieństwie do czasów komunizmu, robi to demokratycznie wybrany rząd”. Polskę ukradziono też pisarce Dorocie Masłowskiej, która także lamentuje nad utraconą ojczyzną. Jej przekonanie wzmacnia dosadne zdanie redaktora Adama Michnika: w manifestacji zorganizowanej przez KOD, na którego czele stał wówczas Mateusz Kijowski, Michnik ujrzał bowiem pogodnych, wyluzowanych i życzliwych wobec siebie ludzi. „Nagle zobaczyłem, że tę moją Polskę, którą Kaczyński chciał mi podpieprzyć, KOD mi zwrócił”. Jak się okazuje, łatwiej zwrócić Polskę niż pieniądze podpieprzone z puszek. Bardzo to wszystko nieścisłe. Nieprecyzyjne. Bo w końcu zwrócono wam tę Polskę czy nie? I którą właściwie Polskę wam ukradziono? Jeśli tę brzydką i niemiłą pannę bez posagu, do której porównywał Polskę Władysław Bartoszewski, to nie wiem, kto by się na nią połaszczył. A jeśli Bartoszewski nie miał racji i Polska w czasach, za którymi tęsknicie, była czymś wartym kradzieży, a wyście uważali się za jej właścicieli wraz z symbolami, flagą, hymnem i nawet Małym Powstańcem, to trzeba było jej lepiej pilnować. Co się dzieje z nieupilnowaną biało-czerwoną flagą, to wszyscy wiemy od siedmiu lat. Ląduje w błocie smoleńskim wraz z Prezydentem Rzeczypospolitej i całą elitą polityczną. Przykro mi, ale Mały Powstaniec, do którego teraz rości sobie pretensje chyba nawet sam pułkownik Mazguła, jest, mówiąc kolokwialnie, „w pakiecie”. Trzeba go „wziąć” razem z Żołnierzami Wyklętymi w bezimiennych dołach i z czymś, od czego odżegnujecie się najbardziej: pohańbionymi trumnami smoleńskimi.







 

 



Źródło: Gazeta Polska

#Targowica

Maryna Miklaszewska