W Brukseli zapadła dziś decyzja, że 120 tysięcy uchodźców trafi do poszczególnych krajów Unii Europejskiego. Polska poparła stanowisko Niemiec, a decyzję przed jutrzejszym szczytem Unii Europejskiej podjęli ministrowie spraw wewnętrznych. Przeciwko głosowały Czechy, Słowacja, Węgry i Rumunia, a Finlandia wstrzymała się. Nieoficjalnie wiadomo, że Polska była "za", czyli zgodziła się na przyjęcie imigrantów.
- Skapitulowano wobec faktu, aby stworzyć większą grupę, która przeciwstawiałaby się i obok Grupy Wyszehradzkiej byłyby to Rumunia czy Finlandia - podsumowuje Waszczykowski.
- To jest fatalne rozwiązanie pod względem prawnym. Odebrano prerogatywy państwom członkowskim, które w sprawach imigrantów pod względem ekonomicznym powinny mieć głos decydujący, a przerzucono mechanizm decyzyjny na głosowanie, czyli na instytucje europejskie. Ten precedens można wykorzystywać w następnych rozwiązaniach w polityce europejskiej i odbierać te prerogatywy państwom narodowym. To instytucje europejskie będą większością głosów teraz decydowały.
Waszczykowski, uważa, że zachowanie Polski wygląda też fatalnie wygląda pod względem moralnym.
- Przyłączyliśmy się jako państwo do przesiedleń ludzi. Przyłączymy się do tego, aby siłowo przesiedlać ludzi do Polski? Aby nasz kraj kojarzył się jako kraj przymusowego pobytu? Polacy wiedzą z historii co to jest przymusowe przesiedlanie. Z dużym niesmakiem oceniam to rozwiązanie i obawiam się co będzie dalej - mówi rozczarowany poseł PiS.
- To się dzieje w chaosie kampanii wyborczej, bo inaczej mówi Kopacz, inaczej Schetyna, inaczej Trzaskowski, a jeszcze inaczej rzecznik pani premier. Tu nie było strategii, a jedynie kłanianie się w pas i pokazywanie się jako partii proeuropejskiej. To jest tylko medialne, krótkotrwałe działanie, aby pokazywać się w mediach sympatyzujących z rządem, a te decyzje będą prawdopodobnie wprowadzane, do życia przez inny rząd. Platforma próbuje wygrać wybory za wszelką cenę - „kartą proeuropejską” - podsumowuje Waszczykowski.