Już od samego rana zaczęły do nas napływać informacje o zwiększonej liczbie (w porównaniu do I tury) osób uprawnionych do głosowania. Przykładowo w OKW nr 39 w Warszawie Śródmieście, podczas sobotniego przyjmowania materiałów i dokumentacji wyborczej okazało się, że jest znacznie więcej kart rejestru wyborców uprawnionych do głosowania, oraz kart rejestru osób dopisanych do spisu (karty żółte), a także większa liczba kart spisu wyborców do dopisania.
A później z rozmaitych komisji na Śródmieściu w Warszawie zaczęliśmy otrzymywać wiadomości o nagłym zrywie obywatelskości wśród... bezdomnych. W wielu komisjach na listach pojawiły się osoby, które jako adres zameldowania podały adres działania komisji.
- Urzędnicy tłumaczyli nam, że te osoby odmówiły podania adresu zameldowania lub go nie posiadają - opowiada nam osoba zorientowana w temacie.
Problem w tym, że podobnych przypadków jest w Śródmieściu spora liczba i znacznie więcej niż podczas I tury wyborów prezydenckich. Zwłaszcza w komisji, która działa pod adresem Plac Defilad 1, czyli w Pałacu Kultury i Nauki. Nie wiemy, czy przypadkiem jest sąsiedztwo Dworca Centralnego, gdzie koczuje wielu bezdomnych - nagle gremialnie poczuli się w obowiązku pójścia do urn?!
- Tutaj chodzi o 8 procent wyborców - dodaje nasz rozmówca. Inny twierdzi, że to zaczyna wyglądać na zorganizowaną akcję. Nie wykluczał, po dokładnym sprawdzeniu, powiadomienia policji.
BĘDZIEMY KONTYNUOWAĆ TEMAT
p.s. W Poznaniu także "bezdomni" są masowo dopisywani do list wyborczych.