Z informacji TVN24 wynika, że terroryści zamknęli w "kotle" oddziały ATO (operacji antyterrorystycznej) nacierające na Donieck od południa. Przez granicę w tym rejonie wchodzą kolejne oddziały rosyjskiego wojska i najbliższe dni mogą być decydujące dla powodzenia walk o Donieck. Jeśli bowiem zagrożeni odcięciem Ukraińcy wycofają się, oznaczać to będzie koniec oblężenia Doniecka.
Siły ATO wpadły w "kocioł" - tym razem w Iłowajsku, gdzie oddziały ukraińskie nie dostały wsparcia, bo poszło ono w krytycznym momencie na pomoc Nowoazowsku. W okrążeniu znajdować się może w sumie nawet 7 tys. żołnierzy, zarówno regularnej armii, jak i formacji ochotniczych i MSW.
Jednak nie do końca jest jasne, które dokładnie jednostki zostały odcięte. Według rebeliantów w okrążeniu znalazł się sztab 8. Korpusu Armijnego (największego zgrupowania sił lądowych ukraińskiej armii, obejmującego jednostki z pięciu obwodów: żytomierskiego, lwowskiego, czernihowskiego, kijowskiego i sumskiego) oraz pododdziały następujących jednostek: 28. Brygady Zmechanizowanej (z obwodu odeskiego), 30. Brygady Zmechanizowanej (obwód żytomierski), 93. Brygady Zmechanizowanej (z obwodu dniepropietrowskiego), 95. Brygady Powietrzno-Desantowej (Żytomierz). Oprócz tego w "kotle" mają się znajdować bataliony obrony terytorialnej Ajdar, Donbas, Szachtarsk oraz bataliony Gwardii Narodowej Azow i Dnipro.
Władze "Donieckiej Republiki Ludowej" zażądały od otoczonych pod Iłowajskiem poddania się, przekonując jednocześnie, że jeńcy - po złożeniu deklaracji, że nie będą więcej walczyć - zostaną zwolnieni cali i zdrowi. Ukraińscy żołnierze nie poddają się i nadal trwają na stanowiskach. Największym problemem okopanych w Iłowajsku Ukraińców jest brak na miejscu szpitala, a terroryści nie pozwalają na ewakuację ciężej rannych.