W Antwerpii, na północy Belgii, trwa wojna gangów i zwykli mieszkańcy nie mogą spokojnie chodzić po ulicach - poinformowała w czwartek Marij Preneel, burmistrz dzielnicy Borgerhout w tym mieście. W ciągu zaledwie tygodnia w Antwerpii doszło do strzelaniny i było kilka eksplozji.
W Antwerpii, na północy Belgii, trwa wojna gangów i zwykli mieszkańcy nie mogą spokojnie chodzić po ulicach - poinformowała w czwartek Marij Preneel, burmistrz dzielnicy Borgerhout w tym mieście. W ciągu zaledwie tygodnia w Antwerpii doszło do strzelaniny i było kilka eksplozji.
Media twierdzą, że w największym mieście Belgii walczą między sobą narkotykowe gangi.
W nocy ze środy na czwartek dzielnicą Borgerhout wstrząsnęła ogromna eksplozja - informują lokalne media. Przy ulicy Ledeganckstraat eksplodował ładunek wybuchowy, który spowodował znaczne uszkodzenia frontu budynku. Kilka dni wcześniej wybuchły dwie bomby przed budynkiem mieszkalnym przy ulicy Generaal de Wetstraat w tej samej dzielnicy. W ubiegłym tygodniu ładunkami wybuchowymi zaatakowana została naleśnikarnia przy Volkstraat oraz dom znajdujący się przy ulicy Turnhoutsebaan.
„Powód jest zawsze ten sam: wewnętrzne konflikty między rywalizującymi gangami narkotykowymi” – uważa dziennikarz śledczy portalu VRT NWS, Dirk Leestmans. „Sednem sprawy jest to, że na narkotykach można zarobić ogromne pieniądze, a konkurencja jest zacięta. Za pomocą ataków przestępcy starają się zastraszyć lub wyeliminować konkurentów” – twierdzi Leestmans.
Władze Antwerpii również mówią o wojnie gangów narkotykowych, która paraliżuje największe miasto Belgii. „Ludzie naprawdę przestają czuć się bezpiecznie w swoich domach i na ulicach” – powiedziała w Radiu 2 Marij Preneel.
„Ta fala ataków trwa już od kilku miesięcy” – stwierdził z kolei w wywiadzie dla dziennika „De Standaard” burmistrz Antwerpii Bart De Wever. Ocenił, że rząd w Brukseli zupełnie nie interesuje się problemami jego miasta i nie traktuje priorytetowo zwalczania przestępczości zorganizowanej.