Festiwal Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze odbywał się w latach 1965–1989, a wskrzesił go w formie Festiwalu Piosenki Rosyjskiej prezydent miasta Janusz Kubicki (SLD) w 2008 r.
Budżet imprezy to ok. 3,5–4 mln zł, z tego miasto dokłada 1,1 mln zł. Resztę pieniędzy wykłada ministerstwo kultury Federacji Rosyjskiej, które pokrywa koszty występu rosyjskich wykonawców. Koszty realizacji transmisji biorą na siebie TVP i Radio Zet, które w tym roku jest współorganizatorem imprezy. TVP2 ofiarowała festiwalowi najlepszy czas antenowy w sobotę 17 sierpnia od godz. 20 aż do zakończenia występów. Organizatorów wspiera też polskie MSZ. – Mam ścisły kontakt z przedstawicielami MSZ-etu i korpusu dyplomatycznego i jestem pod dużym wrażeniem ich zaangażowania, profesjonalizmu i znajomości Rosji. Przy organizacji festiwalu zawsze mogę liczyć na pomoc ze strony ministerstwa – zapewniał dyrektor Festiwalu Piosenki Rosyjskiej i zielonogórski radny SLD Tomasz Nesterowicz. W rozmowie z „Codzienną” odniósł się też do negatywnych skojarzeń festiwalu z czasami PRL‑u, gdy impreza była narzędziem prosowieckiej propagandy reżimu komunistycznego. – Dzisiejszy festiwal to inicjatywa, która promuje Zieloną Górę. Nie widzę ciągłości z Festiwalem Piosenki Radzieckiej – oburzał się Nestorowicz.
Potwierdził też, że imprezę, tak jak w minionym roku, będą prowadzili Tomasz Kammel i Rosjanka Alina Artz. Artz to gwiazda rosyjskiego przemysłu erotycznego znana z prowadzenia programu w kanale dla dorosłych. Tegoroczny zwycięzca festiwalu otrzyma 50 tys. zł i nagrodę Złoty Samowar.
Olbrzymie wsparcie finansowe imprezy oburza radnych PiS‑u w Zielonej Górze. – Co roku brakuje pieniędzy na dofinansowanie sztandarowych imprez kulturalnych miasta, a Festiwal Piosenki Rosyjskiej, który jest czterogodzinnym koncertem wątpliwej jakości, dostaje rokrocznie z miejskiej kasy przeszło milion złotych – mówi nam radny PiS‑u Jacek Budziński, wiceprzewodniczący rady miasta. Wśród niedofinansowanych przedsięwzięć kulturalnych radny wymienia imprezy tzw. zielonogórskiego zagłębia kabaretowego, festiwale filmowe czy działalność zespołów muzycznych. – Niektóre z nich upadły – stwierdził radny.
– Jestem przeciwny finansowaniu festiwalu z kasy miasta. Prezydent Janusz Kubicki, który przywrócił ten festiwal, nazywa organizację imprezy promocją miasta. Ja nazywam go promocją Kubickiego – mówi Budziński. Dodaje też, że to właśnie Kubicki odmówił finansowania, czym doprowadził do upadku znaną imprezę zielonogórską, czyli Festiwal Tańczące Eurydyki. Był on poświęcony twórczości Anny German.