Bezrobocie nadciąga nad Polskę » czytaj więcej w Gazecie Polskiej! Więcej »

NASZA RECENZJA Najsłynniejsza lalka świata bohaterką filmu. Co „Barbie” ma do powiedzenia widzom?

Film „Barbie” nie jest w stanie zburzyć niczyich przekonań, ani zgorszyć zwolenników konkretnych światopoglądów. Jest on raczej odzwierciadleniem już istniejących w społeczeństwie procesów w postrzeganiu jednostki i jej relacji z otoczeniem. Nawet patrzenie się w krzywe lustro jest raczej tylko pretekstem do samoironii nie zaś dogłębnego przemyślenia swojego życia.

zdjęcie ilustracyjne
bbrandie27/pixabay.com

- Sprawdzałam dziś na stronie kina i wszystkie miejsca dookoła były zajęte – szeptały  między sobą dwie koleżanki, które usiadły obok mnie na sali kinowej. - Dawno nie widziałam tak pełnej sali – usłyszałam od kobiety z drugiej strony. Więc trudno jest zaprzeczać, że film znajduje szeroki odzew wśród widzów także w Polsce.

Czy sprzyja temu naprawdę świetny marketing filmowców, czy producentów najbardziej znanej lalki na świecie? W końcu z nieprzymuszonej woli część widzów, którzy idą na film, zakłada na siebie różowe ubrania, z kolei większość sklepów sieciowych z ubraniami w kilka dni po polskiej po premierze „Barbie” wykreowała na swoich stronach internetowych „różowe działy”. Skompletowano tam wszystkie możliwe ubrania i dodatki produkowane przez marki w kolorze różowym. Zaś w sieciach społecznościowych można znaleźć kolejne przepisy na różowe jedzenie (w większości przypadków kolor jest pozyskiwany dzięki dodaniu gotowanych buraków).

A przecież róż pozyskał swoją popularność w Europie na długo przed epoką dzikiej konsumpcji, jeszcze w XVIII w. wraz z rozkwitem w sztuce stylu rokoko. I aż do lat 40-tych był zarezerwowany dla mężczyzn, jako bardziej łagodna wersja czerwonego, kojarzącego się z siłą fizyczną oraz symbolami monarchii. Zaś niebieski był kolorem „żeńskim” kojarzonym z szatami Marii Panny. Więc jeżeli ktokolwiek „narzucił” zachodniej cywilizacji „różową” ideologię, to zrobił to już prawie wiek temu i żaden pojedynczy film nic nie jest tu w stanie zadziałać.

Wracając do „Barbie” - mocną stroną filmu jest jego skład aktorski. Margot Robbie w roli słynnej lalki oraz Ryan Gosling w roli „dodatku” do głównej bohaterki, któremu nic nie ubyło z jego brutalności po zagraniu w tym filmie, to dowód na to, że nie można stracić swój profesjonalizm w zawodzie, zmieniając miejsce pracy lub gatunek filmowy. Choć warto pamiętać, że nie jest to film, od którego należy oczekiwać głębokiej gry aktorskiej.

W zachodnich recenzjach, które pojawiły się jeszcze przed premierą filmu w Polsce, jeden z krytyków filmowych przez 40 minut zastanawiał się m.in. „kim jest odbiorca filmu?” i „czy film sprowadza się do walki między „dobrymi kobietami i złymi mężczyznami”?”. Mogę powiedzieć, że też nie znalazłam odpowiedzi na pierwsze pytanie. Choć mogę stwierdzić, że ten film zdecydowanie nie jest dla tych, którzy nie lubią zarówno lalki Barbie jak i generalnie błyszczącego mainstremu z lat 80-90-tych XX /początku XXI wieku (włączając w to piosenki nastolatki Britney Spears). Po prostu będziecie cierpieć, że będąc zwolennikami undergroundu dobrowolnie wydaliście na „różowy glamour” parędziesiąt złotych. 

Natomiast przesadzone wydają się stwierdzenia, że film opowiada o walce z patriarchatem, o prawach kobiet. Raczej widziałabym w scenariuszu opowieść o jednostce, niezależnie od płci, i jej poszukiwaniu siebie w warunkach kryzysu tożsamościowego, który przeżywamy jako społeczeństwo zachodnie. 

Ale czy ten film jest odpowiedni dla dzieci? Bardziej doświadczeni recenzenci twierdzą, że raczej od 13 roku życia, jednak ja bym oceniła, że zrozumieć go i nie zanudzić się mogą już 11 latki. I mimo, że w sieci pojawiają się twierdzenia niektórych dorosłych, że nie wytrzymali oglądania do końca, to podczas seansu, na którym byłam, nie było żadnej osoby, która by się wykruszyła. Choć wyglądało, że niektórzy panowie przyszli na seans tylko za namową drugiej połowy.

Wychodząc z kina usłyszałam przypadkiem dyskusję o filmie grupy młodych mężczyzn: „Mogło być więcej komicznych sytuacji i mnie ideologii”. Jednak tu chciałabym powiedzieć na korzyść autorów filmu, że stawiam im plusik za samoironię, mimo, że zdarzało się, że postacie zaczynały przepraszać za tezy głoszone w tymże filmie kilkadziesiąt minut wcześniej. Generalnie, scenariusz filmu raczej przegrywa w porównaniu z dopracowanymi kostiumami i scenografią. A jednak trzeba przyznać, że jak na film hollywoodzki poziom propagowania osobistych poglądów scenarzystów nie przekroczył mojego poziomu tolerancji. I, o dziwo, nie było żadnych aluzji do Donalda Trumpa. Doceniam.

Ostatecznie do jedynego, do czego namówił mnie ten film, to zakup rolek. Tyle, że nad ich nabyciem i tak zastanawiam się już od dłuższego czasu. Jedyne co mnie przed tym powstrzymuje – myśl o krzywych i wyboistych chodnikach Warszawy. Z kolei żadnych przemyśleń negatywnych po obejrzeniu filmu o „Barbie” nie odnotowałam.
 

 



Źródło: niezalezna.pl

 

#Barbie

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Olga Alehno
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo