Prezydent Warszawy Lech Kaczyński dbał o lokatorów, za jego czasów było mało zwrotów nieruchomości - zeznał w przed komisją weryfikacyjną mec. Jan Stachura. \"Uważałem, że prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz powinna przyspieszyć reprywatyzację\" - dodał prawnik, nazywany \"królem warszawskiej reprywatyzacji\".
Stachura, który pojawia się w szeregu spraw dotyczących reprywatyzacji jako pełnomocnik, zeznał, że od początku lat 70. jest adwokatem. Świadek przyznał, że w trzech sprawach reprywatyzacyjnych pełnił rolę kuratora spadku. Wskazał, że dotyczyło to nieruchomości m.in. Chmielna 48, Hoża 15 oraz Zielna, ale nie potrafił sobie przypomnieć adresu nieruchomości.
Członek komisji Łukasz Kondratko przytoczył wywiad ze Stachurą, który został opublikowany w "Rzeczpospolitej" w 2008 r. Stachura mówił w tym wywiadzie:
"Prezydent (Warszawy, Lech) Kaczyński wprowadził pozaprawne kryteria, a w rezultacie ilość zwracanych nieruchomość zmalała. Złożyłem skargę do Rady Warszawy na nieprzestrzeganie terminów, kosztów postępowania administracyjnego. Po ponad roku dostałem wyciąg z protokołu, że skarga jest uzasadniona, ale nie przyniosło to żadnego rezultatu. Mam nadzieję, że w czasie kadencji prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz nastąpi przyspieszenie w sprawach reprywatyzacyjnych".
W tym kontekście Kondratko zapytał, ile decyzji zwrotowych świadek otrzymał za kadencji prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a ile za kadencji prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Świadek stwierdził, że nie wie. Jak dodał, "sprawa jest bardzo prosta, jeżeli śp. Lech Kaczyński urzędował przez 2,5 roku, a pani prezydent Gronkiewicz przez lat 8, to już z tego wynika, że (Gronkiewicz-Waltz wydała) więcej" decyzji.
W późniejszym etapie zeznań Stachura stwierdził, że "prezydent Lech Kaczyński dbał o lokatorów w tym sensie, że w czasie jego kadencji było mało zwrotów nieruchomości". Jak dodał, jest Kodeks postępowania administracyjnego, w którym jest określone, kiedy powinny być rozpatrzone sprawy administracyjne. "Uważałem, że pani Gronkiewicz-Waltz powinna przyspieszyć" - zaznaczył.
Przyznał, że ws. reprywatyzacyjnych starał się spotkać z byłą naczelnik wydziału spraw dekretowych w Biurze Gospodarki Nieruchomościami Gertrudą J.-F., ale do spotkania nie doszło, bo - jak mówił Stachura - pani ta tłumaczyła, że "nie ma czasu".
Członkowie komisji pytali też o współpracę Stachury ze Zbigniewem Niebrzydowskim. "Świadczymy sobie wzajemne usługi wynikające z wieloletniej przyjaźni nieformalnej i z posiadania udziałów w poszczególnych nieruchomościach" - powiedział świadek. Stachura nazwał współpracę z Niebrzydowskim "spółką przyjacielską".
Członek komisji, poseł PiS Paweł Lisiecki przytoczył informację, że Niebrzydowski w 2003 r. został skazany za fałszowanie poleceń przelewów i fałszowanie czeków. Zapytał w tym kontekście Stachurę, czy o tym wiedział. Świadek potwierdził. "Pan Niebrzydowski rzeczywiście był oskarżony, że sfałszował 500 poleceń przelewów, podpisując się za swojego współpracowników, który nie chciał regulować jakichkolwiek należności i pan Niebrzydowski regulował należności na rzecz różnych podmiotów wbrew woli swojego wspólnika" - mówił Stachura. Dodał, że zna akta sprawy i ma zaufanie do Niebrzydowskiego.
Poseł PiS, powołując się na akta sprawy, mówił, że ws. sfałszowanych poleceń przelewów Niebrzydowskiego reprezentował zatrzymany w sprawach reprywatyzacyjnych mec. Robert N.
Lisiecki pytał świadka, skąd czerpał dane na temat poszczególnych nieruchomości w Warszawie. Stachura przyznał, że w bibliotece Sztabu Generalnego w Rembertowie znajduje się dokument ze spisem właścicieli nieruchomości warszawskich datowany na 1939 r. i stąd czerpał informacje. Dodał, że dokument nie jest w obrocie powszechnym.