– Rosnące poparcie dla Pawła Kukiza to konsekwencja tego, że, wszystkie media, także te „niezależne i niepokorne” w bardzo podobny sposób i właściwie bezdyskusyjnie o Pawle Kukizie mówią, że jest antysystemowy, ciekawy, pokazuje nową twarz, jest wiarygodny i podobnie jak Janusz Korwin-Mikke jest tzw. „nowym(?) obliczem” polityki – uważa Fedyszak-Radziejowska.
– Wszystko to jest tak samo antysystemowe, jak wspominana ostatnio przez Janusza Rewińskiego Polska Partia Przyjaciół Piwa, którą tworzył, nie zdając sobie sprawy, że w gruncie rzeczy pomaga przeprowadzić proces transformacji w taki sposób, by niemożliwa stała się demokracja i realna możliwość kontrolowania rządzących, którą w demokracji dają dwie równie silne, nie zblatowane(!) (czyli konkurujące naprawdę, a nie na niby) partie polityczne. Wariant transformacji przewidywał władzę dla „okrągłostołowej” i „jedynie słusznej” partii politycznej, (Unia Wolności, Unia Demokratyczna na zmianę z SLD) oraz stworzenie fasady demokracji, którą gwarantowały partie i partyjki pod śmiesznymi nazwami i egzotycznymi liderami. Narracja blokująca budowanie demokracji głosiła, że „polityka jest brudna”, a „partie polityczne”, nieomal, jak PZPR, to organizacje na poły mafijne. Paweł Kukiz to kolejna mutacja tego samego schematu – wpisanego w system – przekonywania Polaków, że lepsze są celebryckie twarze, niż odpowiedzialni politycy, którzy wzięli na siebie trud budowania partii politycznych, choć większość mediów była i jest nadal – przeciwko nim – podkreśla socjolog.
– Dlaczego popularność Kukiza? Janusz Korwin-Mikke już się zestarzał (ja zresztą też), więc mediom potrzebna jest nowa celebrycka gwiazda, a Paweł Kukiz, który wspierał przecież Platformę Obywatelską świetnie się do tego nadaje. Jak wielu wyborców PO ma dziś problem, wie, że jego partia przekroczyła Rubikon antydemokratycznych zachowań i pełnego pogardy wykluczania sympatyków opozycji. Coś trzeba zmienić, ale bez zbyt trudnej dla wyborców Platformy pokory, która nakazywałaby powiedzieć wprost – pomyliliśmy się, teraz będziemy głosować na innych, np. na opozycję. W Kukizie nie ma poczucia popełnionego błędu – on zdaje się naprawdę wierzyć w swoją nową, „antysystemową ofertę”, chociaż jest ona tak stara, jak PO i KL-D – mówi portalowi niezalezna.pl Fedyszak-Radziejowska.
– Nieoczekiwanie nawet dla swoich sympatyków, Andrzej Duda okazał się charyzmatycznym kandydatem, przywódcą z wiarygodną biografią i kompetencjami spełniającymi wyśrubowane, europejskie standardy, by być prezydentem. Dzisiaj poparcie dla niego jest o ok. 10 punktów proc. mniejsze, niż dla Bronisława Komorowskiego. Gdyby nie było Pawła Kukiza, Janusza Korwin-Mikkego czy Grzegorza Brauna (czyli kandydata w stylu „ja celebryta”), to szansa, że Duda i Komorowski mieliby podobne poparcie przed pierwszą turą, a ich debata okazała się nieuchronną, byłaby nieporównanie większa. Można by nawet rozstrzygnąć wybory już w pierwszej turze. A tak będziemy się bawić w Kukiza, Korwina, Brauna i innych i w ten sposób nie zobaczymy przed pierwszą turą debaty, która testuje wiarygodność i kompetencji głównych kandydatów – podkreśla socjolog.
– Na kogo wyborcy Kukiza mogą scedować swoje głosy? Nie wiem i nie zamierzam wróżyć z fusów. Jeśli są „zanurzeni” w rzeczywistości przed-politycznej, czyli nierealnej i niedojrzałej, nie pójdą do wyborów w drugiej turze. A polityka jest dzisiaj znowu „śmiertelnie poważną sprawą” i wymaga dojrzałości, odwagi i wiarygodności, nie tylko od polityków – zaznacza Barbara Fedyszak-Radziejowska.