Afera narkotykowa w światku show biznesu wybuchła pod koniec kwietnia, gdy funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji zatrzymali w Warszawie 48-letniego Cezarego P. Mężczyzna został nazwany „dilerem celebrytów”, bo sprzedawał kokainę ludziom z pierwszych stron gazet. Reporter portalu niezalezna.pl ustalił kilka nazwisk osób „znanych i popularnych”, którzy znaleźli się w zainteresowaniu śledczych. O aferze narkotykowej w światku warszawskich celebrytów pisaliśmy na początku maja w tekście Afera kokainowa - pierwsi „znani” już mają zarzuty.
Diler miał obracać dużymi ilościami narkotyków. Jedna działka u Cezarego P. kosztowała 500 zł. Tyle handlarz brał za proszek o zawartości 40 procent czystej kokainy (podczas gdy towar „z ulicy” zawiera od 12 do 32 procent narkotyku). Diler miał co najmniej 200-300 klientów. Spora część z nich to ludzie o znanych nazwiskach. Bywali i tacy, którzy zamawiali po 70 działek na jeden wieczór. Płacili wtedy 35 tysięcy złotych!
- mówił dziennikarzom TVN24 Marek, który miał podobny portfel klientów jak Cezary P.Klienci zażywali w piątek narkotyki, a w tygodniu ich widzieliśmy w telewizji. Były śmieszne sytuacje. Tak samo reklamy niektóre. W naszym środowisku śmieli się niektórzy, o ten był wczoraj, a tu w reklamie gra
Reklama
Na liście byli też znani prawnicy, lekarze.
- wyjaśnił Marek.Oni sami wiedzą, że my wiemy, i idą bardziej na współpracę, bardziej są przychylni i przy różnego rodzaju sytuacjach itd. można powiedzieć, że wszystko można wtedy załatwić z tymi ludźmi. Jak mamy takiego człowieka, który ma wysokie stanowisko czy w sądzie, czy w prokuraturze, czy w policji, czy gdziekolwiek, to mamy już kontakt. Jeżeli on kupuje ode mnie narkotyki, to zrobi co ja będę chciał
Klienci Cezarego P. składali mu świąteczne życzenia, z niektórymi się zaprzyjaźnił. Był zawsze, kiedy go potrzebowano.
Handel narkotykami przynosił gigantyczne zyski. Zdaniem ludzi z półświatka, Cezary P. musiał być powiązany z decydentami w tej branży. Diler mógł zgarniać około miliona złotych w ciągu kilku miesięcy.
Na razie Cezary P., zatrzymany przez policję, nie przyznał się do handlu narkotykami. Nie ujawnił także, skąd pochodziły. Jego żona prowadzi restaurację. Zarówno ona, jak i córka, przyznały że pomagały w handlu kokainą.