Sprawę przeciwko mecenasowi Sawickiemu skierował do Sądu Dyscyplinarnego rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie Krzysztof Buczek-Pągowski.
Jedyną winą obrońcy Rymkiewicza było to, że w piśmie procesowym przytoczył za Wikipedią m.in. informacje dotyczące związków ojca i brata naczelnego „Wyborczej” Adama Michnika z ruchem komunistycznym oraz naczelnego dodatku „Wyborczej”, „Gazety Stołecznej”, Seweryna Blumsztajna z czerwonym harcerstwem.
Sawicki występował jako obrońca w procesie, który Agora wytoczyła Rymkiewiczowi o naruszenie dóbr spółki i gazety. Zarzuciła znanemu poecie i pisarzowi, że przed rokiem w wypowiedzi dla „Gazety Polskiej” obraził redaktorów „Gazety Wyborczej”, nazywając ich duchowymi spadkobiercami Róży Luksemburg oraz dziećmi i wnukami funkcjonariuszy Komunistycznej Partii Polski. Komentarz Rymkiewicza był reakcją na pełne wrogości artykuły „Wyborczej” dotyczące obrońców krzyża pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie. (Niestety pisarz i poeta przegrał sprawę. W lipcu sąd nakazał mu przeprosić Agorę i wpłacić 5 tys. zł na cele społeczne.)
Według rzecznika dyscyplinarnego mecenas Sawicki nie miał prawa umieszczać nazwisk redaktorów „Gazety Wyborczej” i ich krewnych w piśmie procesowym.
Decyzją rzecznika zaskoczony jest były opozycjonista, wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski. – To świat absurdu! Jak obrońca w piśmie procesowym ma nie analizować powiązań rodzinnych redaktorów „Wyborczej” z Komunistyczną Partią Polski, skoro tego dotyczył proces – nie może wyjść ze zdziwienia Romaszewski. – Jeżeli coś takiego się wydarzyło, to jest to niesamowite – denerwuje się marszałek. Zwraca uwagę, że podczas procesu Rymkiewicza prawnik reprezentujący Agorę sam wypytywał oskarżonego o jego poprzednie nazwisko oraz przynależność jego rodziców do partii.
Całość tekstu w dzisiejszej „Gazecie Polskiej Codziennie”
Reklama