Po trwającym ponad rok procesie sąd uznał go za winnego przestępstwa z art. 222 par. 1 Kodeksu karnego, który stanowi: „Kto narusza nietykalność cielesną funkcjonariusza publicznego lub osoby do pomocy mu przybranej podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3”. Czyn taki jest ścigany z urzędu przez prokuraturę.
- napisał na Twitterze Boni, który w tym procesie jest oskarżycielem posiłkowym.Nie chodzi o karę tylko o zasady. Zasady wygrały
Do incydentu doszło w lipcu 2014 r., podczas zorganizowanego przez MSZ spotkania polskich europosłów. Korwin-Mikke mówił potem, że spoliczkował Boniego, bo tak mu obiecał.
- mówił Korwin-Mikke.Kiedy w czasie debaty w sprawie uchwały lustracyjnej (w 1992 r.) Boni wypierał się, że był agentem SB i wyzywał mnie od idiotów, dałem mu słowo i go dotrzymałem. Przyznał się potem, że był agentem, od początku miałem rację
28 maja 1992 r. 74-letni dziś Korwin-Mikke jako poseł na Sejm był inicjatorem tzw. uchwały lustracyjnej, w wyniku której powstała „lista Macierewicza” (gdzie jako tajny współpracownik SB figurował Boni). W wyniku m.in. realizacji tej uchwały 4 czerwca 1992 r. Sejm odwołał rząd Jana Olszewskiego.
Czytaj też: Korwin-Mikke odpowie za uderzenie Boniego?
W 2007 r. Boni - gdy dostał propozycję wejścia do rządu Donalda Tuska - ujawnił, że w 1985 r. podpisał pod wpływem szantażu deklarację współpracy z SB, choć nigdy jej nie podjął.
Z dokumentów wynika, że kontakty Tajnego Współpracownika „Znak” z bezpieką trwały do początku 1990 roku.
Po incydencie na spotkaniu Boni napisał:
Powiedziałem „dzień dobry” posłowi Korwin-Mikkemu, uderzył mnie w twarz. To nie jest normalne!
Zaznaczył też, że za różne rzeczy już przepraszał.
Z pokorą przyjmuję ataki! Ale jest granica!
- podkreślił.
Zawiadomienie w całej sprawie złożyło MSZ. Prokuratura uznała, że doszło do naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego i wystąpiła do PE o uchylenie immunitetu Korwin-Mikkemu. W 2015 r. Parlament Europejski tak właśnie uczynił. Korwin-Mikke uznawał sprawę za „honorową”. Pytany, czy nie żałuje swego czynu, odparł:W czerwcu 2015 r. prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia. Wskazała, że cel spotkania polskich posłów do PE pozostawał „w bezpośrednim związku” ze sprawowaniem mandatu. Uznała więc, że do naruszenia nietykalności doszło podczas pełnienia obowiązków służbowych przez pokrzywdzonego. Obrona Korwin-Mikkego twierdziła, że taka kwalifikacja nie ma racji bytu, bo spotkanie europosłów, gdy doszło do incydentu, nie miało związku z wykonywaniem funkcji europosła.Ależ skąd! Po raz drugi bym mu dołożył.
Korwin-Mikke w sądzie nie przyznał się do czynu.
- wskazywał w odczytanych przez sędzię wyjaśnieniach, które złożył w prokuraturze. Boni powiedział zaś przed sądem, że „istotą norm i reguł współżycia społecznego są zasady, które znajdują swój wyraz także w przepisach prawa”.Spoliczkowanie nie jest przestępstwem, tylko czynnością dehonorującą człowieka
Kara wymierzona przez sąd wydaje się być nadzwyczaj sroga, przynajmniej w porównaniu do innych orzeczeń w sprawach o pobicie. Przykładowo, w 2015 roku białostocki sąd skazał trzech sprawców na kary po półtora roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata i po 3000 złotych grzywny. Jeden z pobitych przez nich mężczyzn został kaleką.