W wyniku piątkowych ataków Rosji na Charków zginęło 7 osób, a 97 zostało rannych - przekazał szef władz obwodu charkowskiego Ołeh Syniehubow, cytowany przez portal Ukrainska Prawda. Bilans zabitych może wzrosnąć, bo 20 rannych jest w ciężkim stanie - dodał.
Wcześniej informowano o pięciu ofiarach śmiertelnych i 47 rannych.
Jak przekazał prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, wśród zabitych jest 14-letnia dziewczynka. Rosyjska armia uderzyła w pięć lokalizacji w Charkowie. Trafiono w 12-piętrowy budynek, magazyn i pięć samochodów. Uszkodzone zostały również trzy domy.
Ukraińskie władze oświadczyły, że na miasto spadło pięć bomb kierowanych wystrzelonych z samolotów w rosyjskim obwodzie biełgorodzkim. Nazywane są bombami szybującymi, gdyż są wyposażone w system nawigacji naprowadzający na cel. Są trudne do przechwycenia.
W następstwie ataków na Charków Zełenski ponowił apel do zachodnich sojuszników, aby pozwolili Ukrainie na użycie zachodniej broni dalekiego zasięgu do ataków na bazy wojskowe w głębi Rosji.
"Do tego ataku (...) by nie doszło, gdyby nasze Siły Obronne miały możliwość niszczenia rosyjskich samolotów wojskowych tam, gdzie się znajdują" – napisał prezydent Ukrainy na Telegramie. "I nie ma żadnego racjonalnego powodu, aby ograniczać obronę Ukrainy" – dodał.