
Cierpliwość i spokój
Zostańmy w domu i wspierajmy myślą oraz modlitwą tych, którzy są na pierwszej linii frontu – lekarzy, pielęgniarki, policjantów.
Zostańmy w domu i wspierajmy myślą oraz modlitwą tych, którzy są na pierwszej linii frontu – lekarzy, pielęgniarki, policjantów.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński pytany o to, czy wybory prezydenckie powinny odbyć się 10 maja, podkreślił, że jest przekonany, iż w tej chwili „nie ma żadnych przesłanek, żeby wprowadzić stan klęski żywiołowej, czyli ten – można powiedzieć – najsłabszy ze stanów nadzwyczajnych, a tylko wtedy wybory mogą być odłożone”. No i oczywiście wprawił opozycje w stan co najmniej podgorączkowy.
Coraz więcej polityków opozycji i komentatorów jej sprzyjających żąda „natychmiastowego” przełożenia wyborów prezydenckich. Argumentują to oczywiście troską o Polaków, którzy mogliby się zarazić koronawirusem w lokalach wyborczych. Ale to tylko jedna strona medalu.
Kolejne potwierdzone przypadki zakażenia wirusem SARS-CoV-2 w Polsce, część pacjentów niestety w stanie ciężkim, coraz mniej województw wolnych od infekcji – wszystko wskazuje na to, że lawina zakażeń nabiera tempa. Przywrócone kontrole na granicach. Polska stała się pierwszym europejskim krajem, który wprowadził całodobowe kontrole sanitarne. To wszystko powoli zaczyna przypominać scenariusz, jaki widzieliśmy dotąd jedynie w filmach katastroficznych.
Kto wie, jak wygląda w rzeczywistości sytuacja na okupowanym przez Rosję Krymie? Próżno szukać rzetelnych informacji. Tamtejsze media, podobnie jak całość gospodarki, przeszły pod kontrolę Kremla, a ci, którzy nie chcieli się dostosować, musicali opuścić półwysep lub zeszli do podziemia.
Nie ma w polskim internecie większego rynsztoku niż strona o skądinąd wdzięcznej nazwie „Sok z buraka”. Zdecydowanie nie bez powodu stronę dość powszechnie nazywa się „Sokiem z raka”, jako że jest ona wywarem ze wszystkiego najgorszego.
Wiosna idzie. Wiedzą Państwo, skąd mam takie przekonanie? Na pewno nie z powodu pogody w Polsce, która jest taka, że listopad trwa już ponad kwartał, tylko stąd, że wielkimi krokami zbliża się kolejny Wielki Wyjazd na Węgry organizowany przez kluby „Gazety Polskiej”.
Kwestia wykorzystywania onkologii w prezydenckiej kampanii wyborczej to rzecz dość obrzydliwa. Praktycznie nie ma Polaka, który nie miałby w swojej rodzinie czy wśród przyjaciół i znajomych kogoś doświadczonego przez nowotwór.
Andrzej Duda na spotkaniu z mieszkańcami Łowicza zapewnił, że dopóki on będzie prezydentem RP, dopóty żaden z programów społecznych, które wprowadził rząd Zjednoczonej Prawicy, nie zostanie cofnięty. Ten przekaz jest szalenie mocny – w domyśle tylko głos na mnie to gwarancja, że to zostanie.
„Prorosyjscy separatyści w Donbasie zaatakowali we wtorek rano pozycje ukraińskich sił zbrojnych. Trwają ciężkie walki, są straty wśród ukraińskich żołnierzy” – poinformował Sztab Operacji Połączonych Sił Zbrojnych Ukrainy.
Kandydat Hołownia był mi całkowicie obojętny. Ot, kolejna wersja tego samego produktu politycznego, który w różnych wersjach już widzieliśmy. Trochę Ryszard Petru, trochę Paweł Kukiz i jak się okazuje – dużo Janusza Palikota. Fajnopolak, który miał zbierać głosy tych, którzy nie trawią PiS, ale przy okazji uważają się za lepszych od platformianego betonu.
W ubiegłą sobotę byłem na wielotysięcznej manifestacji przed Trybunałem Konstytucyjnym. Wśród tłumów Polaków, domagających się reformy sądownictwa, spotkałem wielu przyjaciół z klubów „Gazety Polskiej”, ale przede wszystkim tysiące Polaków z całego kraju. Przyjechali jak zawsze zatroskani o nasze sprawy.
Prof. Tomasz Grodzki, marszałek Senatu, już chyba oficjalnie uznał się nie za „trzecią”, lecz za „najpierwszą” osobę w państwie. Nie wystarczyły pełne żenującego patosu „orędzia” czy pełne bufonady konferencje prasowe, na których poucza dziennikarzy, jak wymawiać nazwiska unijnych polityków czy też opowiada, że ma tyle pracy, iż „jak to mówią młodzi ludzie: nie będzie czasu na zrobienie siusiu”.
Już wszystko jasne! Marszałek Sejmu Elżbieta Witek ogłosiła wczoraj termin wyborów prezydenckich. Odbędą się one w niedzielę 10 maja. Zgodnie z przepisami II tura wyborów – oczywiście jeśli będzie konieczna – nastąpi dwa tygodnie później, czyli 24 maja.
Na całe życie zapamiętam sobie początki mojej dziennikarskiej przygody, kiedy to na konferencje prasowe organizowane przez ówczesnego premiera Donalda Tuska złaziła się medialna brać z całej Warszawy.
Nie cierpię, gdy dziennikarze z gorzką satysfakcją stwierdzają: „Miałem rację, kiedy pisałem…”. Muszę jednak przypomnieć, że na łamach „Gazety Polskiej” już w lipcu alarmowaliśmy o zakusach lobbystów, którzy pod płaszczykiem „obrony polskiego rolnictwa” chcą wprowadzić przepisy drastycznie pogarszające sytuację zwierząt w Polsce.
Janusz Korwin-Mikke, znany ze swojej prorosyjskości poseł i jeden z liderów Konfederacji, dał jakiś czas temu występ w ukraińskiej telewizji. Podczas telerozmowy przekonywał naszych wschodnich sąsiadów, że stracili Krym nie dlatego, że Władimir Putin prowadzi wojnę hybrydową, ale dlatego, że „postawili na USA”. Korwin-Mikke przekonywał, że Stany Zjednoczone zainwestowały w rewolucję na kijowskim Majdanie astronomiczną kwotę 5 mld dol.
W ubiegłym tygodniu stało się coś nieoczekiwanego. Awaria dotknęła największy serwis społecznościowy. Facebook, bo oni mowa, z niewiadomych przyczyn pozwolił na to, by każdy mógł poznać osoby administrujące poszczególnymi stronami.
Coś się zagotowało w głowie wiekowego kagiebisty z Kremla. Władimir Putin ni z gruchy, ni z pietruchy postanowił obsobaczyć Polskę i oczernić nasz kraj jako „antysemicki”, a ambasadora II Rzeczypospolitej Józefa Lipskiego nazwać „bydlakiem i antysemicką świnią”. W meandry myślenia współczesnej wersji Józefa Stalina nie ma co wnikać – być może szuka zaczepki albo znów coś nie sprzęga mu w polityce wewnętrznej. Powodów może być mnóstwo.
Trzeba się pochwalić, bo jest czym. Pan Marcin Mazurowski, przedstawiciel Polski w Komisji Granic Szelfu Kontynentalnego ONZ, od wczoraj pełni funkcję wiceprzewodniczącego tej komisji. Jeśli Państwo się dziwią lub nie wiedzą, co to za sukces, to spieszę wytłumaczyć.