Głowacki przyznał, że oprócz członków jego klubu, na spotkanie do Stalowej Woli przybyli także sympatycy oraz osoby niezrzeszone. - Z samego klubu pojechało nas (członków i sympatyków) 11 osób, natomiast z Tarnobrzega było oczywiście więcej osób. Była wśród nas też moja 21-letnia córka – opowiadał pan Mariusz.
Zaznaczył, że zainteresowanie spotkaniem z prezesem PiS w Stalowej Woli było duże. - Było ponad 600 osób; tak nam przekazał prezydent Lucjusz Nadbereżny, bo on był tam gospodarzem. Spotkanie odbywało się w dużej sali gimnastycznej w budynku szkoły. Atmosfera była wspaniała, a prezes był rzeczowy i konkretny; wyłożył „kawę na ławę” – relacjonował szef tarnobrzeskiego Klubu „GP”.
- Pytania do prezesa były składane na kartkach, ale nie mieliśmy szczęścia i nasze nie zostały przeczytane. Mimo tego, wszyscy uczestnicy wyjazdu, plus te osoby, które zaprosiliśmy, żeby pojechały z nami, były bardzo zadowolone
- przekonywał nasz rozmówca.
- Podczas części nieoficjalnej udało nam się zatrzymać prezesa i poprosiłem, żeby zrobić wspólne zdjęcie z naszym „oddziałem szturmowym”. Nie było natomiast zbyt wiele czasu, żeby dłużej porozmawiać, bo prezes musiał iść dalej, a chętnych do uściśnięcia dłoni było wielu
– dodał.
Jak zauważył Mariusz Głowacki, wśród uczestników spotkania z Jarosławem Kaczyńskim „widać było duży entuzjazm i na tej fali ludzie już się deklarowali na uczestnictwo w najbliższym nadzwyczajnym zjeździe Klubów +Gazety Polskiej+ w Spale, który odbędzie się pod koniec września”.
Przewodniczący tarnobrzeskiego Klubu „GP” podkreślił, że „w Stalowej Woli żadnych bojówkarzy jeżdżących za prezesem nie było”. - Widocznie się nas bali – zażartował.