Na Bałtyku i w obwodzie królewieckim nieopodal polskich granic trwają sobie manewry rosyjskiej Floty Bałtyckiej i armii z udziałem 5 tys. żołnierzy oraz licznych okrętów wojennych i desantowych.
Żołnierze Władimira Putina ćwiczą szczególnie manewr pt. „Desant na plaży”. Pozostaje pytanie: na której? Patrząc od północy, mają do wyboru: estońską, łotewską, litewską lub polską. Rosjanie mają w swojej doktrynie wojennej zajęcie duńskich cieśnin, a potem desant na polskim wybrzeżu. W normalnym kraju takie ćwiczenia wzbudziłyby jednak pewien niepokój połączony z odpowiednią reakcją armii. U nas – cisza. Decydenci polskiej armii jakoś rosyjskimi manewrami specjalnie się nie przejmują. Posłowie PiS‑u z sejmowej komisji obrony, wypowiadający się w dzisiejszym tekście red. Jacka Liziniewicza, są naprawdę zatroskani, widząc rosyjskich marynarzy u naszych granic, ale to nie oni podejmują decyzje. Rząd? Dowódcy polskiej armii? Admirałowie polskiej floty? A jeszcze mamy jakichś?
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Igor Szczęsnowicz
Wczytuję ocenę...