Wznowiono proces karny dotyczący zestrzelenia samolotu malezyjskich linii lotniczych o kodzie MH17 w 2014 r., w efekcie czego śmierć poniosło blisko 300 osób. Rosja nie dopuszcza jednak do zeznań Siergieja Muckajewa, byłego dowódcy oddziału, który miał dostarczyć potrzebną do zestrzelenia broń.
W środę, w zabezpieczonym budynku sądu, znajdującym się niedaleko lotniska Schiphol w Amsterdamie, wznowiony został proces trzech obywateli Rosji i jednego Ukraińca, oskarżonych o zestrzelenie malezyjskiej maszyny.
Samolot MH17 został strącony 17 lipca 2014 r. przez prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy przy użyciu pocisku kierowanego ziemia-powietrze Buk. Zginęło 298 osób, w tym 193 Holendrów.
Za dostarczenie rakiety miała być odpowiedzialna właśnie rosyjska 53. brygada przeciwlotnicza. W środę okazało się, że miesiąc temu sąd wystąpił do rosyjskich władz o to, by jej były dowódca mógł zeznawać w procesie.
Moskwa odrzuciła wniosek, twierdząc, że pytania do Muckajewa mogą dotyczyć tajnych danych wojskowych.
- Mogłoby to zaszkodzić interesom Rosji
– mówił w środę prezes sądu o motywach rosyjskiej odmowy.
Wyrok w sprawie ma zapaść w połowie przyszłego roku, a nie jak pierwotnie planowano w grudniu 2021 r. - poinformował sędzia prowadzący sprawę.