Eurocopter EC725 Super Cougar (określany również Caracal) – to śmigłowiec, którego konstrukcja nawiązuje do Eurocoptera AS532 Cougar, który wszedł do produkcji w 1978. Caracal jako nowsza wersja produkowany jest w obecnym kształcie od lutego 2005 roku. O stosunkowo niewielkiej popularności tego sprzętu może świadczyć fakt, że poza Francją zamówienia na śmigłowiec złożyły jedynie: Brazylia, Indonezja, Kazachstan, Malezja, Meksyk oraz Tajlandia. Tymczasem śmigłowce produkowane w Polsce wykorzystywane są przez najsilniejsze armie: amerykańską, włoską, brytyjską i niemiecką.
Caracal w standardowym wyposażeniu posiada m.in.: dwa karabiny maszynowe FN MAG, dwie wyrzutnie pocisków rakietowych 68 mm, 2 działka GIAT 20 mm, system ostrzegający o radarach EWR-99 FRUIT RWR oraz wyrzutnię flar/dipoli Alkan ELIPS .
Eksperci przekonują, że francuski śmigłowiec w warunkach bojowych, nie jest zły, zwracają jednak uwagę, że przy przetargu na tak dużą skalę, należało brać przede wszystkim pod uwagę interesy polskiej gospodarki i polskiego przemysłu zbrojeniowego. Przewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds. Wojska Polskiego – poseł PiS Michał Jach tłumaczy w rozmowie na vod.gazetapolska.pl, że przetarg ten był poważnym przedsięwzięciem, które powinno być odpowiednio przygotowane.
- Wartość bojowa tych trzech śmigłowców, które ze sobą konkurowały jest porównywalna. Oczywiście każdy z nich jest trochę inny. Jeden ma duże doświadczenie na polu walki - bo amerykańskie Black Hawki są symbolem stosowania śmigłowców na wojnie. Francuski śmigłowiec również ma doświadczenie, jest to nowsza konstrukcja niż Black Hawk. Z kolei włoski jest najnowszy, więc pod tym względem najbardziej perspektywiczny. Z punktu widzenia Sił Zbrojnych RM myślę jednak, że możemy je ze sobą porównać. Jeżeli zatem te śmigłowce są bojowo porównywalne, to powinien natychmiast pojawić się drugi ważny element, rozstrzygnięty z punktu widzenia polskiej gospodarki i bezpieczeństwa państwa. Chodzi o produkcję w Polsce. Mamy dwa zakłady produkujące bardzo dobre śmigłowce. Korzystają z nich współcześnie najsilniejsze armie: amerykańska, włoska, brytyjska i niemiecka. Wybieramy śmigłowiec, który nie będzie produkowany w Polsce, który nie ma tu zakładów produkcyjnych. Trzeba dodać istotną informację, że śmigłowiec będzie służył jakieś 30-40 lat w Siłach Zbrojnych RP, a więc do jego ceny należy dodać koszt serwisu i napraw. Jest to z reguły koszt co najmniej dwa razy przewyższający pierwotną wartość maszyny. Te pieniądze będziemy płacić francuskiemu właścicielowi, zamiast polskim robotnikom – tłumaczy poseł Michał Jach.
Podczas gdy resort obrony robi dobrą minę do złej gry i przekonuje, że Francuzi obiecują wybudować w Polsce montownię dla śmigłowców, przewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds. Wojska Polskiego zwraca uwagę, że na dobrą sprawę nikt nie wie nawet, jak miała by ona funkcjonować.
- W moim przekonaniu jest to zła decyzja, zarówno dla Sił Zbrojnych RP jak i bardzo zła dla polskiego przemysłu zbrojeniowego. Śmigłowiec, który ma być dostarczony przez Airbusa nie będzie produkowany w Polsce. Francuzi obiecują tylko zbudowanie montowni. Nie wiadomo na czym to będzie polegać. Nie wiadomo, czy to będzie tak, że przyjedzie cały śmigłowiec i trzeba w nim będzie założyć jedynie silnik lub dołączyć kabinę, a być może tylko go pomalować? Polski przemysł zbrojeniowy niewiele na tym skorzysta. Francuzi stworzą w Łodzi kilkaset miejsc pracy i oczywiście jest to istotne, ale jednocześnie w Mielcu i Świdniku pracę stracą wysoko wykwalifikowani specjaliści – tłumaczy Michał Jach z Prawa i Sprawiedliwości.
Polityk ujawnia również pewien istotny szczegół dotyczący kulisów przetargu na zakup śmigłowców. Z relacji Michała Jacha wynika, że resort obrony narodowej tłumaczył, że jedna z firm posiadających w Polsce zakłady produkcyjne, nie spełniła wymogów przetargowych... ponieważ podała cenę w dolarach.
- Może w ministerstwie kalkulatora akurat nie było żeby to przeliczyć – kwituje Michał Jach.
ZOBACZ CAŁĄ ROZMOWĘ:
