Według szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Stanisława Kozieja "można byłoby to jeszcze jakoś zrozumieć", gdyby chodziło o "zwykłego Amerykanina", a nie szefa FBI. Czyli przysłowiowy "John" ma prawo kłamać o Polsce, bo nie zajmuje ważnego stanowiska?! Takie właśnie podejście powoduje, że w zachodnich mediach piszą o "polskich obozach śmierci".

Wpis Kozieja został w odpowiedni sposób skomentowany na Twitterze:

Marcin Wojciechowski, rzecznik MSZ poinformował dzisiaj rano, że ambasador USA Steven Mull zostanie wezwany do MSZ w związku z wypowiedzią dyrektora FBI. "Otrzyma notę z protestem i wezwaniem do przeprosin" - poinformował rzecznik MSZ.
Po komentarzach polskich polityków, zareagował również ambasador USA w Polsce. - Powiedzenie, że Polska lub jakikolwiek inny kraj poza nazistowskimi Niemcami był odpowiedzialny za Holocaust jest błędem, jest szkodliwe i jest obraźliwe. Dyrektor nie zamierzał sugerować, że Polska była odpowiedzialna za te zbrodnie - stwierdził Stephen Mull. - Myślę, że szersze przesłanie Comey’a było takie, że na świecie było więcej ludzi, którzy pomogli zbrodniarzom nazistowskim i byli tacy na świecie, którzy dostatecznie nie reagowali. On chciał wyrazić to, że w przyszłości musimy postanowić razem na świecie, że jak będzie nowy Holocaust musimy bardzo dzielnie i odważnie przeciwdziałać. Mamy taką moralną odpowiedzialność. Chciałbym powtórzyć, że nie uważamy w USA, że Polska był odpowiedzialna za tych zbrodniarzy.
- Byłem dziś w kontakcie z FBI i mam nadzieje, że jutro będzie oświadczenie bezpośrednio z biura Comey’a - zapewnił Mull.