Bezrobocie nadciąga nad Polskę » czytaj więcej w Gazecie Polskiej! Więcej »

Upór, propaganda i obłuda

Sao Paulo, Brazylia. O 4 rano budzi mnie telefon. W pierwszej chwili myślę, że to pomyłka, a może głupi dowcip. Podnoszę słuchawkę. To niestety nie była pomyłka, to niestety nie był kawał.

Sao Paulo, Brazylia. O 4 rano budzi mnie telefon. W pierwszej chwili myślę, że to pomyłka, a może głupi dowcip. Podnoszę słuchawkę. To niestety nie była pomyłka, to niestety nie był kawał. W słuchawce słyszę wiadomość o katastrofie polskiego samolotu pod Smoleńskiem. Za oknem jest czarna, brazylijska noc. Noc jest też w polskich sercach.

10 kwietnia 2010 roku tak naprawdę tuż po tej największej w dziejach Narodu Polskiego tragedii po II wojnie światowej jak to określił w specjalnej uchwale Sejm RP, zaczęła się długa walka o prawdę o tym dramacie. O prawdziwy obraz, tego co się stało w wymiarze międzynarodowym. Walka to długa, trudna, obliczona zapewne na lata, w której przeciwnikami polskich racji są interesy Rosji i wygodne milczenie wielu elit politycznych, medialnych i gospodarczych w USA i Europy Zachodniej. To, że Rosja ma swoją „eksportową wizję” tego, co stało się w lesie pod Smoleńskiem jest oczywiste: Moskwa ma co ukrywać.

Smoleńsk jak Katyń

A to, że świat polityki i biznesu szeroko rozumianego Zachodu milczy w tej sprawie jest oczywiście haniebne moralnie, ale też w jakimś sensie zrozumiałe- choć nigdy nieusprawiedliwione. Dziś po prostu jest moda na bratanie się z Kremlem, na robienie gospodarczych interesów z Federacją Rosyjską i relizowanie wspólnych projektów politycznych. Ta „moda” tak naprawdę ma swoje zaplecze finansowe. Na jednej szali są zachodnie inwestycje w Rosji, chęć zdobycia lub umocnienia się na wielkim rosyjskim rynku zbytu, sprzedaż technologii, czy zakup surowców- a na drugiej małej szalce prawda o Smoleńsku. Jednak hipokryzja sporej części świata tzw. Zachodu i rosyjskie krętactwa- żeby nie powiedzieć gorzej- nie objawiły się teraz, nagle, z nienacka. Nie powinny zaskakiwać. Każdy, kto zna historię pamięta, że choć były to inne czasy, inny ustrój, inne uwarunkowania międzynarodowe to z całą pewnością podobieństwo jest uderzajace: historia kłamstwa katyńskiego po II wojnie światowej i kłamstwa smoleńskiego po 10 kwietnia 2010 to historie uderzających analogii. Tak jak wtedy Katyń, ujawnienie zbrodniarzy i mocodawców zbrodni na polskich oficerach przeszkadzało w robieniu politycznych i gospodarczych interesów z Rosją Stalina, tak i dziś te same względy politykiersko- merkantylne powodują, że prawda o Smoleńsku jest niechciana nie tylko w Moskwie, ale także zamyka się przed nią drzwi w Berlinie, Paryżu, Rzymie, czy Brukseli. Obie prawdy były niewygodne, obie przeszkadzały, obie komplikowały życie politykom i ludziom wielkiej finansjery. Świadomość, że robi się interesy lub dokonuje politycznego odprężenia ze zbrodniarzami nie jest przyjemna dla własnego samopoczucia. Świadomość, że robi się interesy i zawiera polityczne układy z tymi, którzy niszczą wrak polskiego samolotu, będącego przecież dowodem w sprawie, nie oddają czarnych skrzynek- również kluczowego dowodu, czy uruchomiają nieprzytomną antypolską kampanię o pijanym polskim generale i szalonych polskich pilotach- również jest mało krzepiąca. Dla wielu więc wpływowych ludzi, partii, elit, mediów i salonów Europy i Ameryki lepiej jest milczeć i udawać, że wierzy się w propagandowe sztuczki i zaklęcia Moskwy.

Zachód woli ciszę

Już trzy miesiące po katastrofie, gdy śledztwo ugrzęzło, zgodnie z rosyjskim planem, na mieliźnie skierowałem jako eurodeputowany interpelację do Komisji Europejskiej. Oto treść mojego pytania do KE z 16lipca 2010: „czy Komisja zamierza zapytać władze Federacji Rosyjskiej o postępy śledztwa ws. katastrofy samolotu TU-154, w którym 10 kwietnia 2010 r. tragicznie zginął prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Lech Kaczyński, dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych, prezes banku centralnego, Rzecznik Praw Obywatelskich, wielu liderów partii politycznych, a także przedstawiciele stowarzyszeń upamiętniających mord na polskich oficerach dokonany przez Związek Sowiecki w 1940 roku – w sumie 96 polskich obywateli?

Rosyjscy prokuratorzy opóźniają przekazanie dokumentów w tej sprawie prokuraturze polskiej. Duża część opinii publicznej w Polsce uważa, że strona rosyjska śledztwo to prowadzi opieszale i wręcz ma coś do ukrycia”. Bruksela odpowiedziała 7 września że rząd polski nie poprosił jej o pomoc w sprawie śledztwa smoleńskiego, nie zwracał się w tej kwestii, nawet nieformalnie, gdyby taka prośba miała miejsce z całą pewnością byłaby rozpatrzona. Ale rząd Donalda Tuska z takiej szansy nie skorzystał. Jednocześnie, jak stwierdzono: „Komisja wyraża nadzieję, że przyczyny katastrofy zostaną jak najszybciej ustalone”.

Również we wrześniu skierowałem kolejne pytanie do KE w sprawie niszczejącego wraku samolotu Tu- 154, który przez niemal pół roku był pozostawiony bez żadnego zabezpieczenia i zdany na łaskę i niełaskę aury.

W sprawie smoleńskiej występowałem również na forum Parlamentu Europejskiego. Z całą pewnością, obok znaczącej i w warstwie informacyjnej i w skutkach politycznych amerykańskiej wizyty ministrów rządu Jarosława Kaczyńskiego: Anny Fotygi i Antoniego Macierewicza przełomowym momentem dla procesu umiędzynarodowiania śledztwa smoleńskiego mogło być public hearing, czyli „publiczne wysłuchanie” na temat tragedii 10 kwietnia 2010, które odbyło się na forum Parlamentu Europejskiego w grudniu ubiegłego roku. Zorganizowali je europosłowie Prawa i Sprawiedliwości. Co prawda przewodniczący PE Jerzy Buzek (PO) uznał je „za rodzaj terapii” dla rodzin ofiar, ale niezależnie od tej dziwnej i niefortunnej wypowiedzi konferencja ta miała bardzo istotny wymiar informacyjny. Poważni politycy, np. brytyjscy w niej uczestniczący po raz pierwszy dowiadywali się rzeczy, które dla nas są elementarne: jak choćby to, że polscy piloci nie podchodzili wcale 4 razy do lądowania, jak błyskawicznie ogłosiła to rosyjska machina medialna skutecznie dezinformując europejską, światową opinię publiczną.
Efektem między innymi tego „publicznego wysłuchania” była decyzja konferencji przewodniczących Parlamentu Europejskiego, czyli faktycznego prezydium europarlamentu o zorganizowaniu „rozmów na szczycie” na temat Katastrofy Smoleńskiej z udziałem szefów: Komisji Europejskiej, Rady UE i Parlamentu Europejskiego.

Polski być albo nie być

Musimy przebijać się do opinii publicznej, zwłaszcza Europy i Ameryki z prawdą o Smoleńsku 2010. O faktach, przyczynach katastrofy, rosyjskiej grze przed i po 10 kwietnia. To nie tylko nasz obowiązek wobec tych, którzy zginęli rok temu pełniąc służbę dla Polski. To także element naszej upartej walki o realną niezależność, faktyczną niepodległość i możliwość samostanowienia o polskich losach. Chodzi o prawdę, ale nie tylko. Chodzi o polskie „być, albo nie być” na arenie międzynarodowej. Kto tego nie chce zrozumieć- obojętnie, czy z głupoty, naiwności, wygody, czy dla krajowej lub międzynarodowej kariery służy obcym interesom. I nie zasługuje na szacunek.

 



Źródło:

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo