Po obniżce cen paliw na stacjach Orlenu, przy dystrybutorach paliw w przygranicznych miejscowościach województwa opolskiego widać nieco więcej samochodów na czeskich numerach rejestracyjnych, choć, jak mówią sprzedawcy, trudno mówić o radykalnym wzroście sprzedaży.
Przygraniczne miasteczka w województwie opolskim od dawna są odwiedzane przez obywateli Czech. Nasi południowi sąsiedzi chętnie kupują w naszych sklepach przede wszystkim żywność, choć w przeszłości dużym zainteresowaniem cieszyły się m.in. polskie meble. Od pewnego czasu stałym punktem zakupowych wizyt Czechów w Polsce są wizyty na stacjach paliw.
Na stacji w Głuchołazach klienci z Czech tankujący paliwo nie są niczym nadzwyczajnym. Jak zaznacza pracownik stacji, nie są to jednak specjalne wyjazdy po benzynę czy olej napędowy.
Paliwo w Czechach tradycyjnie jest nieco droższe niż w Polsce, więc jeżeli już przyjeżdżają do nas na większe zakupy, to niejako w pakiecie z tańszym pieczywem, wędlinami czy innymi towarami, zwykle tankują "pod korek". Czy jest ich więcej od momentu obniżki podatku? Trudno powiedzieć, bo i wielu Polaków dzień czy dwa przed pierwszym kupowało za 20 złotych, czekając z tankowaniem do pełna na obniżkę, więc generalnie ruch jest większy. Z pewnością teraz dla naszych sąsiadów jesteśmy jeszcze bardziej atrakcyjni
- powiedział sprzedawca.
Podobnego zdania jest pracownik obsługi stacji paliw w Głubczycach, do których chętnie przyjeżdżają na zakupy mieszkańcy czeskiego Krnova.
Czesi zawsze tu chętnie tankowali, ale nie sądzę, żeby były to wyjazdy specjalnie po paliwo. Nie widać też kupujących z kanistrami, kupujących na zapas. Po prostu przyjeżdżają do naszych marketów spożywczych i widząc niższe ceny na stacjach, chcą zaoszczędzić dodatkowe parę koron, bo u nich też drożyzna i każdy stara się jakoś zbilansować domowy budżet
- wyjaśnia kasjerka.