Katarzyna Malik wyjechała do Irlandii w 2007 r., gdy miała 20 lat. Było to na krótko po otwarciu rynków pracy w kilku krajach Europy, gdy pierwsza fala młodych ludzi wyjeżdżała do Irlandii i Anglii w poszukiwaniu lepszego życia. – Nie wiedziałam, na jak długo jadę, moim planem było jedynie jak najszybciej znaleźć pracę – wspomina pani Katarzyna.
Pracę znalazła bardzo szybko, ale równie szybko poznała także Ashana, o trzy lata starszego Pakistańczyka. Stali się parą i na początku relacje układały się dobrze. – Wtedy nie robił mi żadnych problemów z powodu mojego ubioru, nie zabraniał spotykać się ze znajomymi – mówi pani Kasia. – Byłam młodą dziewczyną, niedoświadczoną życiowo i zakochaną. Jedynie babcia ostrzegała mnie przed związkiem z „Arabem”. Rodzice też, ale delikatniej. Nie chciałam tego słuchać i dziś bardzo żałuję..
Katarzyna i Ashan początkowo jedynie się spotykali, ale po jakimś czasie zamieszkali razem. W maju 2009 r. wzięli ślub. – To on nalegał – mówi pani Katarzyna. – Twierdził, że razem nie możemy mieszkać bez ślubu. Ale w rzeczywistości chodziło mu o coś innego – automatycznie uzyskał przedłużenie wizy, która mu się kończyła. Oni tak często robią. Nawet płacą Polkom i biorą fikcyjne śluby, aby móc zostać w Irlandii.
Relacje zaczęły się psuć, kiedy dziewczyna zaszła w ciążę. – Zaczęło się od ograniczeń – mówi. – Nie pozwalał mi na makijaż, nie mogłam się ubierać tak, jak chciałam, ograniczał mi kontakty ze znajomymi. Zawsze znajdował coś negatywnego u moich koleżanek: jedna ma na mnie zły wpływ, druga lubi imprezować, inna się niestosowanie ubiera. Zawsze miał jakieś argumenty, żebym nie mogła się spotkać z przyjaciółmi. A już żebym miała jakichś kolegów, to absolutnie nie wchodziło w grę. W ten sposób odizolował mnie od wszystkich. Byłam zdana tylko na niego i jego kolegów.
Potem było już tylko gorzej. Pierwszy raz Ashan uderzył żonę, bo mimo zakazów zrobiła sobie makijaż. – Krzyczał na mnie, że jeśli się maluję, to pewnie dlatego, że chcę sobie kogoś znaleźć na boku – opowiada kobieta. – Właśnie wróciłam z pracy. Po uderzeniu mnie tak się zdenerwował, że prawie zepchnął mnie ze schodów. Zamknęłam się w łazience i zadzwoniłam na policję. Mieliśmy już wtedy złożony wniosek o kredyt hipoteczny, ale po tym incydencie stwierdziłam, że wniosek wycofam. I zrobiłam to. Wtedy wybuchła jeszcze gorsza awantura. Zaczął mnie dusić. Udało mi się wyrwać, ale po tym wszystkim bałam się z nim zostać. Spakowałam walizkę i wyprowadziłam się. Dziś wiem, że w Pakistanie kobiety nie mają żadnych praw. To kraj islamski. Bicie i znęcanie się jest tam normą. I on z tej kultury wyrósł. Ale przed ślubem nie miałam o tym pojęcia.
Więcej w „Gazecie Polskiej”.