Szef PiS siedzi za stołem ze złożonymi rękami na tle polskich barw narodowych, ma ciemne okulary; do tego tytuł: „Prezes Kaczyński ogłasza stan wojenki” – tak wygląda okładka najnowszej „Polityki”. Jeśli ktoś zastanawiał się, do czego zdolne są przychylne rządowi media, aby zohydzić Jarosława Kaczyńskiego, właśnie otrzymał odpowiedź – tych granic nie ma. Zrównanie szefa Prawa i Sprawiedliwości z komunistycznym zbrodniarzem dobitnie to pokazuje. Prorządowi żurnaliści gotowi są do najgorszych świństw, jeśli tylko będą one służyć niszczeniu opozycji. Wcześniej „Newsweek” Tomasza Lisa pokazał Antoniego Macierewicza jako taliba, teraz „Polityka” postanowiła iść jeszcze dalej.
Ale czy można się dziwić akcji "Polityki", gdy pamięta się o przeszłości pisma – przykładowo jej czołowy publicysta Daniel Passent popierał wprowadzenie stanu wojennego – a także, kto obecnie stoi na jego czele. Ze znajdujących się w Instytucie Pamięci Narodowej dokumentów wynika bowiem, że Jerzy Baczyński – wieloletni redaktor naczelny „Polityki” i jeden z bohaterów książki „Resortowe dzieci” – 31 lipca 1981 roku, przed wyjazdem na stypendium do Francji, został zarejestrowany przez służby specjalne PRL jako kontakt operacyjny o pseudonimie „Bogusław”.
Baczyński po powrocie do Polski odbył kilka spotkań z funkcjonariuszami SB. W raportach SB można zapoznać się ze szczegółami na temat zmiany nazwiska Jerzego Baczyńskiego (wcześniej nazywał się Sroka), jego życia osobistego i romansów. W aktach służb specjalnych PRL znajdują się m.in. własnoręcznie napisane i podpisane przez Jerzego Baczyńskiego dokumenty, a jednym z najważniejszych jest oświadczenie dotyczące zachowania w tajemnicy faktu, że w „Życiu Warszawy” pracuje funkcjonariusz służb specjalnych PRL.
Poza tym Baczyński i reszta zespołu "Polityki" nie byli tak dosadni w roku 2006, kiedy to Platforma Obywatelska wyprowadziła na ulice swoich zwolenników. Podczas słynnego „Błękitnym Marszu” PO mówiła: „Dość kaczorów, chcemy wyborów!"
– Przyszliśmy, żeby powiedzieć głośno to, co czuje Polska, żeby powiedzieć dość! Żeby Polska zobaczyła, jak wyglądają „wykształciuchy” – panie Dorn, jak wyglądają „łże-elity” – panie Kaczyński. Żeby cała Polska zobaczyła, jak wygląda Polska! – mówił wtedy Donald Tusk, witając uczestników „Błękitnego Marszu”.
Okładka najnowszego numeru "Polityki"
