Jak twierdzi rozmówca kanału, funkcjonariuszy rosyjskich służb specjalnych nie przekonują nawet wysokie zarobki, wynoszące 6-8 razy więcej niż ich zwykła pensja. Wahają się one od 450 do 600 tysięcy rubli, czyli od 33,5 do 45 tysięcy złotych.
Z 200 osób, do których zadzwoniono, tylko trzy powiedziały, że się nad tym zastanowią. I to pomimo obietnic ogromnych wypłat
- mówi źródło kanału.
Kierownictwo próbuje zatem rozmawiać z tymi, którym grozi zwolnienie bądź też zostali zwolnieni z przyczyn dyscyplinarnych. Z kolei sami funkcjonariusze załatwiają sobie dokumenty lekarskie lub zaświadczenia o konieczności opieki nad bliskimi.
O niedoborach kadrowych w rosyjskich służbach specjalnych świadczy również projekt dekretu przedłożony przez samą FSB, który pozwalałby na podpisywanie kontraktów z obywatelami posiadającymi specjalistyczne wykształcenie średnie (a nie wyższe, jak było to wymagane dotychczas), którzy nie mają doświadczenia w obowiązkowej służbie.
Rozmówca kanału zwraca uwagę, że funkcjonariusze są zmęczeni przeciągającą się wojną, w tym odwołanymi urlopami. Wewnętrzna służba kontroluje jednak, aby nie krytykowali oni „operacji specjalnej”.
Ludzie paczkami piszą listy rezygnacyjne. Z systemu można jednak wyjść albo nogami do przodu, albo z postępowaniem karnym na karku
– zaznacza źródło.