G. jest oskarżony o to, że operując w listopadzie 2006 r. pacjenta, zostawił w jamie serca rolgazę. Została ona wyjęta dopiero po tygodniu. W rezultacie poważnych komplikacji pacjent w lutym następnego roku zmarł. Lekarz zaprzeczał, jakoby używał gazika. Miał też zrugać anestezjologa, który wykonywał echo serca. Badanie to nie stwierdziło jednoznacznie obecności gazy, gdyż jak zeznali świadkowie G. zlecił wcześniej wycięcie nici znacznikowej, pozwalającej znaleźć w ciele pacjenta pozostawiony obiekt. Rodzina zmarłego pacjenta jest przekonana, że pogorszenie stanu zdrowia Floriana Mastalerza było spowodowane błędami dr. G.
"Zarzucamy brak jego reakcji na temat leczenia w ciągu sześciu dni, od dnia zostawienia gazika, ujawnienia i potwierdzenia przez instrumentariuszkę, czego doktor się zapierał najpierw (…) i tej bezczelności – powiedział niezależnej syn zmarłego pacjenta Szymon Mastalerz.
Zobacz wypowiedź Szymona Mastalerza

Więcej na ten temat w jutrzejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"