Donald Tusk zadeklarował w piątek w rozmowie z TVN24, że gdyby prezes PiS Jarosław Kaczyński zdecydował się kandydować w wyborach prezydenckich, wówczas on również stanąłby do takiego pojedynku. Lider Prawa i Sprawiedliwości w zeszłym tygodniu deklarował, że kandydatem jego partii będzie obecny prezydent Andrzej Duda.
Tymczasem powrót Tuska do krajowej polityki może oznaczać radykalne zmiany dla Grzegorza Schetyny. Obecny lider PO odniósł się wreszcie do politycznych planów Tuska. Na antenie Polsat News podkreślał, że zgodnie z kalendarzem wyborczym - najpierw odbędą się wybory samorządowe, później - w przyszłym roku - europejskie i parlamentarne.
- One wszystko zmienią (...) geografia polityczna w polskim Sejmie będzie decydująca, co do tego, kto będzie startował i czego się możemy spodziewać - powiedział Schetyna.
Jeśli zaś chodzi o samego Donalda Tuska, to według szefa PO, jego ewentualna deklaracja padnie dopiero po zakończeniu misji szefa Rady Europejskiej.
- To będzie tak naprawdę grudzień 2019, wtedy - pięć miesięcy przed wyborami - będzie podejmował decyzję - zaznaczył Schetyna.
Niemal natychmiast Schetyna zaczął zapewniać, że Tusk byłby „świetnym kandydatem” partii opozycyjnych, które przed wyborami do Sejmu i Senatu stworzą „blok przeciwko PiS”.
- Chcemy poprowadzić ten szeroki front obywatelski, koalicję obywatelską przeciwko PiS-owi – chwalił się Schetyna.