Miłośnik nazistów na listach Tuska » czytaj więcej w Gazecie Polskiej! Więcej »

Dorota Kania UJAWNIA: Służby, TVN, polityka. Gdzie jest granica uczciwości mediów?

Na ostatniej prostej kampanii wyborczej mieliśmy do czynienia z erupcją manipulacji, nienawiści ze strony mediów sprzyjających totalnej opozycji. Gdzie jest granica uczciwości mediów? Gdzie ona przebiega? O tym będzie dzisiejszy „Koniec sytemu”. - tak najnowszy odcinek swojego programu zapowiadała red. Dorota Kania. Dziennikarka podkreśliła, że zwłaszcza przed drugą turą wyborów prezydenckich cześć mediów, w tym te z zagranicznym kapitałem usiłowały wpłynąć na wynik wyborów w Polsce.

Maciej Luczniewski/Gazeta Polska

Dorota Kania zauważa, że niechlubną palmę pierwszeństwa w tej dziedzinie przejął „Fakt” - dziennik wydawany przez niemiecko-szwajcarski koncern Ringer Axel Springer. Aktywna w krytyce prezydenta Andrzeja Dudy była stacja TVN, której właścicielem jest amerykański nadawca – Discovery, którego szef wspiera Demokratów zaś kluczowe role w TVN odgrywają ludzie związani z postkomunistami
 
Telewizja TVN, obecnie już w rękach Żydów amerykańskich, jest dzieckiem koncernu ITI, której początki sięgają działalności w Panamie. Był to projekt wywiadu wojskowego i chodziło o stworzenie firmy, która by umożliwiała przerzucanie agentury komunistycznej na Zachód. Ten cel szybko się zdezakutualizował, ponieważ pieriestrojka postępowała naprzód i ważniejszy stał się cel krajowym czyli kontrolowanie opinii publiczne w sytuacji, kiedy komuniści formalnie oddawali władzę. Dlatego TVN, który był organizowany przez współpracowników służb specjalnych PRL, stał się ulubionym miejscem zarówno funkcjonariuszy, głównie wywiadu wojskowego, jak tez ich współpracowników. Główna rolą TVN stało się kształtowanie opinii publicznej III RP tak, aby w dalszym ciągu beneficjentami tego systemu były osoby wywodzące się z komunistycznego establishmentu.
- mówi dr Jerzy Targalski
 
W programie „Koniec systemu” przybliżone zostały kulisy powstania stacji TVN. O całej sprawie Dorota Kania pisze także na łamach najnowszego numeru tygodnika „Gazeta Polska”.


Telewizja TVN została założona przez osoby zarejestrowane przez Służbę Bezpieczeństwa jako Tajni Współpracownicy tej służby - Jana Wejcherta TW Konarski oraz Mariusza Waltera TW Mewa, który w latach 80. był bardzo ceniony przez aparat państwowy, który wówczas był kierowany przez juntę komunistycznego generała Wojciecha Jaruzelskiego. W 1983 roku ówczesny rzecznik rządu PRL Jerzy Urban proponował szefowi MSW gen. Czesławowi Kiszczakowi utworzenie w tym resorcie specjalnego pionu propagandowego, do którego polecał m.in. Mariusza Waltera. Informacje na ten temat ujawnił w 2006 roku w biuletynie IPN Grzegorz Majchrzak. W poufnym liście do Kiszczaka z 22 lutego 1983 r. rzecznik rządu zaproponował utworzenie w MSW odrębnego pionu służby propagandowej, którego celem miałoby być m.in. „programowanie i realizacja czarnej propagandy ;oraz prowadzenie przemyślanej, zręcznej i stałej kampanii na rzecz zmiany obrazu SB, MO i ZOMO w społeczeństwie i inicjowanie akcji tych służb dla ocieplenia ich wizerunku”.
 - ujawnia dziennikarka.
 

Kania przypomina, że publikacja w 2007 roku „Raportu z weryfikacji WSI” wywołała prawdziwe trzęsienie ziemi – znalazły się w nim informacje dotyczące powstania koncernu mediowego ITI oraz związków Mariusza Waltera z służbami specjalnymi PRL - w raporcie napisano m.in., że wywiad wojskowy PRL „podejmował wysiłki powołania firmy telewizyjnej”. Informacje na ten temat przekazał Grzegorz Żemek, dyrektor generalny Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego
 
Wśród pracowników, a także gości TVN, są ludzie powiązani ze służbami specjalnymi PRL, m.in. byli agenci, funkcjonariusze wywiadu, osoby rejestrowane jako TW WSI i rodziny funkcjonariuszy tych służb. Do takich osób należy Milan Subotić, którego związki z WSI ujawniła „Gazeta Polska” w październiku 2006 roku.

Zostałem zaproszony do audycji w TVN24 dzień przed ukazaniem się „Gazety Polskiej” z okładką „WSI na wizji”. Przed wejściem do studia spotkałem Edwarda Miszczaka, który zaczął na mnie wrzeszczeć i grozić mi sądem i konsekwencjami. Wszedłem na rozmowę „na żywo” tylko po to, by opowiedzieć o tej scenie, później wstałem, odpiąłem mikrofon i wyszedłem ze studia.
- wspomina Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej.
 

 

 



Źródło: niezalezna.pl, Telewizja Republika, Gazeta Polska

 

#Gazeta Polska

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
rz
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo