Sejm bez komuny
Nowi posłowie – wśród nich i ja – odebrali zaświadczenia o wyborze na parlamentarzystów, ale przed nami dopiero pierwsze posiedzenie Sejmu i zaprzysiężenie.
Działacze PZPR u, którzy byli w komunistycznej partii aż do upadku PRL u, znajdują się wprawdzie jeszcze w szeregach Platformy Obywatelskiej, ale to nieliczne wyjątki. Nawet PSL, który jest przedłużeniem nie „partii Witosa”, ale komunistycznego ZSL u zdołał wprowadzić do Sejmu niemal wyłącznie tych, którzy PRL ledwie pamiętają z dzieciństwa. Wielka zmiana – nie ma Leszka Millera, Wandy Nowickiej ani zblatowanego z esbeckimi środowiskami Janusza Palikota. Żadnych kumpli Urbana, Kiszczaka czy wielbicieli Jaruzelskiego – po prostu ich nie ma. Mamy Sejm bez komuny. I mimo że jej funkcję w ostatnich latach III RP przejęła PO, i pewnie będzie ją pełniła nadal, to jednak nie to samo. Po ponad ćwierćwieczu możemy napisać: nareszcie!