– Miller to przecież mówił w Polsce i cała ta rosyjska sieć wpływów to konsekwentnie podtrzymywała – tak wicemarszałek sejmu Ryszard Terlecki skomentował skandaliczne słowa Władimira Putina o katastrofie smoleńskiej.
Jeśli w samolocie były wybuchy – samolot skąd wyleciał, z Moskwy? Z Warszawy – to znaczy, tam je podłożono. Czy przedostali się rosyjscy agenci i podłożyli materiały wybuchowe, czy jak? Szukajcie w takim razie u siebie
– oznajmił Putin. Następnie dodał, że „nie było tam żadnych wybuchów, to zostało zbadane przez ekspertów ze strony polskiej i z rosyjskiej”.
W Polskim Radiu 24 o słowa Putina pytany był wicemarszałek sejmu.
Miller to przecież mówił w Polsce i cała ta rosyjska sieć wpływów to konsekwentnie podtrzymywała
– podkreślił Ryszard Terlecki.
Jak dodał, ma nadzieję, że komisja powołana przez ministra obrony Antoniego Macierewicza ds. ponownego zbadania przyczyn katastrofy w Smoleńsku, wiosną przyszłego roku wyjaśni w tej sprawie jak najwięcej.
Ja nie wierzę w przypadki. Nie wierzę w katastrofę, która stała się w wyniku złej pogody czy nieprzygotowania lotniska. Wszystko wskazuje na to, że jednak coś zaszło
– powiedział.
Zapytany o rosyjskie ultimatum, że wrak Tu-154 zostanie Polsce oddany, jak zakończy się śledztwo smoleńskie, wicemarszałek powiedział, że „śledztwo będzie zamknięte wtedy, kiedy okoliczności tej katastrofy zostaną wyjaśnione”. Jak dodał, nie wie, czy to się uda bez wraku.
Będziemy wiosną pewnie wiedzieć więcej niż w tej chwili
– zaznaczył.