Spalone ciała miały się znajdować w wiejskim domu, na wschód od Houston, w hrabstwie Liberty.
Na miejsce przyjechali agenci FBI, którzy rozpoczęli śledztwo. Sprowadzono nawet wyszkolone psy tropiące. Okazało się jednak, że we wskazanym przez "wróżbitę" miejscu nie miała miejsce żadna zbrodnia, a tym bardziej nie znajduje się tam masowy grób.
Masowe groby z brutalnie zamordowanymi ofiarami często odkrywano w latach 80. i 90. w Meksyku na terenach, na których działały gangi narkotykowe oraz trudniące się handlem narkotykami sekty.