W Bazylice Najświętszego Serca Jezusowego w Augustowie odprawiono mszę św. w intencji żołnierzy wyklętych. Potem jej uczestnicy przeszli nad rzekę Netta, gdzie stoi pomnik poświęcony żołnierzom Polski Podziemnej, którzy polegli na Kresach II Rzeczypospolitej w walce z Sowietami w latach 1944-1954.
Na samej górze kilkumetrowego postumentu został umieszczony orzeł. Obok pomnika na kostce brukowej leżą kamienie. Obiekt ogrodzony jest pionowymi płytami, na których wypisano 650 nazwisk lub pseudonimów żołnierzy poległych w walce z Sowietami. Na pomniku widniej napis: „Wytrwali do końca na straconych posterunkach. Oddali życie za Polskę, wiarę przodków i wolność człowieka. Dobrze zasłużyli się ojczyźnie”.
Jak podaje na swojej stronie internetowej Fundacja „Pamiętamy”, pomysłodawca powstania pomnika, obiekt upamiętnia ponad 1500 żołnierzy Polski Podziemnej, którzy zginęli na terenach na wschód od linii Curzona w walce z Sowietami po lipcu 1944 r. Dla ponad 850 z nich, których personaliów nie ustalono, jest wspólny napis memoratywny.
Burmistrz Augustowa Kazimierz Kożuchowski powiedział podczas uroczystości, że dzisiaj wszyscy możemy oddać hołd żołnierzom, którzy nie utracili wiary i nadziei i doprowadzili do tego, że żyjemy w wolnym kraju. - Wyklęci i zapomniani, dzisiaj nie są zapomnianymi. Historia upomniała się o nich, a my jesteśmy im wdzięczni – dodał.
Sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Kunert powiedział, że to pierwszy w kraju pomnik poświęcony żołnierzom Polskiego Państwa Podziemnego, poległych na kresach wschodnich w walkach z Sowietami w latach 1944-1954.
Komendant Samoobrony Ziemi Grodzieńskiej Mieczysław Niedziński ps "Men", "Ren", "Niemen" i jego żołnierze padli w walce z NKWD w maju 1948 r. na przedpolach Grodna.
Ich ostatnia walka została stoczona w otwartym, bezleśnym terenie w chutorach wioski Łopiejki koło Kulbak pod Grodnem - dziś są to przedmieścia tego miasta. O boju tak pisze jeden z żołnierzy grodzieńskiej organizacji AK Jan Łopaciński "Skowroński":
"[…] oddział pod dowództwem Niedzińskiego przyszedł na dniówkę do wsi Dąbrowa, około 5 km od Grodna, gdzie się zamaskowali w liczbie 16 ludzi. Tam rozszyfrował ich szpicel i dał cynk sowietom do Grodna. Ze względu na bliskość Grodna, nadjechała szybko samochodami masa wojsk sowieckich i okrążyła wieś z daleka, posuwając się tyralierą. AK-wcy w tej sytuacji próbowali się bronić, a raczej przebić przez okrążenie, ale przy takiej masie wojska, a w dodatku na odkrytym terenie […] cała obrona była bezskuteczna. Ostatni dowódca obwodu Grodno, kapitan Mieczysław Niedziński ps. "Niemen" trafiony w głowę zginął na miejscu i większość żołnierzy została tam zabita. […] Bolszewicy chcieli się upewnić, czy rzeczywiście zabito dowódcę 5-ej kompanii w Druskiennikach, a ostatnio dowódcę Obwodu Grodno, kapitana Mieczysława Niedzińskiego ps. "Niemen". W dniu 5-go maja 1948 r. wożono zabitego Niedzińskiego po wszystkich wioskach wokoło w celu rozpoznania głównego "bandyty" w grodzieńskim, a na końcu przywieziono go do Druskiennik, gdzie rzucono na rynku miejskim, aby ludzie mogli rozpoznać i ktoś może przyzna się do niego. Leżał na tym rynku, aż zaczęło czuć od niego, wtedy zabrano te zwłoki i wywieziono w nieznanym kierunku. Nikt nie wie, gdzie zostało rzucone […] Za Mieczysława Niedzińskiego ps. "Men", "Ren", "Niemen" nie było kogo aresztować, bo wcześniej jego całą rodzinę Niemcy aresztowali i rozstrzelali".
OBEJRZYJ DZJĘCIA

Reklama