Ukraińska oraz rosyjska opozycyjna prasa publikują kolejne dowody potwierdzające wysyłanie na wojnę w Ukrainie rosyjskich więźniów. - Zrekrutowano około dziesięciu tysięcy więźniów i wielu już walczy. Wielu zginęło. Oznacza to, że jest to zjawisko masowe – twierdzi założycielka Fundacji „Ruś Siedząca” Olga Romanowa. - Jeśli zrobisz coś źle, zostaniesz "wyzerowany". Czyli rozstrzelany – opowiada z kolei rosyjski więzień, który dobrowolnie udał się walczyć na Ukrainie, a następnie oddał się w ręce Ukraińców.
– Albo prywatne firmy wojskowe i więźniowie. Albo Wasze dzieci – mówił na nagraniu wideo, które zszokowało ostatnio świat, Jewgienij Prigożyn, czyli „kucharz Putina”, właściciel „fabryki trolli”, blisko powiązany z prywatnym przedsiębiorstwem wojskowym – Grupą Wagnera. Odgrywa ona ważną rolę w kolejnej już wojnie z udziałem współczesnej Rosji.
- Jestem przedstawicielem prywatnej firmy wojskowej. Zapewne słyszeliście – nazywa się Grupa Wagnera. Wojna jest ciężka. Nie wygląda jak żadne czeczeńskie czy coś. Moje zużycie amunicji jest około dwa i pół razy większe niż w Stalingradzie [jedna z największych bitew III Rzeszy ze Związkiem Sowieckim w czasie II wojny światowej – przyp.red.] – opowiadał Prigożyn do postawionych przed nim więźniów w Mari El, jednej z autonomicznych republik Federacji Rosyjskiej, położonej nad środkową Wołgą. - Minimalny wiek [osób], jakie przyjmujemy, to 22 lata. Jeśli [człowiek jest] młodszy – potrzebny jest kawałek papieru od najbliższej rodziny, że to im nie przeszkadza. Maksymalny wiek - 50 lat – uściślał.
- Zabieram was żywych. Ale nie zawsze żywymi zwracam – wskazał.
Po ujawnieniu nagrania Prigożyn, zaprzeczył, że to on na nim jest. Jednak w mediach ukraińskich, oraz opozycyjnych rosyjskich pojawiają się kolejne potwierdzenia, że Grupa Wagnera rekrutuje rosyjskich więźniów na wojnę z Ukrainą.
Jak podają dziennikarze portalu Sotaproject, powołując się na wymianę korespondencji więźniów z krewnymi, rekruterzy z Grupy Wagnera wybierają więźniów odsiadujących wyroki za morderstwa, ciężkie uszkodzenia ciała, rabunki oraz napady. Wsadzają do więziennych samochodów oraz zawożą na lotnisko. Obiecują pieniądze i amnestię.
Również w rozmowie z rosyjskim niezależny medium „Mediozona” dwóch więźniów z różnych regionów Rosji, potwierdziło, że ich więzienia osobiście odwiedził Prigożyn.
Ze słów więźnia z Zakładu Karnego nr 4 w obwodzie tulskim (na zachodzie europejskiej części Rosji) wynika, że „kucharz Putina” przybył tam 25 lipca. W rozmowie z więźniami przyznał, że sam „odsiedział na Północy”.
- Mam specjalne uprawnienia od prezydenta, mam wy***** na wszystkich, muszę wygrać tę cholerną wojnę za wszelką cenę
– cytuje Prigożyna więzień.
Inny więzień z Zakładu Karnego nr 2 w obwodzie jarosławskim (w zachodniej części Rosji) powiedział, że Prigożyn przybył do nich 1 sierpnia. Prawie wszyscy zostali wezwani na spotkanie z nim, łącznie z tymi, którzy byli na kwarantannie. „Łysy, niski” starszy mężczyzna z gwiazdą bohatera Rosji na piersi przedstawił się jako Jewgienij Prigożyn. Towarzyszyło mu kilku uzbrojonych mężczyzn.
- Nie jesteśmy siłami zbrojnymi, ale prawdziwą paramilitarną zorganizowaną grupą przestępczą. Moi ludzie w dwa dni wchodzą do krajów afrykańskich i nie pozostawiają tam niczego żywego, a teraz niszczą także wrogów na Ukrainie. Wasza decyzja o służeniu w Grupie Wagnera to układ z diabłem. Jeśli wyjdziecie stąd ze mną, to albo wrócicie jako wolni ludzie, albo umrzecie. Będziecie musieli zabijać wrogów i wykonywać rozkazy dowództwa. Ci, którzy zawrócą, zostaną rozstrzelani na miejscu
– cytuje z pamięci więzień przemówienie człowieka, który przedstawił się jako Prigożyn.
To że Rosjanie zabijają swoich własnych rekrutów, potwierdza również rozmówca ukraińskiego portalu Censor.net. Mężczyzna powiedział, że nazywa się Jewgienij Niżyn i siedział w więzieniu w Zakładzie Karnym nr 3 w Riazaniu (ok. 200 km na południowy wschód od Moskwy). Zapisał się w szeregi Grupy Wagnera, a następnie oddał się w ręce Ukraińców.
Nużyn opowiedział, że trafił do więzienia w 1999 roku: „Była bójka, musiałem strzelać. Jednego zabiłem, drugiego zraniłem”. Rosjanin dostał za to karę 24 lata, a następnie kolejne cztery za próbę ucieczki.
Ze słów Nużyna wynika, że w lipcu do kolonii przyleciał helikopterem biznesmen - Prigożyn. Wszystkich więźniów zagnano na plac apelowy, gdzie gość zaproponował im wyjazd na wojnę. - Obiecał wszystkim amnestię. Pensję w 100 tys. Jeśli zostajesz zabity, pięć milionów, czy coś, [zostanie zapłacone] rodzinie. [Powiedział, że] ojczyzna jest w niebezpieczeństwie i tak dalej, i tak dalej – zrelacjonował słowa Prigożyna Nużyn. Na Ukrainę zdecydowało się pojechać 92 osoby, w tym rozmówca ukraińskiego portalu.
Z więźniów utworzono oddział szturmowy. Zapytany, jak im wyjaśniono zadanie takich oddziałów, Nużyn odpowiedział: „Nawet nie wiem, jak to wyjaśnić. Jak zrozumiałem, że [więźniowie wykonywali zadanie] mięsa armatniego. Jeżeli czegoś nie robisz, albo robisz źle – zostajesz wyzerowany. Rozstrzelany. To u nich się nazywa wyzerowanie”.
Nużyn jest już drugim byłym rosyjskim więźniem, który był w składzie Grupy Wagnera, oddał się w ręce Ukraińców i zgodził się porozmawiać z portalem Censor.net.
Masowe zjawisko werbunku rosyjskich więźniów na wojnę potwierdzają również obrońcy praw więźniów i ich rodzin w Rosji.
- To nie jest pierwszy raz, gdy służby prasowe Grupy Wagnera w sieci Telegram bardzo aktywnie komentują to, co się dzieje, zamieszczają liczne filmy z więźniami, którzy agitują swoich towarzyszy, by ci zostali najemnikami i „żołnierzami fortuny” – mówi w rozmowie z Radiem Swoboda założycielka Fundacji „Ruś Siedząca” Olga Romanowa. – Więc gratuluję rosyjskim wojskowym: nie są już nikomu potrzebni. Niepotrzebne są medale i ordery, jak mówi Prigożyn. Właśnie więźniów będą chowali na „Alejach Sławy” w miastach, nie zaś wojskowych. Policja polowała, łapała, śledczy prowadzili śledztwo, prokuratorzy oskarżali, sędziowie wydawali wyroki, Federalna Służba Więzienna ich pilnowała, a teraz… Znieważono ich pracę. Oczywiście dobrze im tak. Ale to oznacza upadek systemu prawnego kraju – mówi obrończyni praw człowieka.
Kobieta twierdzi, że zwerbowano już dziesiątki tysięcy więźniów i wielu już walczy.
- Wielu zginęło. Oznacza to, że jest to zjawisko masowe. Geografia bardzo mnie martwi: Jewgienij Prigożyn i Grupa Wagnera zrobili bardzo dokładne przeszukania w całej Rosji, w jej centralnej części. Najbardziej wysuniętym na północ punktem jest Workuta, Syktywkar, najbardziej wysuniętym na południe punktem jest Adygeja, zachodnim jest Psków, obwód smoleński i wschodnim Tatarstan – wylicza.
Olga Romanowa wnioskuje, że mimo początkowej niechęci więźniowe poddali się presji.
- Początkowo więźniowie lub ich krewni prosili nas o pomoc w obronie przed rekrutacją, i my walczyliśmy o nich. Dzwoniliśmy do Federalnej Służby Więziennej lub oficera dyżurnego i składaliśmy oświadczenie, że dowiedzieliśmy się o przygotowywanym przestępstwie. I tego więźnia natychmiast usuwano ze wszystkich list, dmuchano na niego i chuchano, a nawet proszono, by opuścił zakład, pisząc wniosek o przejście na lżejszy reżim. A teraz [dosłownie w tym tygodniu – przyd.red.] słyszymy w odpowiedzi: „Nie ma ich tam. Jakieś prywatne przedsiębiorstwo wojskowe kogoś rekrutuje? Niemożliwe!”
– relacjonuje szefowa Fundacji „Rosja Siedząca”.