Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Bicie, szykany, fałszywe zeznania - prawnik zdradza kulisy śledztw po Marszach Niepodległości

- Nie waham się postawić twierdzenia, że główną przyczyną zamieszek podczas poprzednich Marszów Niepodległości, szczególnie w latach 2012 i 2014, było celowe, prowokacyjne zachowanie policji -

Autor: MP

- Nie waham się postawić twierdzenia, że główną przyczyną zamieszek podczas poprzednich Marszów Niepodległości, szczególnie w latach 2012 i 2014, było celowe, prowokacyjne zachowanie policji - mówi mecenas Marcin Iwanowski z Zespołu Prawnego Marszu Niepodległości, z którym rozmawiała Magdalena Piejko.

Akcja „Uwolnić Maćka” zakończyła się sukcesem. Przetrzymywanego przez ponad trzy lata Macieja Dobrowolskiego wypuszczono, wielu młodych ludzi jest jednak w podobnej sytuacji, iloma takimi przypadkami zajmujecie się?
Jako Zespół Prawny Marszu Niepodległości zajmowaliśmy się przypadkami przynajmniej kilkunastu uczestników zgromadzenia. Wszyscy zostali zatrzymani przez policję w drodze przeprowadzanych już po zakończeniu Marszu łapanek. Wobec nich skierowano akty oskarżenia w tzw. postępowaniu przyspieszonym, jednakże tylko jedno zakończyło się skazaniem zatrzymanego. Stało się tak tylko dlatego, że osoba zatrzymana została zastraszona i zmuszona do przyznania się do winy i jednocześnie poinformowano ją, że brak jest adwokatów, którzy mogliby jej pomóc. Dopiero po skontaktowaniu tej osoby z naszym Zespołem Prawnym, udało się doprowadzić w drugiej instancji do uniewinnienia. W pozostałych przypadkach sąd przekazał sprawy prokuratorom do prowadzenia w trybie zwyczajnym. W dwóch przypadkach prokurator wniósł akt oskarżenia. W pierwszym uniewinniono oskarżonego, w drugiej sprawie czekamy na wyrok, który zapaść ma 19 maja w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Pragi-Południe.
 
Jakie są statystyki - ile osób wtedy zatrzymano, ilu z zatrzymanych trafiło do aresztu, jak wielu osobom postawiono zarzuty?
Najczęściej pojawiającym się w aktach oskarżenia zarzutem był „czynny udział w zbiegowisku publicznym wiedząc, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na osobę lub mienie”. Praktyka pokazuje niestety, że wielu sędziom do skazania osób oskarżonych wystarczą zeznania jednego - dwóch funkcjonariuszy, którzy twierdzą, że widzieli jak dana osoba rzucała ciężkim przedmiotem. Jeszcze wiele pracy przed nami, aby uległo to zmianie.
 
Zmuszanie do zeznań, pobicia, przypadkowe zatrzymania... - potwierdza Pan, że takie historie miały miejsce? Czy jakieś inne jeszcze zachowania policji z 2014 roku nie trafiły do wiadomości opinii publicznej?
Ubolewam nad tym, że takie przypadki niestety miały miejsce. Policja wymuszała na zatrzymanych przyznanie się do winy, wmawiając im, że odmowa skutkować będzie nieuchronnym więzieniem. W wyniku działań policji wielu zatrzymanych przyznawało się do winy. Udało nam się pomóc tym, którzy się do nas zgłosili. Było jednak wielu, którzy nie skorzystali z naszej pomocy i otrzymali wyroki skazujące. Warto odnotować przypadek dwudziestolatka ze Śląska, który mimo szykan ze strony policji dzielnie odmówił przyznania się do winy, tj. do udziału w zbiegowisku. Reakcją policjantów było wielokrotne bicie w celi. Mimo braku dowodów winy i innych ustawowych przesłanek, został wobec niego zastosowany przez sąd areszt, w którym spędził miesiąc. Chłopak był tak przestraszony, że o fakcie bicia go przez funkcjonariuszy nie powiedział nawet adwokatowi z Zespołu Prawnego Marszu podczas odwiedzin w areszcie. Dowiedzieliśmy się o tym dopiero od członka jego rodziny. W konsekwencji stosowanych szykan, musi teraz korzystać z pomocy psychiatrycznej. Postępowanie wobec niego zostało natomiast umorzone. Nie sposób również nie wspomnieć o fałszywych zeznaniach policjantów, które pojawiały się w każdej ze spraw wniesionych do sądu. Wobec trudności w weryfikacji wiarygodności ich zeznań, policjanci pozostają bezkarni.
 
Jak Pan sądzi - dlaczego rok później podczas Marszu Niepodległości było spokojnie i nikogo nie zatrzymano?
 Nie waham się postawić twierdzenia, że główną przyczyną zamieszek podczas poprzednich Marszów Niepodległości, szczególnie w latach 2012 i 2014 r. było celowe, prowokacyjne zachowanie policji. Wbrew zapisom ustawy i prawie o zgromadzeniach, zamiast zadbać o bezpieczeństwo uczestników zgromadzenia, policja eskalowała napięcie, stosowała przemoc wobec pokojowo zachowujących się uczestników Marszu, a usprawiedliwiała to dbałością o bezpieczeństwo… funkcjonariuszy. Nie oznacza to, że w marszach biorą udział tylko osoby o pokojowych intencjach, jednakże jak pokazuje doświadczenie Straż Marszu potrafi sama sprawnie poradzić sobie z osobami agresywnymi. Wystarczy jeżeli policja nie przeszkadza. Podczas ostatniego Marszu była niewidoczna, co wystarczyło, żeby nie doszło do żadnych zamieszek. Sądzę, że nie bez wpływu na przyjętą przez policję w tym dniu taktykę, miał wynik wyborów z października 2015 r. i zmiana osób nadzorujących wykonywanie zadań. Nie widzę innego uzasadnienia działań podczas poprzednich Marszów niż wola polityczna skompromitowania samej idei.

Autor: MP

Źródło: niezalezna.pl