Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Gospodarka

Na tegorocznym Forum Ekonomicznym poruszaliśmy więcej tematów związanych z bezpieczeństwem

"Sytuacja międzynarodowa nie zmieniła się bardzo od ubiegłego roku i dlatego problemy z którymi Europa zmaga się dzisiaj pozostały: wojna Rosji na Ukrainie, zielony ład i osłabianie konkurencyjności europejskiego przemysłu oraz przenoszenie fabryk do Azji. Ponadto wszystkie przesłanki przemian po wyborach w USA, można było wcześniej zaobserwować. Przecież alternatywne elity w USA kształtowały się w ostatnich kilkudziesięciu, a nie kilku latach" - mówi Zygmunt Berdychowski, przewodniczący Rady Programowej Forum Ekonomicznego, w rozmowie z Maciejem Pawlakiem.

Autor: Maciej Pawlak

Ostatnia, 34. wrześniowa edycja Forum Ekonomicznego w Karpaczu, odbywała się pod hasłem „Czas transformacji – jaka będzie Europa przyszłości?”. Jaki jest wspólny mianownik odpowiedzi na to pytanie, które udzielili uczestnicy tegorocznego wydarzenia?

Zgadzali się, że w Europie zachodzą dziś wielkie zmiany. Były one nieuniknione, a wynikają z sytuacji geopolitycznej oraz z problemów, których do tej pory nie udało się rozwiązać albo próbowano je rozwiązywać w niewłaściwy sposób.


O jakie zmiany geopolityczne chodzi?

Najważniejsza jest zmiana, która zaszła w USA czyli zielona rewolucja, która powoli odchodzi w przeszłość. Dla Europy to duże wyzwanie ponieważ musimy sobie odpowiedzieć na pytanie: czy chcemy w Unii Europejskiej budować silną, nowoczesną gospodarkę, która może konkurować na świecie, czy też chcemy być tylko spokojnym miejscem do życia, bez ambicji rozwoju? Jeśli chcemy być nowoczesną gospodarką, musimy – tak jak robią to teraz Amerykanie – ograniczyć ilość przepisów, w tym tych związanych z Zielonym Ładem, oraz ogólnie zmniejszyć nadmierne regulacje. W USA właśnie widać odchodzenie od takiego nadmiaru przepisów. Ważnym elementem budowania silnej gospodarki jest też obniżenie podatków. W USA panuje przekonanie, że niższe podatki sprawiają, iż firmy i obywatele korzystnie inwestują te pieniądze w rozwój, zamiast po prostu je odkładać.

Jakie jeszcze skutki niosą zmiany w USA?

Zmiany w Stanach Zjednoczonych zmuszają Europę i Komisję Europejską do reformy dotychczasowej polityki gospodarczej.

Drugą ważną zmianą geopolityczną dla Europy jest wojna Rosji z Ukrainą. Jej wybuch pokazał, że opieranie rozwoju Europy na tanich surowcach z Rosji, zwłaszcza na gazie, było złudzeniem. Przez lata sądzono, że można jednocześnie osiągnąć wiele ambitnych celów – np. ochronę klimatu, tanią energię i silną gospodarkę – bez ponoszenia dużych kosztów. Teraz, gdy tani rosyjski gaz przestał płynąć, Europa musi ponownie przemyśleć i zmienić wiele przepisów i założeń, na których opierał się jej dotychczasowy rozwój.  Dodatkowo wojna sprawia, że priorytety muszą się zmienić – np. większy nacisk trzeba położyć na bezpieczeństwo i obronność.

W jaki sposób?

Produkcja uzbrojenia i amunicji wymaga dużych ilości stali, a nie możemy zakładać, że sprowadzimy ją tanio z Chin czy Indii. Nie da się zbudować bezpiecznej i niezależnej Europy, opierając się na imporcie z krajów, które są naszymi konkurentami. Amerykanie zauważyli już, że w kluczowych, strategicznych dziedzinach nie wolno uzależniać się od zewnętrznych dostaw. Zatem jeśli  chcemy mieć silną i bezpieczną Europę to tania stal w dużych ilościach do produkcji uzbrojenia musi powstawać u nas.  Aby to było możliwe musimy zmienić przepisy związane z unijnym systemem handlu emisjami (ETS1). Obecnie te regulacje sprawiają, że stal, a tym samym i uzbrojenie  produkowane w UE jest najdroższe na świecie.   Dlatego potrzebne jest nowe, realistyczne podejście oparte na dwóch faktach: zmianach geopolitycznych i konieczności odbudowy strategicznej niezależności.


Czym jeszcze objawiają się zmiany w krajach UE?

Wydaje się, że mijają czasy w których wielkie korporacje mogą swobodnie prywatyzować swoje zyski i jednocześnie nacjonalizować koszty związane z dostępem do rynku. Jest to spór, który dotyczy nie tylko wielkich, amerykańskich korporacji technologicznych. W grę wchodzą tu także np. największe inwestycje niemieckiego koncernu BASF, realizowane poza Niemcami, co wynika z prostej kalkulacji - ponieważ w UE energia jest bardzo droga, to trzeba inwestować poza Europą. Dotąd w wyniku tzw. agresywnej optymalizacji kosztów wielkie korporacje przenosiły produkcję do krajów Azji. Dzięki temu koncerny zwiększały zyski a traciły na tym kraje z których wyprowadzano produkcję. Równocześnie następował ogromny napływ imigrantów. W takich okolicznościach niemożliwe okazuje się zagwarantowanie stałego podnoszenia stopy życiowej Europejczykom przyzwyczajonym do poszerzania strefy komfortu. Stanowi to czynnik kolejnej zasadniczej zmiany – bowiem politycy chcący odzyskać inicjatywę, postulują  nie tylko opodatkowanie wielkich korporacji, ale także sprowadzenie przemysłu do Europy by odbudować możliwości rynku zatrudnienia. Rodzi to nowe wielkie wyzwania, przed którymi Europa stanie. Jeśli im nie sprosta to będziemy w następnych krajach UE świadkami radykalizacji elit rządzących w kierunku skrajnie prawicowym.

Na przykład?

W Holandii rząd współtworzony jest przez takie właśnie siły polityczne, we Francji wszystkie sondaże wskazują na istotny wzrost notowań partii mocno konserwatywnej.  Niemcy czy Włochy - to kraje, w których polityczny radykalizm związany jest z poszukiwaniem odpowiedzi na żądania: po pierwsze dajcie nam pracę, po drugie powinniśmy zarabiać lepiej, niż 5 czy 10 lat temu. Niestety elity nie są gotowe i nie umieją sprostać tym wyzwaniom. 

Czym się różniła tegoroczna edycja Forum Ekonomicznego od ubiegłorocznej?

Sytuacja międzynarodowa nie zmieniła się bardzo od ubiegłego roku i dlatego problemy z którymi Europa zmaga się dzisiaj pozostały: wojna Rosji na Ukrainie, zielony ład i osłabianie konkurencyjności europejskiego przemysłu oraz przenoszenie fabryk do Azji.  Ponadto wszystkie przesłanki przemian  po wyborach w USA, można było wcześniej zaobserwować. Przecież alternatywne elity w USA kształtowały się w ostatnich kilkudziesięciu, a nie kilku latach. 
Z analiz  prezentowanych przez amerykańskich socjologów wynika, że tylko kilkanaście proc. absolwentów wyższych uczelni znajduje pracę wystarczająco satysfakcjonującą dla nich i zgodną z ich wykształceniem. Pozostałe ponad 30 proc. to osoby, które znajdują pracę niekoniecznie ich satysfakcjonującą, a prawie połowa młodych Amerykanów po studiach szuka pracy.

Jaki jest tego efekt?

Zmiana dojrzewała już od lat w wyniku rosnącej liczby młodych szukających satysfakcjonującej pracy i coraz  mniejszym szansom jej znalezienia.  Wzrost imigracji wpływał na obniżenie osobowych  kosztów pracy zamykając możliwość zatrudnienia absolwentom wyższych uczelni.  Zatem zmiany te nie pojawiły się dopiero w 2024 r. Było je bowiem już widać w pierwszej dekadzie obecnego wieku. Socjolog amerykański Peter Turchin w swojej książce z ub. roku „Czasy ostateczne”, napisał, że rewolucja nastąpi już w bardzo niedługim czasie. Nie nastąpiła w 2012 czy w 2013 r., ale dopiero w 2024, ale naukowiec ten dokładnie wskazał zjawiska, o których mówimy.  

Czym więc różniło się ostatnie Forum Ekonomiczne od ubiegłorocznego?

Chyba tylko tym, że niektóre symptomy zauważalne w ubiegłym roku obecnie nie stanowią już żadnych symptomów, ale są konkretnymi zjawiskami.

Czy obecnie zauważalny wzrost niepokojów na arenie międzynarodowej odcisnął swoje piętno na tegorocznej edycji Forum Ekonomicznego?

Poruszaliśmy na nim więcej tematów związanych z bezpieczeństwem, z funkcjonowaniem przemysłu zbrojeniowego, ze sztuczną inteligencją, czy dotyczących zagrożeń hybrydowych, wojny w cyberprzestrzeni. To w głównej mierze stanowiło następstwo wojny za naszą wschodnią granicą, ale też i wszystkich konsekwencji związanych z tą wojną. Przecież gdyby cofnąć się do 2022 r. to Europejczycy: Niemcy czy Francuzi ochoczo robili interesy z Rosjanami, bez względu na przestrogi płynące z krajów środkowoeuropejskich. Ostrzegano już wówczas kraje zachodnioeuropejskie przed uzależnianiem się choćby od rosyjskich źródeł energetycznych, jednak wówczas  kraje te nie reagowały. 

Jaki może być temat przyszłorocznej edycji Forum Ekonomicznego w Karpaczu?

Przygotowania do niej rozpoczniemy w końcu września. Temat tegorocznego Forum, dotyczący kształtu Europy po transformacji, tak naprawdę narodził się dopiero w lutym - marcu br. czyli wiele miesięcy po rozpoczęciu prac. Wówczas zmiany w USA związane z odejściem od zielonej rewolucji, tak gwałtownie przyspieszyły, że musieliśmy publicznie zadać pytanie: „Jak Komisja Europejska zachowa się w tej nowej sytuacji?   Na początku roku pojawiły  się przykłady raportowania firm związanego z ESG, z budową farm wiatrowych na morzu, z klasyfikowaniem ropy naftowej czy gazu ziemnego jako zasadniczych źródeł wykorzystywanej energii. To wpłynęło na taki a nie inny kształt tegorocznego Forum w Karpaczu i spowodowało, że  debata ta była tak istotna. 

A co wydarzy się do stycznia-lutego przyszłego roku - tego nie wiemy. Myślę, że np. temat systemu ETS w kontekście funkcjonowania przemysłu zbrojeniowego - to temat, który, tak, jak w przypadku polityki fiskalnej musi być wyjęty poza nawias wspólnej polityki unijnej. Jak bowiem można mówić,  że wydatki na zbrojenia nie są zaliczane  do deficytu budżetowego, i jednocześnie produkcję stali na uzbrojenie i amunicję ograniczać „zielonymi” regulacjami czyniącymi ją bardzo drogą. 

Ponadto niezależnie od tego czy i kiedy zakończy się wojna na Ukrainie, myślę, że skłonność wśród Europejczyków do poszukiwania sposobu na zakończenie tej wojny, będzie rosła, w miarę, jak Europa będzie musiała w istotnej mierze ponosić koszty finansowe z nią związane.  Dotąd bowiem, dopóki te koszty głównie ponosili Amerykanie, to Europejczycy byli gotowi przyjmować kolejne pakiety antyrosyjskich sankcji (łącznie przyjęto ich 19). A i tak nie zmieniały one tego, że Rosja mogła prowadzić wojnę dzięki dochodom ze sprzedaży - także do krajów UE - swojej ropy i gazu. 

Jak można zakończyć tę wojnę?

Moim zdaniem pojawi się pytanie: jak długo Europejczyków będzie stać na jej kontynuowanie. Zasadnicza różnica miedzy Europą, a Rosją polega na tym, że na naszym kontynencie mamy do czynienia ze społeczeństwami demokratycznymi, które będą bardzo szybko rewindykować wielkość nakładów związanych z budową systemu bezpieczeństwa europejskiego. Natomiast w przypadku społeczeństw rządzonych autorytarnie, jak w Rosji - takiej możliwości nie ma. Dlatego tam pod tym względem nie ma ograniczeń. Z tego powodu wojna na Ukrainie może być prowadzona w zupełnie innych realiach niż wtedy, gdy mówimy o Europie, która ma wspierać Ukrainę w walce z Rosją.
 

Autor: Maciej Pawlak

Źródło: patronat medialny