Wałęsa na antenie TVN24 straszył polityków Prawa i Sprawiedliwości, że wszyscy zostaną aresztowani „w swoim czasie”. Zaczął nawet grozić członkom rządu Beaty Szydło.
Później Lech Wałęsa płynnie przeszedł od ataku na rząd do lobbowania za powstaniem wspólnego obozu sił opozycyjnych. Wrócił nawet do swojej dawnej retoryki „nie chcem, ale muszem”- Powiem tak: paru ludzi zaaresztujecie, ale wy prawie wszyscy będziecie aresztowani w swoim czasie. [...] Kiedy przestanie działać populizm, wtedy jest wasz koniec, i to koniec albo demokratyczny, przez referendum poddajecie się, albo będziecie po prostu z okien wyskakiwać. Ja ostrzegam ich, że kto mieczem wojuje, od miecza ginie – grzmiał Wałęsa.
W swojej wizji zapędził się nawet tak daleko, że zaczął układać scenariusz tworzenia nowych struktur władzy po obaleniu rządu PiS.- Ja, stary człowiek, włączę się w odpowiednim czasie w odpowiednie miejsce. Ja bym musiał podejmować decyzje, a ja nie chcę. Niech to oni, młodzi, wszystko zrobią. Jak to będzie wszystko OK, to ja mogę się w ogóle nie pojawić. Ja tylko, jak będę czuł, że jestem potrzebny i jak oni mnie też poproszą – mówił Wałęsa.
- Tak zrujnują kraj, tak zrujnują struktury, tak wymienią kadry, że potem trzeba będzie to robić dokładnie odwrotnie: wszystkich z korzeniami wyrwać i wyrzucić – wieszczył na antenie TVN24 Wałęsa.