Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Oskarżony od Palikota nadzoruje sekrety służb

Artur Dębski, poseł ugrupowania Janusza Palikota, wiceszef sejmowej Komisji ds.

Filip Błażejowski
Artur Dębski, poseł ugrupowania Janusza Palikota, wiceszef sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, jest oskarżony o handel na wielką skalę podrobionymi towarami luksusowych marek: Burberry oraz Louis Vuitton. Dębski uzyskał od ABW certyfikat dostępu do niejawnych informacji: NATO SECRET oraz UE SECRET, mimo że prowadzono wobec niego rozszerzone postępowanie sprawdzające. Ostatnio nie stawił się na rozprawę w procesie, w którym jest oskarżony, usprawiedliwiając swoją nieobecność posiedzeniem speckomisji, której jest wiceprzewodniczącym. Artur Dębski jest zaprzyjaźniony z żołnierzami zlikwidowanych Wojskowych Służb Informacyjnych, jest także sąsiadem Marka Dukaczewskiego, szkolonego przez GRU jednego z ostatnich szefów WSI.

Członkowie sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych zajmują się m.in. opiniowaniem kandydatów na szefów polskich służb, zapoznają się z informacjami służb specjalnych o szczególnie istotnych wydarzeniach z ich działalności, w tym dotyczących podejrzeń występowania nieprawidłowości w działalności służb specjalnych oraz podejrzeń naruszenia prawa przez te służby, dokonują też oceny współdziałania służb specjalnych z innymi organami, służbami i instytucjami uprawnionymi do wykonywania czynności operacyjno-rozpoznawczych w zakresie podejmowanych przez nie działań dla ochrony bezpieczeństwa państwa.

Parlamentarnym nadzorcą nad służbami jest m.in. Artur Dębski, którego proces toczy się aktualnie przed Sądem Rejonowym w Piasecznie.

Mafia kontra producenci

Według policyjnych danych dystrybucją podrobionych towarów luksusowych na wielką skalę zajmują się międzynarodowe grupy przestępcze. Centrum fałszywek znajduje się w Chinach, skąd na cały świat płyną podrobione towary. Ich odbiorcy nie chcą pamiętać, że podróbki wytwarzane są w nieludzkich warunkach, bardzo często przez dzieci. W Polsce w Prokuraturze Generalnej oraz Ministerstwie Spraw Wewnętrznych są sporządzane szczegółowe opracowania dotyczące wprowadzania przez mafie na nasz rynek podrobionych towarów.

– Problematyka ścigania przestępstw przeciwko własności intelektualnej i przemysłowej należy do tej sfery aktywności prokuratury, która od kilku już lat traktowana jest w sposób szczególny. Wyraża się to zwłaszcza w stałym monitorowaniu skali tej przestępczości, systematycznym badaniu praktyki prokuratorskiej w tym obszarze ścigania przestępstw, a także w zintensyfikowaniu działalności szkoleniowej, adresowanej do prokuratorów prowadzących lub nadzorujących postępowania przygotowawcze – stwierdził zastępca prokuratora generalnego Marek Jamrogowicz, otwierając 6 lutego 2014 r. w siedzibie Prokuratury Generalnej szkolenie dla prokuratorów zatytułowane „Przestępstwa przeciwko własności intelektualnej i przemysłowej”.

Zalew fałszywek jest tak ogromny, że oryginalni producenci nie tylko zrzeszają się w stowarzyszenia, lecz także wynajmują do walki z tego typu przestępczością renomowane kancelarie prawnicze.

W październiku 2007 r. w Paryżu sporządzono potwierdzone przez Prokuratora Generalnego Sądu Apelacyjnego w Paryżu pełnomocnictwo pomiędzy renomowaną polską kancelarią Wardyński Partners a Nathalie Moulie–Berteaux, członkiem zarządu ds. własności intelektualnej firmy Louis Vultton Malletier SA.

Z kolei w czerwcu 2009 r. przedstawiciele kancelarii Wardyński Partners podpisali pełnomocnictwa z przedstawicielami firmy Burberry Limited, poświadczone przez notariusza Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej Jamesa Kerra Milligana, potwierdzone przez MSW Wspólnoty Brytyjskiej.

W końcu 2010 r. współpracujący z prawnikami detektywi ustalili adresy firm, które w Polsce zajmują się rozprowadzaniem podrobionych luksusowych towarów. Jedną z nich była założona w październiku 2005 r. firma Portfex należąca do Artura Dębskiego oraz Norberta W. 29 stycznia 2011 r. przedstawiciel kancelarii pokrzywdzonych kupił w firmie Artura Dębskiego wózek na zakupy, torbę i dwie kosmetyczki opatrzone znakiem Burberry oraz portfele Louis Vuitton. Specjaliści z pokrzywdzonych firm oraz powołany przez nich polski biegły jednoznacznie stwierdzili podrobienie znaków towarowych na zakupionych produktach.

Oskarżony Artur Dębski

Trzy lata temu, wczesnym rankiem 16 lutego 2011 r., sześciu funkcjonariuszy policji z KPP w Pruszkowie weszło do domu Artura Dębskiego, skąd zabrano go na przeszukanie pomieszczeń firmy Portfex, która mieściła się w podwarszawskich Jankach.

„Przystąpiono do przeszukania pomieszczeń sklepowych i magazynowych – w toku czynności zabezpieczono towary, co do których istnieje uzasadnione podejrzenie, że mogą być oznaczone zastrzeżonymi podrobionymi znakami towarowymi Burberry, Louis Vuitton, których szacunkowa wartość wyniosła ok. 17 milionów zł na szkodę firm uprawnionych” – czytamy w protokole przeszukania. W trakcie policyjnych czynności funkcjonariusze zabezpieczyli ponad 7 tys. podrobionych markowych wyrobów.

Trzy miesiące później Artur Dębski usłyszał prokuratorskie zarzuty – według śledczych w „nieustalonym czasie, nie później jednak niż 16 lutego 2011 r., wspólnie i w porozumieniu z Norbertem W., w ramach prowadzonej przez siebie działalności, Porfex wprowadził do obrotu wyroby galanteryjne oznaczone podrobionymi znakami towarowymi, z czego uczynił stałe źródło dochodu”. Dębski się nie przyznał i odmówił składania wyjaśnień.

Akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego w Pruszkowie 12 czerwca 2011 r. – oskarżycielami posiłkowymi zostali prawnicy z kancelarii Wardyński Partners. 19 lipca 2011 r. został wydany wyrok skazujący – sąd wymierzył Dębskiemu karę 10 miesięcy ograniczenia wolności polegającej na nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 40 godzin miesięcznie. W sierpniu 2011 r. Dębski oraz Norbert W. odwołali się od wyroku i sprawa wróciła do prokuratury. Kolejne wniesienie aktu oskarżenia wróciło do prokuratury i dopiero po uzupełnieniu braków rozpoczął się proces. Oskarżycielami posiłkowymi zostali ponownie prawnicy z kancelarii Wardyński Partners. Zapytaliśmy o szczegóły całej sprawy, jednak odpowiedź była lakoniczna: „Zgodnie z kodeksem etyki zawodu adwokat prowadzący sprawę nie wypowiada się publicznie na jej temat. Adwokaci współpracujący z kancelarią Wardyński i Wspólnicy kierują się wspomnianą zasadą i nie udzielają żadnych informacji na temat sprawy w trakcie trwającego procesu”.

Już podczas procesu pojawiała się kwestia, czy pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posła Artura Dębskiego wymaga zgody sejmu. Prawo jednak w tym zakresie jest precyzyjne: jeżeli ktoś miał postawione zarzuty przed uzyskaniem mandatu posła, to taka osoba nie musi mieć uchylonego immunitetu. Co ciekawe, o toczącej się sprawie Artur Dębski nie poinformował swoich wyborców, którzy dowiedzieli się o niej z mediów dopiero wtedy, gdy był już posłem.

Ostatnia rozprawa została zaplanowana na 12 grudnia ub.r. Oskarżony Dębski usprawiedliwił swoją nieobecność tym, że uczestniczył w posiedzeniu Komisji ds. Służb Specjalnych. Kolejna rozprawa została wyznaczona na 13 marca 2014 r. na godz. 12 w Sądzie Rejonowym w Pruszkowie.
Zapytany o ciążące na nim zarzuty, Dębski bagatelizuje sprawę. – Chińszczyzną handluję od dziecka, nie ma tu nic, co byłoby przestępstwem – stwierdził poseł ugrupowania Palikota.

Postępowanie ABW

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zainteresowała się Arturem Dębskim 13 lutego 2012 r. po tym, jak został członkiem speckomisji i złożył ankietę bezpieczeństwa osobowego.

Zastępca dyrektora Departamentu Ochrony Informacji Niejawnych ABW zwrócił się do Prokuratury Rejonowej w Pruszkowie o udzielenie informacji na temat sprawy Dębskiego.

Kolejne pismo do pruszkowskiej prokuratury ABW wysłało 5 kwietnia 2012 r. Było ono związane z poszerzonym postępowaniem sprawdzającym przed wydaniem poświadczenia NATO SECRET i UE SECRET. Postępowanie było prowadzone z wniosku marszałek sejmu Ewy Kopacz.
Mimo toczącego się procesu karnego Artur Dębski uzyskał od ABW dostęp do informacji niejawnych. Każdy poseł zasiadający w sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych zanim uzyska certyfikat dostępu do tego typu informacji, musi wypełnić opracowaną w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego ankietę bezpieczeństwa osobowego. Jedno z pytań dotyczy toczących się w momencie wypełniania ankiety postępowań „o ukaranie za popełnienie przestępstwa lub przestępstwa skarbowego”.

Byli szefowie służb specjalnych wskazują, że wprawdzie nie ma precyzyjnego przepisu, który wprost zabraniałby osobie podejrzanej bądź oskarżonej uzyskania certyfikatu dostępu do informacji niejawnych, ale jego przyznanie budzi wątpliwości.

– Toczące się postępowanie nie jest jednoznaczne z odmową przyznania certyfikatu, ale na pewno jest sporym obciążeniem – mówi nam Bogdan Święczkowski, były szef ABW.

Z kolei gen. Zbigniew Nowek, były szef Urzędu Ochrony Państwa, Agencji Wywiadu i wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, uważa, że mimo braku konkretnego przepisu należy się zastanowić, czy osoby podejrzane lub oskarżone powinny zasiadać w sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, a jeżeli już do tego dojdzie, muszą być dokładnie sprawdzone.

Zapytaliśmy rzecznika ABW, na jakiej podstawie Artur Dębski uzyskał certyfikaty NATO SECRET i UE SECRET oraz czy aktualnie w ABW jest prowadzone jakiekolwiek postępowanie w sprawie Artura Dębskiego. ABW uchyliła się od odpowiedzi na te pytania, zasłaniając się tajemnicą.

– Uprzejmie informujemy, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego udziela informacji na temat wydania lub odmowy wydania poświadczenia bezpieczeństwa organom wskazanym w ustawie o ochronie informacji niejawnych z dnia 5 sierpnia 2010 r. – odpowiedział nam ppłk Maciej Karczyński, rzecznik prasowy ABW.

Ustawa nie obejmuje dostępu dziennikarzy do informacji publicznej, nie wiadomo więc, dlaczego Dębski został w tak wyjątkowy sposób potraktowany przez ABW. Warto przypomnieć sprawę byłego wiceszefa MON Waldemara Skrzypczaka, któremu ABW odmówiła wydania certyfikatu bezpieczeństwa w sytuacji, gdy nie ma on nawet postawionych zarzutów, a sprawa opiera się jedynie na domniemaniach.
 
W najbliższym numerze "Gazecie Polskiej", 26 lutego, kolejny tekst na temat dziwnych powiązań posłów Twojego Ruchu.
 

Kupujcie elektroniczną prenumeratę „Codziennej” „Nowego Państwa” i „Gazety Polskiej”! Pozwoli to nam uniknąć restrykcji ze strony kolporterów.

 



Źródło: Gazeta Polska

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Dorota Kania
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo