Wczoraj w wielu francuskich miastach odbyły się masowe demonstracje przeciwko szykowanej przez rząd premier Elisabeth Borne reformie emerytalnej we Francji, która zakłada stopniowe podwyższenie wieku emerytalnego z obecnych 62 do 64 lat. Drugim filarem reformy jest likwidacja większości przywilejów grup zawodowych, w tym pracowników energetyk i nauczycieli. Francuskie związki zawodowe w reakcji na plany reformy emerytalnej na 7 marca zapowiedziały bezterminowy strajk w wielu branżach zawodowych nad Sekwaną. -Francja od 7 marca będzie sparaliżowana. Dla użytkownika transportu będą to bardzo duże utrudnienia, które mogą potrwać nawet kilka miesięcy – mówi francuski komentator „Codziennej”, Zbigniew Stefanik.
Wczoraj miał miejsce kolejny dzień ogólnokrajowych protestów przeciwko reformie emerytalnej we Francji. Według francuskiego ministerstwa spraw wewnętrznych 440 tysięcy osób, a zdaniem kolektywu central związkowych nieco ponad 1,3 milion osób wzięło dzisiaj udział w całej Francji w 240 manifestacjach, które odbyły się we wszystkich francuskich większych i średnich miastach.
-Należy odnotować, ze generalnie rzecz biorąc, w czwartkowych protestach wzięło udział o połowę mniej osób, niż w protestach, które miały miejsce 11 lutego tego roku. Nie należy jednak odczytywać niższej frekwencji po stronie ruchu związkowego, jako znaku na wykruszanie się szeregów przeciwników reformy emerytalnej rządu Elisabeth Born. Za mniejsze zainteresowanie demonstracjami antyrządowymi nad Sekwaną najprawdopodobniej odpowiedzialne są ferie zimowe, które nadal trwają we Francji – mówi francuski komentator „Codziennej”, Zbigniew Stefanik.
Związki zawodowe zapowiadają już na 7 marca strajki w branży transportowej, energetycznej, służby zdrowia, edukacja narodowa i nie tylko. Od 9 marca tego roku z inicjatywy organizacji młodzieżowych ma rozpocząć się ogólnokrajowy protest licealistów i studentów, co będzie najprawdopodobniej wiązało się z blokadą uniwersytetów i liceów w całej Francji.
Wszystkie sondaże wykonane w ostatnich dniach i tygodniach wskazują jednoznacznie, że co najmniej 70 procent respondentów jest przeciwnych reformie emerytalnej nad Sekwana, co najmniej 60 procent respondentów uważa, że przeciwnicy tej reformy powinni podjąć strajk bezterminowy. Natomiast 41 procent respondentów uważa, że ruch przeciwników reformy emerytalnej powinien strajkować bez przerwy, aż do wycofania się rządzących z tej reformy.
Obecnie nad rządowym projektem reformy emerytalnej pracuje niższa izba francuskiego parlamentu. Te prace maja zakończyć się 17 lutego o północy. Jak jednak zauważa Zbigniew Stefanik jest wręcz niemożliwe, aby udało się parlamentarzystom zakończyć prace nad tym projektem ze względu na tysiące poprawek zgłoszonych do ustawy. Izba niższa parlamentu nie będzie zaś najprawodoboniej w stanie zatwierdzić, albo odrzucić w całości tego projektu, co spowoduje, że projekt w wersji nieprzegłosowanej trafi do Senatu.
-W izbie wyższej francuskiego parlamentu prace nad projektem ustawy rozpoczną się od początku. Również w Senacie rządzący nie dysponują większością, z tego też względu można już teraz założyć, iż rządzący będą musieli wprowadzić swój projekt z ominięciem parlamentu, czyli uruchomić artykuł 49.3 albo artykuł i 47.1 francuskiej konstytucji - mówi Zbigniew Stefanik.
Zdaniem eksperta ds. Francji determinacja w obozie macronistów jest tak duża, że nie zdecydują się na porzucenie reformy emerytalnej lub duże zmiany. Również badania opinii publicznej wykonane we Francji w ostatnich dniach i tygodniach wskazują na to, że ponad 65 procent respondentów tych sondaży uważa, ze rządzący przeforsują swoja reformę emerytalna bezwzględnie na skale protestów, ich przebiegu, czy poziomowi radykalizmu, czy przemocy, które mogą one generować.
-Mamy do czynienia z pewnym paradoksem. Pomimo, że większość francuskiego społeczeństwa jest przeciwna rządowej reformie emerytalnej, to ta sama większość społeczeństwa uważa, że jest ona już przesadzona. Jeśli więc bazować prognozę na kolejne tygodnie i miesiące sporu rządzący Francja vs społeczeństwo, to można wywnioskować, że rządzący wprowadza swoja reformę emerytalna z pominięciem parlamentu i pomimo największego od co najmniej 25 lat ruchu protestacyjnego – mówi Stefanik.