Sąd Apelacyjny w Warszawie złagodził dziś kary pięciu oskarżonym w głośnej sprawie próby oszustwa i wyłudzenia 341 mln zł w związku z „reaktywacją” przedwojennej spółki Giesche. Żądania oskarżonych obejmowały ok. 30 proc. powierzchni Katowic - gdzie znajdują się m.in. budynki mieszkalne, obiekty przemysłowe i drogi publiczne.
Tymczasem prawomocny wyrok to... kary po 2 lata i 1,5 roku więzienia w zawieszeniu oraz grzywny.
Kaleta dziś skomentował decyzję sądu na Twitterze.
„Ciężko uwierzyć. Za przestępczą próbę zreprywatyzowania 1/3 Katowic sąd obniża kary i daje je w zawieszeniu...”
- napisał.
Ciężko uwierzyć. Za przestępczą próbę zreprywatyzowania 1/3 Katowic sąd obniża kary i daje je w zawieszeniu...
— Sebastian Kaleta (@sjkaleta) 30 października 2017
https://t.co/SLPMQ36gow
Pytany o to na antenie TVP Info, podkreślił, że tego typu „sprawy gospodarcze są bardzo trudne dla prokuratorów”. Zaznaczył równocześnie, że w tej sprawie „konsekwentnie dążyli oni do jej wyjaśnienia”.
Trud prokuratorów, trud całego państwa, by wyjaśnić afery spotyka się z taką reakcją wymiaru sprawiedliwości na sam koniec
- ocenił.
Jestem zszokowany tym, że w sytuacji, w której się udowadnia winę, udowadnia się sprawstwo, kara za próbę wyłudzenia majątku rzędu 300 mln zł jest karą w zawieszeniu
- podkreślił Kaleta. Zaznaczył, że nie wie, jaka będzie decyzja ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który jako prokurator generalny może złożyć skargę kasacyjną.
Natomiast jestem przekonany, że nie może być tak, że za udowodnione przestępstwo gigantycznej wartości spotyka sprawców tak niska kara
- dodał.
Jaki jest sygnał wysłany przez sądy do osób, które dzisiaj być może czekają na kolejne rozstrzygnięcia, kolejne śledztwa dotyczące reprywatyzacji warszawskiej? Ciężko się z tym pogodzić, naprawdę bardzo ciężko
- podsumował Kaleta.